-Wrus... - powtórzyłem w myślach. W końcu poznałem jego imię. Tylko czy po polsku nie mówiły jedynie dwie osoby w tej wiosce? Bo do tej pory rozmawiałem już z czterema. Kiedy minął pierwszy szok, podałem chłopakowi rękę. - A ja jestem Lu... Kabare.
-Jak?
-Kabare - odpowiedziałem na pytanie Wrusa.
-Myślałem, że Luke. Nieważne, chyba powinieneś wiedzieć o mnie więcej niż dotychczas.
-Nie zaprzeczę...
-Więc pozwól, że opowiem swoją historię - zaczął. - Urodziłem się w jednej z najbiedniejszych rodzin w pobliskich górach. Życie było ciężkie, ale dawaliśmy sobie radę. Do czasu wojny. Wtedy na naszą wioskę najechali Pesaci. Wszyscy mężczyźni, łącznie z moim ojcem, bronili osady. To był ostatni raz, kiedy go widziałem. Mama za to mnie zabrała i uciekliśmy. Na zawsze. Skierowaliśmy się w stronę dżungli. Wędrówka trwała około dwóch tygodni. Bogowie nam na szczęście sprzyjali i nie zginęliśmy śmiercią głodową ani nie pożarły nas dzikie zwierzęta. Dotarliśmy do wioski, w której właśnie jesteś. - Uśmiechnął się. - Mieszkaliś... Mieszkamy tu od kilku lat. To tyle - urwał. Chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, ale zaczął owijać sobie włosy wokół palców.
-Może ja opowiem ci coś o sobie? - spytałem.
-Hm... Czemu nie? - powiedział obojętnie.
-Więc urodziłem się w kraju znajdującym się pod wodą wiele kilometrów stąd. Część, w której spędziłem pierwsze kilka miesięcy życia, została zalana. Byłem jedną z niewielu osób, które ocalały. Tata został próbując ocalić sektor, a moja mama zmarła na koniec podróży - przerwałem. Moja historia była bardzo podobna do tej Wrusa, tyle że jego matka przeżyła.
-Coś się stało? - spytał zdziwiony. W mojej głowie tym czasem przeleciał szereg wspomnień i obrazów. Pałac prezydencki, łódź, Gorbher i Makya, Mavrok... - Halo?
-Co? Ach, nic - odparłem szybko. - Gdzie tak właściwie jesteśmy?
-To jeden z pokoi w moim domu - odparł Neema, którego wcześniej nie zauważyłem. Siedział w zacienionym rogu pomieszczenia.
-Co się tak właściwie dzieje? Dlaczego po polsku mówi dwa razy więcej osób niż powinno? - spytałem.
-Długa historia... - Neema chciał uniknąć odpowiedzi. Uniosłem nieco brew. Ile jest jeszcze tajemnic do ujawnienia? - Nie spytasz co z ciałem Tukifa? - wytrzeszczyłem oczy. Wiem, że chciał zmienić temat, ale akurat dotyczący martwego? Nie chciałem mu jednak sprawiać problemów, więc odpowiedziałem szczerze.
-Tak. Był już pogrzeb?
-Nie, odbędzie się wieczorem. Powinieneś na nim być - odpowiedział, nakładając nacisk na ostatnie słowa. Pokiwałem głową na znak, że się zgadzam. Do pokoju weszła nagle służąca i powiedziała coś do wodza.
-Za kilka minut obiad. Gdy będziecie gotowi, zejdźcie na dół - powiedział i wyszedł. Ja tymczasem spojrzałem na Wrusa.
-Kim są Pesaci?
-To... - Zamyślił się na chwilę. - Ciężko powiedzieć. TEORETYCZNIE są ludźmi, ale ich obyczaje są gorsze niż zwierząt. Do naszego gatunku upodabnia ich jedynie wygląd, który i tak nie jest najcudowniejszy. Są niscy, mniej więcej wielkości dziesięcioletniego dziecka. Ich głowa jest z reguły łysa, skóra szara, ostre zęby, a oczy... - Po jego ciele przeszły ciarki - Wolisz w nie nie patrzeć...
***Perspektywa Wrusa, kilka lat wcześniej***
Mama szybko pakowała różne rzeczy, po jej policzkach ciekły łzy.
CZYTASZ
Piorun (1&2)
FantasyCzęść I Świat fantasy w przyszłości? Czemu nie? Bardzo łatwo zniszczyć środowisko, trudniej naprawić. W ciągu wielu lat lodowce topniały, ale wiemy, jakie jest nasze podejście do ekologii. Co da garstka ludzi starających się uratować środowisko...