Część 20

447 15 7
                                    

- POBUDKA. POBUDKA, WSTAĆ!- powiedział Diego głośniejszym głosem przez megafon. 

Dobrze, że już bez gwizdka. Wreszcie moje prośby zostały wysłuchane. Zeskoczyłam z łóżka i założyłam buty, zdjęłam kurtkę z wieszaka, tak jak chłopacy i wybiegliśmy z pokoju

- Co tak późno?- spytał nas Diego

- Jakbyś nie zauważył, czy też nie, większość z naszego pokoju zmęczyło się przez ostatnie dni- powiedziałam zakładając kurtkę 

Chłopak przewrócił oczami. 

- Ładna dziś pogoda, więc znów pójdziemy biegać?

- Nie za dużo ci?- mruknął Jack 

Wybuchliśmy śmiechem

- Wszyscy baczność oprócz waszego pokoju- Diego podszedł do nas- 10 pompek wojskowych 

Kuźwa. Te są najgorsze. 1 pompka wojskowa to 5 normalnych. Zaczęliśmy i półtorej minuty później skończyliśmy i wstaliśmy do pionu. 

- Spocznij- stanął na swoje wcześniejsze miejsc, odłożył megafon na podłogę i odwrócił się w naszą stronę- Kogo by tutaj wziąć za ofiarę

- Walker- powiedziało kilku chłopaków, co ja mówię, wszyscy chłopacy 

- Super, że się zgłosiłaś Vee- spojrzał się na mnie- Poprowadzisz dziś bieganie skoro jesteś w kadrze

- Sam mówiłeś że bierzesz bieganie 

- Mówiłem. Ale musi być kiedyś ten pierwszy raz. Walker wystąp i poprowadź bieganie, nie oszukuj widzę was- wyciągnął z kieszeni bluzy tablet- Dron już lata. Do dzieła 

Kiwnął do mnie. 

- Daj może komendę?

- Walker wystąp, poprowadź poranne bieganie. Jednostka za Walker biegiem- powiedział 

Wszyscy obróciliśmy się w lewo, w stronę drzwi, przeszłam koło chłopaków, wyszłam jako pierwsza a reszta za mną

- Hihi dobrze ci tak szmato- zaśmiał się Noah

- Zamknij łeb- zaczęliśmy biec dobrze nam znaną trasą 

Mogę się założyć że wszyscy pokonaliby tą trasę z zamkniętymi oczami. Po kilkunastu minutach dobiegaliśmy do bazy i wtedy ktoś zrzucił kilkoma szyszkami. 

- Weźcie stójcie- powiedziałam patrząc w tamte miejsce 

- Co ci?

- Ktoś rzucił szyszkami 

- Nie wydawało ci się?

- Nie

W pewnym momencie natrafiłam na parę oczu. Zmarszczyłam brwi, bo była to osoba ciemnoskóra, a z tego co kojarzę nie mamy nikogo w bazie o tym koloru skóry. 

- Widzisz tam kogoś?- spytałam Jacka, wskazując na miejsce gdzie dalej był ten mężczyzna i patrzył się na mnie

- Nie 

- Cholera mam chyba zwidy. Biegniemy dalej. 

Z szybkim biciem serca zaczęłam biec. I wtedy poczułam się jeszcze gorzej. Tak nagle. Co się ze mną dzieje?

- Jack- szepnęłam łapiąc jego przedramię 

Nie zdążył nic powiedzieć, bo upadłam, ale mnie złapał. 

- Biegnijcie dalej- nakazał Jack i sam zarzucił mnie na swoje plecy trzymając moje ręce, bym nie spadła 

Zaczął biec. 

Wojsko, czy to tak wiele? {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz