Rozdział 59

158 12 6
                                    

- Łucja? - Wychrypiał. - Łucja, to ty córeczko?

- A... - Wyrzuciłam w końcu. - A... co ty tutaj robisz?

- Łucuś, nie zaprzątaj sobie mną głowy...

- Odpowiedz. - Wtrąciłam. - Wracaj do domu, zaraz tu zamarzniesz. No chyba że dziesięć stopni na minusie nie robi na tobie wrażenia...

- Nieważne...

- Ważne.

- Kochanie, ale co mam ci powiedzieć? - Podciągnął nosem. - Nie mam gdzie się podziać. 

- Znowu zacząłeś pić?

- Nie. - Przerwał mi. - Ja już nigdy nie tknę alkoholu. Po prostu nie czuję się już najlepiej, a emerytura nie wystarczała na pokrycie kosztów czynszu...

- To znaczy? 

- Łucyjka, na pewno masz ważniejsze sprawy na głowie niż...

- Skoro pytam to odpowiedz.

- Mam drobne problemy z sercem...

- Drobne? - Westchnęłam zrezygnowana. - Dobra, wstawaj...

- Ja...?

- No nie, ja. - Pokręciłam głową.

- Ale...

- Wstawaj. - Nakazałam. - Dojdziesz sam do samochodu?

- Córeczko, ja nie zasługuję na twoją pomoc...

- Wiem. - Powiedziałam z przekonaniem. - Dojdziesz sam czy mam ci pomóc?

- Poradzę sobie...

- Pójdę jeszcze do sklepu i do apteki. - Oznajmiłam. - Poczekasz na mnie?

- T-tak...

- W takim razie wsiadaj. - Otworzyłam mu drzwi od swojej Toyoty, przy okazji włączając ogrzewanie klimatyzatorem. Nie czekając na jego odpowiedź zniknęłam w środku supermarketu. Mimo tego wszystkiego czułam, że postępuję właściwie...

(...)

- Kornel, jestem... - Zawołałam z przedpokoju. Chociaż uprzedziłam go przed całą sytuacją wiedziałam, że będzie niezręczna. - Jesteście?

- Jesteśmy, jesteśmy... - Mężczyzna razem z niemowlakiem na rękach wyłonił się zza progu, a jego spojrzenie utkwiło na staruszku zaraz za mną. - Cześć, kochanie. - Dał mi buziaka na przywitanie. - Dzień dobry panu...

- Dzień dobry... - Uśmiechnął się tamten.
Jego zaszklone oczy już od początku drogi jeszcze bardziej podeszły łzami, a jedna z nich stoczyła się po jego pomarszczonym policzku.

- Poznaj Kornela, mojego partnera. - Wyrzuciłam w końcu, tym samym biorąc od niego dziecko. - A to jest Lileczka, moja córeczka...

- Boże... - Wydusił, błądząc wzrokiem pomiędzy mną, a dziewczynką. - Mam wnusię?

- Mhm...

- Łucyjka, nawet nie wiesz jak się cieszę... - Zacisnął wargi.

- Wejdź. - Nakazałam. - Na pewno jesteś głodny...

- Nie chcę zawracać wam głowy...

- Usiądź. - Wskazałam ręką na sofę w salonie. Staruszek z widocznym skrępowaniem, ale jednak wykonał moje polecenie, a ja razem z dzieckiem udałam się do kuchni. Całując ją w główkę, położyłam ją do kołyski.

- Co, aniołku? - Uśmiechnęłam się, zauważając, że ta przygląda mi się z zaciekawieniem.

- Co, aniołki? - Usłyszałam za sobą, a zaraz potem poczułam pewne objęcie z tyłu mnie.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz