Ciel przekroczył próg mieszkania, czując, że coraz bardziej słabnie. Był zadowolony, że dotarł tu o własnych siłach, ale było to za mało, aby się cieszył. Lekko zamglonym wzrokiem spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Sebastian powinien wrócić. Całe szczęście tak faktycznie było, brunet siedział w kuchni, w której Ciel właśnie się zjawił. Mężczyzna błądził palcem po ekranie telefonu, jednak widząc nietęgą, zastygłą w grymasie bólu minę swojego współlokatora, oderwał się od urządzenia.
- Co ci się stało? - w sekundę zjawił się przy Cielu, który modlił się, aby nie zemdleć.
- Miałem mały wypadek. - zaśmiał się nerwowo i podciągnął nogawkę spodni.
Krew zaschła, a rana zdążyła się już zbabrać. Wyglądało to gorzej niż na początku, mimo że nie było to poważne. Kula nie utkwiła w nodze, jedynie ją drasnęła, tyle że w naprawdę nieciekawy sposób.
- Byłeś w kasynie? - odstawił kawę na stół i klęknął, oglądając ranę.
- Taa. - zamknął oczy, zaciskając dłoń na framudze drzwi. Znów prosił o to, aby nie zemdleć i przy okazji o to, aby mężczyzna nie zechciał dotykać rany.
- Trzeba ci to odkazić i opatrzyć.
Nastolatek od razu się spiął, otrząsając z sennego nastroju. Podtrzymując się ściany, cofnął o trzy kroki, patrząc na Sebastiana z nieufnością.
- Nie trzeba.
- Trzeba. Jeśli wda się zakażenie, dopiero będziesz cierpiał.
- Nie trzeba. - chłopak oparł się plecami o ścianę i po niej osunął, czując, że mimo próśb robi mu się coraz słabiej. Jeśli faktycznie zemdleje, będzie skazany na łaskę tego tu. Wiedział, że nie musiał być, na pewno przy odrobinie wysiłku poradzi sobie sam.
- Trzeba. Obaj wiemy, że tak. - Sebastian klęknął przy nastolatku, który jedynie pokręcił głową. Był blady i widać było, że słaby. - Boisz się?
- Oczywiście, że nie. - prychnął wyniośle, choć nie było to łatwe. Ciężko w takich warunkach silić się na kpiący ton. - Mam tylko niski próg bólu. I to dla mnie mało komfortowa sytuacja.
W tej kwestii akurat nie skłamał. Od małego był bardzo wrażliwy na ból i unikał go jak ognia. O ironio to właśnie ból towarzyszył mu każdego dnia, przez sporą część życia.
- Rozumiem. - spojrzał na niego, chwilę się zastanawiając. - Mogę cię wziąć na ręce?
Ciel potrzebował chwili na przemyślenie, co łatwo nie było, bo przez ból nie potrafił skupić się na jednej rzeczy. Zdawał sobie sprawę z tego, że sam nie da rady nigdzie pójść, chyba nawet sam nie wstanie. Mimo to bał się. Nie chciał się jednak wykrwawić w tak żałosnym miejscu, więc podjął w końcu decyzję. Pokiwał głową i pozwolił się podnieść, choć patrzył przy tym na mężczyznę czujnym, nieco bojaźliwym wzrokiem. Sebastian nic sobie nie robił z tego spojrzenia, niosąc drżącego z bólu i emocji chłopaka w stronę łazienki.
- Jesteś noszony jak księżniczka. - powiedział, chcąc skupić jego uwagę na czymś innym i przy okazji dokuczyć. - Pasowałaby ci ta rola, jesteś wybredny jak taka damulka.
- Jesteś jakiś chory. - prychnął, lekko się rumieniąc ze złości. Sebastian ucieszył się, że na bledszą niż zazwyczaj twarz Ciela wróciło trochę kolorów. To chyba dobry znak.
- Schlebia mi każde twoje słowo wypowiedziane w moją stronę, madam. - posadził go na szafce i wziął się za szukanie apteczki. Widział, że chłopak jest już gotów do wszczynania kłótni, więc szybko zabrał się do roboty. - Troszkę zaboli.
Myślał, że spotka się to z większym protestem, o dziwo Phantomhive jedynie skinął głową. Wydawało mu się, że jest przygotowany na pieczenie związane z oczyszczaniem rany, jednak okazało się, że wręcz przeciwnie. Syknął, czując łzy, które w moment napłynęły mu do oczu. Objął szyję stojącego naprzeciwko mężczyzny i zacisnął dłonie na materiale jego koszuli.
- Spokojnie. - Sebastian pogłaskał go po włosach.
Nie cieszył się ze sprawiania mu bólu, jednak wiedział, że zostawienie rany w takim stanie skutkowałoby wieloma gorszymi komplikacjami. Mimo to czuł żal, widząc, że chłopak chowa twarz w zagłębieniu jego szyi, oddychając szybko i jednocześnie ciężko. Wydawał się chwilowo nie odczuwać strachu. Nastolatek wtulił się w bruneta, myśląc tylko o tym nieznośnym pieczeniu. Zagryzł dolną wargę niemalże do krwi i odetchnął z ulgą dopiero wtedy, kiedy Sebastian owinął ranę bandażem. Zapewne będzie cierpiał przy myciu i noga będzie potrzebowała trochę czasu, aby dojść do siebie, ale póki co wolał się tym nie zadręczać.
- I już. - Sebastian uśmiechnął się, chowając apteczkę na swoje miejsce. Dla Ciela nie było to takie ''i już'', ale nie miał siły na jakąś uszczypliwą uwagę.
- Mhm. - mruknął nieprzytomnie, trąc zaszklone oczy.
- Zanieść cię do sypialni?
Zapewne Ciel będzie tego potrzebował, jednak Sebastian mimo wszystko uznał, że zawsze będzie pytał, nie chcąc zepsuć tej nikłej nici porozumienia między nimi. O dziwo nastolatek bez protestu skinął głową, wyciągając ręce w jego stronę. Sebastian nie czekał ani chwili, podniósł go z komody i zaniósł do pokoju. Jak się okazało, chłopak był zaskakująco lekki, co teraz, kiedy rana była już opatrzona, mężczyzna lepiej poczuł.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? - zapytał, kiedy już ułożył go na łóżku. Skóra nastolatka tworzyła ostry kontrast z ciemną pościelą.
- Nie. - pokręcił lekko głową, gdzieś na granicy przytomności. Średnio zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół dzieje, pewnie dlatego też dodał po chwili to, co dodał. - Dziękuję.
Sebastian przez chwilę myślał, że się przesłyszał. Potem jednak doszło do niego, że właśnie doświadczył cudu, takiego, który nie zdarza się wielu ludziom. Być może był pierwszą osobą od bardzo dawna, która usłyszała z ust Ciela szczere podziękowanie.
- Śpij dobrze. - przeczesał dłonią zmierzwione kosmyki jego włosów, opuszczając po tym pomieszczenie.
***
Ciel obudził się wieczorem, kiedy słońce zaczęło chować się za horyzontem. Kiedy podniósł się do siadu i przetarł oczy, wciąż tkwił częściowo w sennej krainie. Mimo to czuł ból, który zaczynał się od nogi i pulsował przy tym po całym ciele. Nie było to bardzo intensywne, na pewno lżejsze niż wcześniej, jednak dalej rozpraszające. Westchnął bezsilnie i narzucił na ramiona koc, z zegarka na szafce nocnej odczytując, że właśnie wybiła osiemnasta. Był zły na siebie, że tyle przespał, ale czuł jednocześnie, że było mu to potrzebne. Nawet teraz czuł się zmęczony.
- Już się obudziłeś. To dobrze. - chłopak drgnął lekko, słysząc znajomy głos. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i przysiadł na skraju łóżka. - Głodny?
- Nie. - pokręcił głową, szczelniej otulając się kocem.
- Tak myślałem. - pokiwał głową. Przyzwyczaił się już do tego, że Ciel praktycznie nie je. Mimo to wyjął czekoladę i ułamał spory kawałek, podając go chłopakowi. - Zjedz. Straciłeś dość dużo krwi, po tym powinno ci być lepiej.
- Znasz się na tym? - nie był głodny, ale czekoladę rzecz jasna przyjął bardzo chętnie.
- Powiedzmy. - posłał mu lekki uśmiech. - Z wiekiem człowiek uczy się wielu rzeczy.
Ciel przez chwilę przestał się skupiać na otrzymanej słodkości. Uniósł wzrok na uśmiechniętego mężczyznę siedzącego przy jego boku i przypomniało mu się pytanie, które planował zadać już dawno.
- Ile tak właściwie masz lat?
- Dwadzieścia pięć. - odpowiedział, przez co chłopak zakrztusił się powietrzem. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko dobrze. Po prostu... Dałbym ci maksymalnie dwadzieścia. - unormował oddech, wciąż nieco zszokowany. - Nie podejrzewałem, że jesteś taki stary.
- Nie jestem stary. Jeszcze czego. -prychnął, również zjadając kawałek czekolady. - Co to, to nie, dziecko drogie.
- Nie jestem dzieckiem. Mówię to już ostatni raz, potem przejdę do rękoczynów.
-Nawet nie wiesz, jak się boję. Umieram z lęku przed tym, co mi zrobisz tymi krótkimi rączkami.
- Kiedyś się doigrasz. Zobaczysz. - pokręcił lekko głową i spojrzał z mieszanymi uczuciami na ranną nogę. - Chyba będziesz musiał mnie nosić.
- Żaden problem. - uśmiechnął się, jednak zmienił wyraz twarzy, widząc, że chłopak jest niepewny i zmartwiony. - Nie martw się tym teraz, Ciel. Damy sobie radę.
Sebastian podał mu kolejny kawałek czekolady, a on przyjął go, myśląc o tych słowach. Jak dziwnie było to słyszeć. Od kiedy pamiętał, radził sobie sam. Bał się oddać swój los w czyjeś ręce i jednocześnie czuł przeogromną ulgę na myśl, że ktoś zdejmie nieco ciężaru z jego barków.
Witam moje jelonki. O jeju, to już siódmy rozdział. Nie wierzę, ten czas leci zdecydowanie za szybko.
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...