- Hej, Chan- młody Baekhyun stanął przed wysokim chłopakiem o odstających uszach. Od zawsze były jego małym kompleksem, ale odkąd niewielki blondynek o farbowanych włosach obrał je sobie za główną cechę rozpoznawczą swojego przyjaciela ten starał się stłumić w sobie głośnik mówiący o wadach charakterystycznego wyglądu. Starszy posiadał brązowe loczki, które z wiecznie wesołym wyrazem twarzy sprawiały wrażenie dużo młodszego, niż był w rzeczywistości. Jego wzrost od razu rzucał się w oczy. Gdybyście udali się podczas przerwy na szkolny korytarz, to właśnie Chanyeol byłby tym, którego ujrzeli byście ponad innymi. Byun nieśmiało wtulił się w ciało swojego towarzysza pomimo wieloletniej relacji.
- Dzień dobry, Baekkie- wyższy objął ramionami blondyna. Młodszy chłopak był w klasie niżej, toteż Park zawsze czekał na drobnego chłopca zanim ten skończy dodatkowe lekcje. Zawsze z uśmiechem wypatrywał niziutkiego przyjaciela, którego grzywka powiewała na wietrze, gdy biegł wprost do wieloletniego kompana. Miał delikatne dłonie, które nieraz splatały się z tymi Chana. Wtedy każdy z nich czuł przyjemny prąd i uśmiechy były tym, co zauważał każdy, gdy byli w swoim towarzystwie.
-Idziemy?- Zapytał młodszy. Oh no tak. Tego dnia para przyjaciół postanowiła wybrać się do pobliskiej restauracji chcąc rozpocząć weekend w przyjemny sposób. Droga nie zajęła im zbyt wiele czasu. Chanyeol chcąc wykazać się dobrym wychowaniem przepuścił w drzwiach chłopca i nie mógł zauważyć rumieńców na uroczej buzi Byuna. Podobnie postąpił, gdy zasiedli przy stole. Niepodważalnie Park Chanyeol był dżentelmenem. Postanowili najpierw zamówić dania, które później spożyją. Należy dodać, że lokal ten słynął ze smaczny naleśników i nasi chłopcy postawili na tutejszy przysmak. Miejsce, w którym się znajdowali otoczone było przyjazną atmosferą. Beżowe ściany współgrały z brązowymi kanapami, znajdującymi się przy nich, w ciemnym odcieniu. Tego samego koloru były drewniane, okrągłe stoliki, jak i krzesełka przy nich postawione. Uroku dodawały czerwono-białe obrusy. Maleńkie dzbanki ze ślicznie pachnącymi kwiatami przyciągały wzrok. Ozdobne, miękkie poduszki dekorujące kanapy sprawiały wrażenie przytulnego miejsca. Idealnego dla naszych bohaterów. To starszy z nich przyprowadził tutaj Byuna, gdy stwierdził, że znaczy dla niego coś więcej. Od tamtej pory starali się przychodzić tutaj regularnie. Ich stałym zamówieniem stały się naleśniki z czekoladą i bananami dla starszego oraz słodkie z serkiem i truskawkami dla młodszego z nich. Baekhyun jedząc swoje danie, które ociekało pysznym, lepkim, truskawkowym sosem, ubrudził kącik kuszących, malinowych ust, spod których cały czas ulatywały słowa zafascynowania dzisiejszym dniem w szkole. Chanyeol był zbyt mocno skupiony na słowach swojego, małego przyjaciela, by zwrócić uwagę na niewielki defekt znajdujący się przy wargach Byuna, a i smak cudownych naleśników, które szybko znikały z jego talerza, przyćmiewał umysł starszego przyjemnie łechtając jego kubki smakowe. Jednak kim by był, gdyby nie spojrzał na usta Byuna poruszające się płynnie w streszczeniu wydarzeń dzisiejszego dnia z największym zapałem? Oh, na pewno nie Park Chanyeolem, który potrafił dostrzec rozjaśnione kosmyki włosów Baeka o jeden ton, a w końcu był mężczyzną.
- Byunnie- przerwał chłopakowi wypowiadając cicho i zdrobniale jego nazwisko. Całkiem, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę przyjaciela i jednocześnie przeprosić za przerwanie opowieści, którą był kompletnie pochłonięty.
- Tak?- Zaciekawione spojrzenie blondyna skupiło się na jego towarzyszu. Nie miał starszemu za złe, że mu przerwał. Owszem, uwielbiam być w centrum uwagi zwracając na siebie wzrok wszystkich dookoła, ale jeszcze bardziej kochał, gdy ktoś z własnej inicjatywy chciał się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Zwłaszcza, gdy był to Chanyeol. Od najmłodszych lat skupiał zainteresowanie wszystkich dookoła na swojej osobie. Rówieśnicy z klasy często doceniali Byuna za ciekawe pomysły i kreatywność, jednak mały Baekhyun najbardziej cieszył się, gdy podbiegał do swojego starszego kolegi, który otoczony był swoimi znajomymi, by pokazać mu dobrze napisaną kartkówkę i pochwalić się dobrą oceną. Zawsze wtedy Chanyeol zaprzestawał rozmawiać ze swoją klasą uśmiechając się na widok młodszego chłopca. Jego towarzysze nie mieli za złe obecności Byuna. Oni również uwielbiali tą drobno istotkę i z przyjemnością poświęcali mu jak najwięcej swojego czasu. Często zatrzymywali mu towarzystwa, gdy Chanyeol musiał zostać po zajęciach. Baekhyun, jednak nigdy nie robił tego specjalnie. Nie pokazywał starszemu swoich ocen, która jak na umysł dziecka były ponad normą, by się wywyższać. Co to, to nie. On chciał tylko, by Park był z niego dumny. I, rzecz jasna, był.
- Ubrudziłeś się- poinformował chłopaka przed sobą skupiając swój wzrok na plamce, jakby chcąc spojrzeniem pokazać skazał na porcelanowej twarzy Byuna, która była teraz zarumieniona poprzez dużą różnicę temperatur w pomieszczeniu i na zewnątrz.
- Umm- młodszy odsunął się od stolika opadając na oparcie krzesła. Niepewnie dotknął opuszkami zadbanych palców swojego policzka. Spojrzał w oczy przyjaciele szukając w jego dużych węgielkach odpowiedzi na pytanie- już jeden czysty, Channie?- wspomniany roześmiał się kręcąc głową na niezdarność Baekhyuna. powoli podniósł się z miejsca siedzącego opierając swoje łokcie o stolik, który zaskrzypiał, ale nie w ten niemiły dla uszu sposób. Pochylił się tak, że jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy młodszego. Za bardzo skupiony na wycieraniu zbędnej niedoskonałości, szpecącej twarz Byuna nie zauważył nawet, że jego mały przyjaciel wstrzymał oddech, a policzki pokryły się widoczną dla wszystkich, niekomfortową purpurą. Dopiero, gdy Park odsunął się wracając na swoje miejsce zauważył stan drobniejszego.
- Baekhyunie? Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?- Natychmiast zalał towarzysza falą pytań. Okropnie zmartwił się widząc zaczerwienione policzki mniejszego. Nie był nawet w najmniejszym stopniu świadom, że to właśnie on jest przyczyną aktualnego stanu chłopaka, a skrycie, w głębi serca chciałby być codziennym powodem dla uroczego zachowania swojego malucha. Dlaczego ,,malucha"? Oh. To przezwisko powstało ze względu na dużą różnicę wzrostu, którą można porównać do potężnego, wieloletniego dębu i nowo posadzonego krzewu róży. Na początku mały Baekhyun nazywany był ,, dzieciakiem", ale nie potrwało to długo, bo młodzieniec co rusz obrażał się na starszego za używanie tego przezwiska. Po pierwszym usłyszeniu z ust Chanyeola uroczej nazwy Byun skapitulował pozwalając nazywać się w ten sposób, jednak czasami przewracał oczami, by nie dać po sobie poznać, że mu się to podoba, a podobało się bardzo.
- Wszystko w porządku. Nie musisz się martwić- zapewnił chłopaka będąc okropnie zawstydzonym. Gdyby ktoś inny poświęcał mu tyle uwagi, która łechtała jego ego, zaśmiałby się, machnął na niego ręką i zbył słowami ,, nie przesadzaj", ale to nie była przypadkowa osoba. Martwił się o niego Chanyeol. Jego Channie. To on był jedyną osobą, która zna najskrytsze tajemnice Byuna, to on jest tym, który trzymał rozpłakanego, trzęsącego się Baeka, który za bardzo przejął się złą oceną, ale nie dlatego, że zaniżona jego średnią ocen, ale dlatego, iż nie chciał zawieść swoich rodziców, pomimo tego, że byli oni okropnie wyrozumiałym i ludźmi i nie przejęli by się tak błahym problemem w ich życiu. Właśnie. Ich życiu, a nie małego Byuna. On przeżywał wszystko dwa razy mocniej. Często ze zdartym kolanem przebiegał, na tyle szybko, ile mógł, do przyjaciela wiedząc, że ten go na pewno nie odrzuci, a zrozumie bardziej niż prawni opiekunowie.
- Chcesz już wrócić do domu?- Dopytuje Chanyeol będąc wciąż zaniepokojonym. To u niego normalne. Zawsze martwił się o Byuna.
- Nie jest to konieczne, ale wolałbym oglądnąć film- chłopiec zarumienił się uroczo. naprawdę chciał oprzeć się o swojego przyjaciela na jego czerwonej kanapie oglądając telewizję. Uwielbiłw ten sposób spędzać czas ze starszym. Oczywiście nigdy nie narzekał na wspólne wypady na miasto w dużym gronie znajomych, ale nawet wtedy zawsze starał się trzymać blisko Chanyeola.
- W takim razie chodźmy- wyższy wstał. Założoną na ramiona płaszcz w brązowym kolorze. Pomoc Byunowi ubrać puszystą, czerwoną kurtkę i o kręcił wokół jego szyi szalik. Zapewne wielu przechodniów mogłoby z niemal stuprocentową pewnością powiedzieć, że wyglądają jak ojciec i syn. Oboje podeszli do kasy chcąc zapłacić. Chanyeol przez chwilę udawał, że nie słyszy miękkiego głosu Baeka. Sprawnie wyciągnął portfel płacąc za nich obu. clChciał się odwrócić w stronę niskiego przyjaciela, ale jego tam nie było. Momentalnie zaczął rozglądać się na boki szukając swojego towarzysza, a zauważył go dopiero za szklanymi drzwiami, marznącego i stojącego w silnie padającym śniegu. Szybko dobiegł do niego obejmując ciało Byuna i naciągając na jego głowę czapkę.
- Dlaczego wyszedłeś?
- Nie możesz traktować mnie cały czas, jak dziecko Chanyeol- młodszy stał z założonymi rękami w objęciach Parka.
- Nie traktuję cię jak dziecko, Baekkie. Po prostu tym razem to ja powinienem zapłacić.
- Tak jak za ostatnie cztery razy?- Naburmuszył się.
- Maluchu...- odgarnął jego włosy z czoła chcąc spojrzeć w piękne oczy małego Byuna. Od zawsze uwielbiał wpatrywać się w te dwa czarne węgielki otoczone wianuszkiem długich i gęstych rzęs. To właśnie w tych oczach widział wszystkie uczucia Byuna w jednym miejscu. Zawsze, Gdy chciał odczytać emocje panujące w głowie Baeka wystarczyło mu jedno zagłębienie się w jego oczy.
- Nie Chan. To ostatni raz, okay?- zapytał poprawiając szalik starszego.
- Eh, w porządku- starszy skapitulował, choć w głębi duszy wiedział, że tak się nie stanie.
- Dobrze. W takim razie chodzimy. Jest mi zimno- chłopiec potarł swoje małe, delikatne dłonie. Chanyeol bez wahania ujął je w swoje duże, ciepłe ręce chcąc zapobiec nieprzyjemnemu chłodu. Chłopcy idąc chodnikiem tak się za gadali, że Baekhyunmocno gestykulując nie zauważył przejścia dla pieszych na bardzo ruchliwej ulicy i gdyby nie szybki refleks oraz mocny chwyt Parka Byun najprawdopodobniej wylądował by w szpitalu. Młodszy oddychał szybko w ramionach przyjaciela. Zapomnieli oni o sytuacji sprzed chwili łącząc swoje chłodne od mrozu usta. Kiedy się odsunęli od siebie Chanyeol odgarnął z jego czoła pare kosmyków włosów.
- Baekhyunie, ja...
- Tak? Chan?- Młodszy patrz się na Chanyeola błyszczącymi oczami.
- Kocham cię Byun Baekhyunie- wyższy nie pozwolił mu odpowiedzieć ponownie zatracając ich bardziej śmiałym pocałunku.
- Ja ciebie też kocham- malutki chłopak wyznał z najstarszym uśmiechem.- I właśnie w ten sposób twoi rodzice zaczęli być razem- zamknął album ze zdjęciami
- Woah to było... niesamowite! Tata Baekhyun i tata Chanyeol byli bardzo przytulaśni- mały Jisung leżał w łóżku słuchając opowieści wujka Jongina na dobranoc, gdy jego rodzice miło spędzali wieczór w jednej z lokalnych restauracji.
- Najsłodsza para w szkole- mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.
- Wujku Jongin?
- Tak?
- Czy twoja historia i wujka Kyungsoo była równie urocza?
- Chcesz ją usłyszeć?
- Bardzo! - Mały chłopiec bardzo się podekscytował.
- A więc to było tak...
CZYTASZ
A short story || Chanbaek
Fanfiction- Wujku? - Tak? - Jak tata Baekhyun i tata Chanyeol się poznali? - Chcesz wiedzieć? - Tak! - Więc to było tak...