You are the one

811 55 14
                                    

•••

— Jungkookie? — usłyszałem zza drzwi, które zaraz delikatnie otworzyły się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Jungkookie? — usłyszałem zza drzwi, które zaraz delikatnie otworzyły się. Ujrzałem za nimi mojego kochanego hyunga.

— Słucham, Jiminnie? — powiedziałem z uśmiechem, już domyślając się powodu przyjścia tutaj tego malucha. Jego widok zawsze mnie rozczulał.

— Co znaczy to jeszcze nie koniec? — zapytał, słodko marszcząc swój mały nosek.

Jimin miał dzisiaj urodziny. Tradycyjnie każdy składał mu życzenia na Twitterze i oczywiście na żywo, po czym dawali mu prezenty i sam nie byłem gorszy, ale po prostu musiałem jeszcze dołożyć coś od siebie.

Z blondynem znamy się długo, tak jak z całym zespołem. Jednak to z nim mam najlepsze relacje i najmocniejsze więzi. Zawsze pomagał mi, wspierał i co najważniejsze, po prostu był, kiedy go potrzebowałem.

Gdy czuję jego obecność, jestem szczęśliwy.

Parę lat wstecz, gdy byłem jeszcze gówniarzem.. znaczy obaj byliśmy, ale to hyung był starzy, ten opiekował się mną. Mówił, że to mnie lubi najbardziej, albo, że jestem słodki, a ja nie wiedziałem jak zareagować na to wszystko. Zostałem tak naprawdę oderwany od normalnego życia przez wytwórnię, ale oczywiście wiedziałem na co się piszę. Wszystko było nowe, czułem się zagubiony, zerwałem z dziewczyną.. Po prostu musiałem zacząć od nowa.

Dołączenie do tej grupy było jak spełnienie największego marzenia. Poznałem tylu cudownych ludzi, którzy mi doradzali, pomagali i chcieli dla mnie i dla naszej kariery jak najlepiej. Chłopcy z zespołu również przyłożyli się do - można rzec - wychowania mnie. Jestem im bardzo wdzięczny.

Jednak zawsze musi pojawić się ten ktoś.

Tym ktosiem był właśnie Jimin. Od początku wiedziałem, że mnie polubił, bo okazywał to na każdym kroku. Często kupował mi jedzenie, ćwiczył ze mną taniec, bo był w tym bardzo dobry, a nawet chronił mnie przed innymi. Może to dziwnie zabrzmieć, ale czasem starsi żartowali ze mnie, oczywiście nieświadomie, nieco zaniżając moją samoocenę. Nie miałem im tego za złe, może widocznie nie dorosłem do ich sensu humoru.

Jednak Jimin nigdy się nie śmiał. Jasne, czasem żartował, ale to były żarty, które nas obu bawiły. Zawsze gromił spojrzeniem hyungów, kiedy coś mi wytykali, lub porównywali. Ich to bawiło, nas nie.

Teraz, mając dwadzieścia lat, o życiu wiem nieco więcej, niż wtedy. Z wszystkimi mam świetny kontakt, każdy z każdym się dogaduje i jest po prostu dobrze.

Jiminnie nic się nie zmienił. No może nieco z wyglądu. Kiedyś chciał być jak playboy, teraz zrobiła się z niego urocza kluseczka, którą aż chce się opiekować. Bo tak, teraz nieświadomie zamieniliśmy się rolami i to ja troszczę się o Jimina tak, jak on o mnie zawsze. Chcę mu pokazać, że ze mną może czuć się bezpiecznie i dobrze.

G.C.F in Tokyo || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz