Em, która na mnie spojrzałaś, a to jest wystarczające,

24 2 0
                                    

   dziś znowu przebudziłam się obok Ciebie w środku nocy. Obróciłam się w prawo, a Ty tam byłaś. Musisz wiedzieć,  że uczucie to jest najprzyjemniejszym uczuciem na świecie. Obie doskonale wiemy, że nie powinnam już mieć takich tendencji. Powinnam się do Ciebie przyzwyczaić. Ale jakże można nie utracić tchu, gdy obok leży ktoś taki?

   Em, naszła mnie niespodziewana ochota, aby zobaczyć Twoje oczy. Wiem, że pora była mało romantyczna, a Ty zmęczona, ale w tamtym momencie chciałam zobaczyć te najpiękniejsze, małe wszechświaty.

   Tylko raz rozmawiałaś ze mną o tym. Pamiętam tą chwilę doskonale, bo wtedy po raz pierwszy powiedziałaś mi, że widzisz w tym poranionym ciele coś pięknego. Stwierdziłaś,  że mam śliczne tęczówki, zielone, intensywne i jednolite. Oh, kłamałaś. Bo nic mojego nie może być nawet w najmniejszym stopniu takie, jak Ty.

   Twoje oczy są roześmiane. Zawsze, gdy otwierasz je rano, błyskawicznie rozwiewają każde burzowe chmury oraz mój mały, wewnętrzny dym. Gdy stajemy razem przed lustrem, na zegarze w kuchni wybija szósta. O szóstej rano cała ja jestem rozbita, a Ty swoją galaktyką rozświetlasz tę kupkę nieszczęścia, na którą zwróciłaś uwagę.

   Tak. Masz w oczach wszystkie gwiazdy, jakie potrafię nazwać. Moja ulubiona Merope też tam jest, zadbałaś o to. Gdy pewnego wieczoru Ci o niej opowiadałam, błysnęła na lekko zaciemnionej tęczówce i od tamtej pory błyszczy już nieustannie, choć w niektórych sytuacjach słabej. 

   Na przykład? Gdy się zdenerwujesz. Twoje oczy tracą wtedy część koloru, bledną i zachodzą mgłą. Niczym smog, pojawiający się w zimne dni na nieboskłonie i przesłaniający wszystkie gwiazdy. Wszystkie, oprócz mojej Merope. Ale Ty na to nie zasługujesz. Twoje oczy zawsze powinny mieć piękny, nieskalany niczym kolor.

   Widziałaś go kiedyś? Widziałaś barwę tego nieboskłonu? Nieokreślony niebieski. Ten głęboki granat, który gdzieś w połowie staje się pięknym błękitem, a przy granicy z twardówką szarzeje, jakby chcąc wpasować się w jej nieskazitelną biel... Em, Twoje gwiazdy dryfują na najbardziej nietuzinkowych tęczówkach całego kosmosu i chcę Ci to powiedzieć. Tak, postanowiłam złapać Cię za ramiona i opowiedzieć wszystko, gdy tylko wstaniesz.

   A Ty zrobiłaś to od razu. Późną nocą. Włączyłaś lampkę przy łóżku. Patrzyłaś się na mnie i pozwalałaś podziwiać się komuś, kto nawet w najmniejszym stopniu na to nie zasługuje.

   I tak leżałyśmy, a Ty wciąż pozwalałaś patrzeć na te piękne galaktyki, a ja nie mogłam opowiedzieć o gwiazdach na tęczówce, bo byłam zbyt wzruszona. Ile tak leżałyśmy? Godzinę? Dwie? Nie wiem, w twoich objęciach to nigdy nie jest  jasne. Swoją drogą dziękuję, że przyciągnęłaś mnie do siebie, gdy zaczęłam płakać.

   Później byłam zbyt wycieńczona i zasnęłam, oglądając Merope z bliska. Kiedyś opowiem Ci więcej o pięknych oczach.

   A wiesz, co było jeszcze bardziej odjęło mi dech? Fakt, że wstałaś ze mną skoro świt, ubrałaś się obok mnie, poszłaś ze mną zjeść i umyć twarz. Spędziłaś ze mną swój czas, a ja czułam się jak w najwyższym ze wszystkich Dantyjskich niebios, bo to Ty. Jednak nic nie mogło trwać wiecznie. Podałaś mi biało - różową tabletkę i stwierdziłaś, że powinnam ją wziąć, a ja zrobiłam to bez wahania, bo ty zawsze masz rację. Spojrzałam w lustro. Stała tam zgarbiona postać o pustym, zmęczonym spojrzeniu i piękna, świetlista Em.

   Em, która spojrzała na mnie swoim wszechświatem na brudnoniebieskiej tęczówce i zaczęła znikać.

   Oh, Em. Wierzę, że kiedyś zostaniesz ze mną, dopóki Merope nie zgaśnie.

Twoja na zawsze,

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

EpistolaryzmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz