⚕1⚕

288 8 2
                                    


Magia. Na pewno kiedy słyszycie to słowo od razu wyobrarzacie sobie chłopaczka w czarnym garniturze, czarną wysoką czapką i laseczką. Nagle ściąga kapelusz a z niego wyciąga białego, uroczego królika, a wszyscy, którzy to widzą zaczynają bić brawa. Niesamowita sztuczka, która potrafi powalić każdego z nóg. To właśnie znaczy magia. Ha! Nic bardziej mylnego. Sztuczka z królikiem to nic innego jak umiejętność oszukania ludzi tak, aby uwierzyli, że jest to niewykonalne i dlatego ma być nazywane magią. Jednak to słowo kryje za sobą o wiele więcej. Oo tak. Magia to coś niezwykłego, zaskakującego, pięknego, a zarazem mrocznego, niebezpiecznego i destrukcyjnego. Dzięki niej możemy dokonać rzeczy, uważanych za niemożliwych, wybiegających poza rozum człowieka. Potrafimy jednym machnięciem poskładać zawalony budynek, cegła po cegle, możemy w kilka sekund połączyć składniki tak, aby wyszedł z nich smaczny wypiek. Można by rzec, że możemy wszystko. Dlatego właśnie jest ona tak niebezpieczna, gdy człowiek wie, że potrafi więcej, uważa, że nic go nie powstrzyma. W jak wielkim błędzie się wówczas znajduje. Wydaje się, że magia jest super, prawda? Owszem, jest taka dla tych, którzy potrafią z niej właściwie korzystać. Jednak są też tacy, którzy wykorzystują ją do czynienia zła, do ranienia ludzi, do niszczenia, a nawet do zabijania. Taką osobą właśnie jestem JA. Kim jestem? I po jaką cholerę ja to wszystko mówie? Tak bym zaczęła opowiadać moją historię gdybym miała już nie żyć czy coś. Co za niedługo może się w sumie spełnić. Ale odpowiadając na pytanie, to szczerze, uważam, że jestem po prostu nikim ważnym. Zwykłą czarownicą. Nic nadzwyczajnego. Jednak znalazł się ktoś, kto uważa inaczej, a raczej kilku ktosiów. W innej sytuacji bym to doceniła, ale teraz chyba podziękuję.

-A! Cholera!- przeklnęłam, gdy jakiś korzeń nagle wyrósł mi pod nogami, co zaskutkowało wizytą u mojej starej przyjaciółki, podłogi, a w tym przypadku gleby i trawy i innymi syfami co tam są. Jakie siły nieczyste kazały mi przyjść do tego cholernego Zakazanego Lasu! "Tam gdzie zakazane jest, na pewno znajdziesz odpowiedź". Głupia starucha! I po co ja się jej słuchałam!? Tak, tak na pewno znajdę tu rozwiązanie mojego problemu. Mhm. Zapomniała wspomnieć o bandzie centaurów, które najwyraźniej nie lubią nieproszonych gości!

Podniosłam się z zawrotną prędkością zerkając ukradkiem za siebie i oceniając jak bardzo mam przerąbane. Stado centaurów na sterydach zapieprza wprost na mnie strzelając strzałami, które mogą przebić ciało na wylot. Cudownie. To był jednak zły pomysł się odwracać. Poczułam jak życie przelatuje mi przed oczami i to dosłownie przelatuje w postaci strzały, która wbiła się jakieś dwa metry dalej. Zamrugałam kilka razy szybko ale przypomniało mi się w jakiej sytuacji się znajduję i ruszyłam dalej sprintem. Przysięgam, że to stąd przyszłam, na prawdę! A niech szlag weźmie tą moją orientację!

-Aaaaa...!

No przecież, to było pewne, że prędzej czy później w końcu ktoś mnie ustrzeli. Nie przestając uciekać sięgnęłam lewą ręką po strzałę, która wbiła się w prawe ramię. Syknęłam, gdy jednym, mocnym ruchem wyjęłam przedmiot. Odrzuciłam ją gdzieś po drodze i przycisnęłam dłoń do rany po strzale. Poczułam krew, dlatego zerknęłam na moment w tamtą stronę. Pomimo ciemności, która mnie otaczała, pewnie z powodu nocy, dokładnie widziałam czarną ciecz, która zaczęła przelewać się między palcami. Czarna jak moja dusza. Tak mówią wszyscy, którzy kiedyś widzieli moją krew. Długa historia, czemu taka jest, no i czemu jestem super szybka, mam świetny wzrok i słuch, no i ta siła i zwinność. Nic ino zazdrościć co nie? Gdyby tylko znać powód tych zdolności.. to jednak wolę być normalna. Chociaż nigdy taka nie byłam. Od urodzenia jestem inna. Tsa, to też długa historia.

Nagle zaczęłam dostrzegać słabe światła, które przebijały się przez dalsze drzewa. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, o ile jest to możliwe. Chyba nie tylko ja zauważyłam, że Zakazany Las się już kończy, bo moi przyjaciele tam z tyłu zaczęli zwalniać. Zmarszczyłam brwi przyglądając się im przez ramię. Jednak to też był zły pomysł, ostatnio mam ich coraz więcej, bo znowu runęłam jak długi na ziemi. Wydałam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, gdy upadłam na postrzelone ramię. Z prędkością jaką biegłam plus nagłym upadkiem nie obyło się bez przeturlania kilku metrów, brudząc i nabywając nowych siniaków przy tym. Kolejne rany do kolekcji. Cudnie. Przycisnęłam powieki próbując się podnieść w razie gdybym miała dalej uciekać. Jednak dzięki mojej uciesze znajdowałam się już poza terenem Lasu, przez który z niewiadomo jakich przyczyn, centaury nie chciały przejść. I chwała Bogu. Westchnęłam głęboko, nabierając powietrza i próbując ustabilizować oddech. Przekręciłam się na plecy i opadłam z lekkim chrupnięciem gdzieś w kręgosłupie. Sarknęłam na to ale zostałam w tej pozycji odpoczywając. Zamknęłam oczy analizując co się właściwie odjaniepawliło.

⚕/Together We're Winners\⚕ *Newt Scamander*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz