Per. Lloyd
Cole: Chodźmy stąd czym prędzej ,nie chce zostawać tu kiedy za pięć minut zaczyna się mój ulubiony serial..!
Wskoczył na swojego smoka. Był gotowy odlecieć sam ,ale wtedy..
Kai: Idę z tobą.
Jay: Skoro tak to wygląda to ,ja lecę z wami.
Nya: Zaczekajcie też na mnie!~
Po czym zrobili to samo. Ja nie wiedząc co powiedzieć wpatrywałem się w nich głupio. Zachwali się tak jakby już zapomnieli o tym co się przed chwilą stało!
Kai: A ty nie lecisz?
Lloyd: A co będzie z nim?! Zostawimy go tu? Ludzie, on był gotowy zniszczyć pół miasta!
Nya: Lloyd, spokojnie, policja zaraz tu przyjdzie i go zabierze do-
Lloyd: W takim razie droga wolna jak tak wam się śpieszy, ja zostaje. Poczekam na policje i nie pozwole żeby ten tym w między czasie uciekł..!
Oni nagle zaczęli się wpatrywać w coś za mną.
Zane: L.. Lloyd..
Lloyd: Tak..?
Kai: Z.. Za tobą!
Lloyd: Co? Nie słysza.. A..a!
Nagle poczułem jak ktoś ,lub coś związuje moje ręce od tyłu ,a następnie również nogi. Obślizłym czymś niczym jakieś macki.
Lloyd: H.. Hej!! Puszczaj mnie!!
Zacząłem się kręcić próbując się uwolnić, ale na próżno gdyż uścisk był zbyt silny.
?: A wy na co czekacie?
Byli równie zdezorientowani co ja kiedy ten złapał też ich i wciągnął nas..
Do jakiegoś portalu..