Rozdział 1

7K 260 30
                                    

5 lat później....

Życie jakie znałam, za nim przyleciałam na Sycylię, to już daleka przeszłość. Przez ostatnie pięć lat byłam szkolona, aby zostać zastępcą, a w przyszłości głową, jednej z największej organizacji mafijnej na świecie, na której czele teraz stoi mój ojciec. Zajmujemy się produkcją i przemytem narkotyków na całym globie.

Z wiecznie roześmianej studentki prawa, stałam się poważną kobietą interesu. Chociaż mój wybuchowy charakter został i chyba już nigdy nie zdołam go utemperować. Co wbrew pozorom, nie zawsze jest takie złe.

Uczyłam się pilnie i poznałam ten świat od podszewki. Wiem jak tworzymy nasz towar, jak go sprzedajmy i wiem też, że na każdym kroku trzeba uważać na swoich wrogów, którzy  czyhają na na ciebie w najróżniejszych zakątkach. ALE La Cosa Nostra to nie tylko mafia, to rodzina. Rodzinie trzeba ufać, bo inaczej jesteśmy sami, a sami w tym świecie nie przeżyjemy. Tak zawsze mówi mój ojciec i ma  rację, lecz jak coś zaczyna szwankować, to trzeba członka takiej rodziny ustawić do pionu, bo inaczej wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy, może pójść z dymem w ciągu kilku minut.

I dlatego, obecnie siedzę w fotelu, kilkanaście tysięcy stóp nad ziemią. Chmury zasłaniają mi widok na ocean Spokojny, który właśnie mijamy. Kierujemy się do Los Angeles i zostało nam jakieś cztery godzin drogi. Mój organizm nie reaguje na to zbyt dobrze. Drga mi prawa  noga, a akcja serca jest wyczuwalnie przyśpieszona. I jeszcze ten okrutny ból w uszach.
-To jakiś koszmar- mamrocze sama do siebie i biorę kolejny łyk drogiego alkoholu, który znajduje się w mojej szklance. To jedyne, co mnie ratuje przed zwariowaniem w tej puszce.

Wzdycham głęboko i kolejny raz podnoszę zimne  szkło do ust. Robiąc to, zahaczam  wzrokiem o Roca, który siedzi na przeciwko mnie. Jego wyraz twarzy wyraża zarówno dezaprobatę ,jak i troskę. Nie lubi, kiedy pije. Jednak teraz mam go głęboko gdzieś. Nie dolecę żywa do Los Angeles, o ile się nie wyluzuję.

Rock, to tak naprawdę Mattias. Mówię tak na niego, bo wygląda jak ten aktor. Ma ponad metr dziewięćdziesiąt, jest łysy, a jego bicepsy wyglądają jak góry. Tatuaże pokrywają 80 procent jego ciała. Jest cholernie zwinny, a jego refleks jest ponad przeciętny. Ma tylko jedną wadę - jego usta otwierają się niezwykle rzadko i cały czas burka tylko coś pod nosem.

Przez te lata stał się dla mnie starszym bratem. Karci mnie, pilnuję i dokucza niewerbalnie. Jego czarne oczy, mówią więcej niż jego usta.

Jeszcze raz wzdycham i przenoszę wzrok na dokumenty otwarte na ekranie mojego laptopa. Pokazują mi dane i najważniejsze informacje na temat mojego głównego celu podróży. Mój ojciec postanowił, że już czas, abym stała się jego pełnoprawnym zastępcą. Do tej pory trzymano mnie w ścisłym sekrecie, tak abym mogła jak najwięcej zaobserwować i się nauczyć, ale teraz przyszedł czas na to, aby tą wiedzę wykorzystać.

Przejeżdżam palcem po swoich spierzchniętych ustach i zagłębiam się w lekturę. Odwiedzimy dziś prawą rękę mojego ojca, która sprawuje władzę na Zachodnim Wybrzeżu. Vincenzo Morrietti. 34-latek osławiony przez swoje okrucieństwo. Nigdy go nie widziałam, ale wile o nim słyszałam. Constantino ufa mu bezgranicznie. Coś się psuję w jego części interesów, i trzeba to naprawić. Vincenzo pewnie sam doskonale dałby sobie radę, ale tato zdecydował, że to odpowiedni dla mnie sprawdzian, więc oto przybywam.

4 godzin później...

-Dzięki ci Panie- prawię krzyczę z ulgi, jaka mnie ogarnia po wylądowaniu. Rock patrzy się na mnie z krzywym uśmiechem i wyjmuje nasze bagaże ze schowka. Po przegnaniu się z załogą samolotu, schodzimy na płytę lotniska i pakujemy się do czarnego SUV-a, który został podstawiony przez jednego z naszych szeregowych  Rock odpala auto i płynnie rusza, a w lusterku bocznym widzę dwa samochody, które są naszą eskortą.

Kirnos✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz