15. Sprzymierzeni cz.2

447 27 0
                                    

*Giny*

Naprawdę kiepsko dzisiaj spałam, ponieważ odkąd Jakie ode mnie wyszedł, nie potrafiłam przestać myśleć o tym wszystkim. Co ja mam zrobić, żeby rodzina mojego chłopaka mnie zaakceptowała i przestała szukać okazji do stawania między nami? Mam nadzieję, że plan zeswatania Felixa z Charlotte się powiedzie i przyniesie nam oczekiwany rezultat. Ech, teraz wszystko w rękach Mal. Odnalazłam córkę Diaboliny w towarzystwie króla Auradonu. Gdy zobaczyłam ich razem, coś ukuło mnie w sercu. Mają szczęście, że nikt nie jest przeciwko nim... Noo prawie nikt, bo obiło mi się o uszy, że babcia Audrey coś tam marudzi, ale nikt się tym raczej nie przejmuje.

- Mal! - zwróciłam na siebie uwagę dziewczyny. 

- Cześć Ben! - poświęciłam kilka sekund jej chłopakowi, po czym znów skupiłam się na niej. - Mal, mogłabym cię prosić na słówko?

- Giny, co ci się stało? Wyglądasz, choćbyś nie spała całą noc.

- Być może właśnie tak było. Mogę zająć ci chwilę?

- Jasne.

- Nie martw się, Ben. Zaraz ci ją oddam. - rzuciłam na odchodne do króla, po czym pociągnęłam dziewczynę za sobą.

- Trzymam cię za słowo!

W sali kółka czarodziejskiego

- To co chciałaś mi powiedzieć? - zagadała, kiedy usiadłyśmy przy jednym ze stolików. W odpowiedzi jedynie spuściłam głowę. Nie chciałam przy niej płakać, ale ta sprawa ściskała mi gardło, a łzy same zaczęły spływać mi po twarzy. Jakbym nie wylała ich wystarczająco dużo ubiegłej nocy. 

- Giny? - Mal chwyciła mnie za rękę. - Co się stało?

- Widzisz, bo... Piotruś Pan zabronił Jakowi się ze mną spotykać. - naprawdę starałam się pohamować łzy, ale słabo mi to wychodziło. - Nawet nie przyszedł dzisiaj do szkoły, żeby przypadkiem mnie nie spotkać.

- Przykro mi. - córka Diaboliny mnie przytuliła. - Mogłabym ci jakoś pomóc?

- Rzecz w tym... że możesz. Kiedy byliśmy w krainie snów, Jake i Charlotte strasznie się pożarli. Od tamtego czasu ona robi mu awantury i konsekwencją ostatniej było rozdzielenie mnie z Jakiem. Poza tym mam jeszcze problem z Felixem, który...

- Bez przerwy cię podrywa. - spojrzałam zdziwiona na Mal. Skąd ona to wie? - Jay i Franky o tym wspominali. - oznajmiła, widząc mój wyraz twarzy.

- Aha. - mruknęłam. - Ale wracając. Zastanawiam się, czy nie mogłabyś rzucić na nich zaklęcia miłosnego, żeby się w sobie zakochali i dzięki temu dali nam spokój? No wiesz... z Benem się udało.

- Tak, ale łatwiej jest, kiedy potencjalna ofiara ma zakochać się w osobie, która rzuca zaklęcie. Gorzej, jeśli ma być to osoba trzecia. Poza tym, jeśli chcemy zaczarować oboje kochanków, potrzebujemy dwojga czarodziei, a Fara jest teraz w Arendelle.

- A to koniecznie musi być Fara? - cała nadzieja pękłaby, jak bańka mydlana, gdybyśmy nie usłyszały za sobą głosu córki Harry'ego Pottera.

- Lily, co ty tu robisz? Jeszcze nie mamy zajęć. - zauważyła córka Diaboliny.

- Wiem, ale przyszłam, żeby trochę poćwiczyć i przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. Jeśli chcecie, mogę wam pomóc.

- Mogłabyś?! - spytałam z żywym entuzjazmem.

- Jasne! To byłaby świetna praktyka, poza tym to ja wpakowałam was do krainy snów, więc jestem wam to winna. - Lily podrapała się nerwowo po karku.

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz