- Łucja? - Wychrypiał. - Łucja, to ty córeczko?
- A... - Wyrzuciłam w końcu. - A... co ty tutaj robisz?
- Łucuś, nie zaprzątaj sobie mną głowy...
- Odpowiedz. - Wtrąciłam. - Wracaj do domu, zaraz tu zamarzniesz. No chyba że dziesięć stopni na minusie nie robi na tobie wrażenia...
- Nieważne...
- Ważne.
- Kochanie, ale co mam ci powiedzieć? - Podciągnął nosem. - Nie mam gdzie się podziać.
- Znowu zacząłeś pić?
- Nie. - Przerwał mi. - Ja już nigdy nie tknę alkoholu. Po prostu nie czuję się już najlepiej, a emerytura nie wystarczała na pokrycie kosztów czynszu...
- To znaczy?
- Łucyjka, na pewno masz ważniejsze sprawy na głowie niż...
- Skoro pytam to odpowiedz.
- Mam drobne problemy z sercem...
- Drobne? - Westchnęłam zrezygnowana. - Dobra, wstawaj...
- Ja...?
- No nie, ja. - Pokręciłam głową.
- Ale...
- Wstawaj. - Nakazałam. - Dojdziesz sam do samochodu?
- Córeczko, ja nie zasługuję na twoją pomoc...
- Wiem. - Powiedziałam z przekonaniem. - Dojdziesz sam czy mam ci pomóc?
- Poradzę sobie...
- Pójdę jeszcze do sklepu i do apteki. - Oznajmiłam. - Poczekasz na mnie?
- T-tak...
- W takim razie wsiadaj. - Otworzyłam mu drzwi od swojej Toyoty, przy okazji włączając ogrzewanie klimatyzatorem. Nie czekając na jego odpowiedź zniknęłam w środku supermarketu. Mimo tego wszystkiego czułam, że postępuję właściwie...
(...)
- Kornel, jestem... - Zawołałam z przedpokoju. Chociaż uprzedziłam go przed całą sytuacją wiedziałam, że będzie niezręczna. - Jesteście?
- Jesteśmy, jesteśmy... - Mężczyzna razem z niemowlakiem na rękach wyłonił się zza progu, a jego spojrzenie utkwiło na staruszku zaraz za mną. - Cześć, kochanie. - Dał mi buziaka na przywitanie. - Dzień dobry panu...
- Dzień dobry... - Uśmiechnął się tamten.
Jego zaszklone oczy już od początku drogi jeszcze bardziej podeszły łzami, a jedna z nich stoczyła się po jego pomarszczonym policzku.- Poznaj Kornela, mojego partnera. - Wyrzuciłam w końcu, tym samym biorąc od niego dziecko. - A to jest Lileczka, moja córeczka...
- Boże... - Wydusił, błądząc wzrokiem pomiędzy mną, a dziewczynką. - Mam wnusię?
- Mhm...
- Łucyjka, nawet nie wiesz jak się cieszę... - Zacisnął wargi.
- Wejdź. - Nakazałam. - Na pewno jesteś głodny...
- Nie chcę zawracać wam głowy...
- Usiądź. - Wskazałam ręką na sofę w salonie. Staruszek z widocznym skrępowaniem, ale jednak wykonał moje polecenie, a ja razem z dzieckiem udałam się do kuchni. Całując ją w główkę, położyłam ją do kołyski.
- Co, aniołku? - Uśmiechnęłam się, zauważając, że ta przygląda mi się z zaciekawieniem.
- Co, aniołki? - Usłyszałam za sobą, a zaraz potem poczułam pewne objęcie z tyłu mnie.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...