- Mam nadzieję, że posprzątałeś w pokoju - mruczy mama, która kręci się przy piekarniku, kończąc robić obiad.
Moja mama jest średniego wzrostu kobietą. Jej postura również należy do przeciętnych. Włosy spięła w kucyka. Jasny odcień blondu odziedziczyłem właśnie po niej, jednak moja buntownicza postawa pragnęła zmienić ich odcień, więc od dłuższego czasu posiadam czerwień na głowie. Twarz ma pociągłą, przypominająca kształt serca. Oczy są identyczne niczym moje, czyli w kolorze szmaragdu. Uśmiech to największy jej atut, ponieważ zawsze jest on szczery. Dzisiejszego dnia założyła granatowe jeansy oraz koszulkę polo w kolorze bieli. Moja mama to zadbana kobieta.- Tak, posprzątałem - odpowiadam zrezygnowany, opierając głowę o blat stołu. Spoglądam na zegar naścienny, który wskazuje piętnastą pięćdziesiąt siedem. - Niedługo spóźnisz się do pracy - informuję rodzicielkę.
- Nie mogę zostawić was głodnych - rzuca, otwierając drzwiczki piekarnika, skąd ulatnia się zapach zapiekanki z makaronem. - Poza tym praca nie zając, nie ucieknie.
- Okej.
Odblokowuje telefon, który leży przede mną i zaczynam przeglądać media społecznościowe. W międzyczasie rozmawiam z matką o różnych rzeczach. Nie trwa to długo, ponieważ kobieta kończy gotować, co wiąże się z jej wyjazdem do pracy. Spaceruje po domu, szukając swojej torebki oraz kluczy do samochodu. Przeklina swojego przełożonego i złośliwość losu, a ja staram się ją uspokoić.
Moja mama przebiera w szafce z butami, kiedy roznosi się dźwięk pukania do drzwi. Zrywam się z krzesła w kuchni i kieruję się w stronę korytarza, gdzie widzę Karen w stosie porozrzucanego obuwia. Przekręcam oczami na zachowanie rodzicielki, przekręcając zamek w drewnianej płycie. Otwieram wrota, a za nimi dostrzegam znajomego blondyna, który pochłania mnie oczętami w kolorze błękitu. Moją twarz momentalnie przyozdabia entuzjazm. W środku odczuwam harmonię, mieszająca się z rozszalałymi emocjami. Jestem rozchwiany między błogością a rozsadzającymi wrażeniami. Nie potrafię się opanować, kiedy widzę tę przystojną twarz w zasięgu swojego wzroku.
- Cześć - witam się, przepuszczając chłopaka w wejściu. Kiedy przechodzi obok mnie, czuję orzeźwiający aromat trawy cytrynowej.
- Hej. - posyła mi uśmiech, ściągając z głowy kaptur granatowej bluzy, która zlewa się z odcieniem jego jeansów. Materiał jest mokry przez deszczową pogodę na zewnątrz. Kilka kropelek spływa po jasnych kosmykach włosów, a to powoduje gorąc, uderzający w moją twarz. Ciężko nabieram powietrza w płuca. - Dzień dobry - zwraca się Luke do mojej mamy. Ona w pośpiechu sprząta bałagan, który zrobiła.
- Dzień dobry, Luke. Dobrze w końcu cię poznać - odpowiada blondynka, unosząc kąciki ust ku górze. Lustruje chłopaka szmaragdowymi oczętami. Po wyrazie jej twarzy wnioskuję, że jest sympatycznie nastawiona do mojego przyjaciela.
Hemmings ściąga swoje Converse i odstawia je na bok, obok kilku innych par obuwia. Moja mama zdążyła sprzątnąć porozrzucane buty oraz wyszykować się do miejsca pracy. Ostatni raz przygląda się w lustrze oraz poprawa błyszczyk na ustach. Przeczesuje palcami włosy i idzie w stronę wyjścia z domu. Stukot jej czarnych obcasów roznosi się po korytarzu.
- Jeśli będziecie głodni, obiad jest w piekarniku. Wrócę około dwudziestej drugiej, a tata o dwudziestej. Nie spalcie domu. Jeśli ktokolwiek będzie próbował was okraść albo napaść, wiecie gdzie zadzwonić - matka udziela nam instrukcji, zanim wyjdzie poza mury budynku. Stoimy z Hemmingsem ramię w ramię, patrząc na jej poczynania, czyli dopinanie guzików w płaszczu.
CZYTASZ
Lost Boy || Muke Clemmings ✔️
Fiksi PenggemarProblemy sprawiły, że obydwoje się zgubili w życiu. Pomylili zakręty, wybrali złe ścieżki. Nie umieli sobie poradzić, aż ich drogi się złączyły. Wtedy wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Start - 26.07.2019 Konie...