V. Poranny kabaret i historia Nagumo

342 44 8
                                    

- Nagumo wstawaj oszołomie!- do pokoju wpadł Afuro. Była już godzina jedenasta, a ten jeszcze spał. Gdy blondyn go zobaczył ryknął śmiechem. Spał on przytulony do telefonu Suzuno. Jakby co najmniej zamiast rzeczy był tam jego właściciel.

- Co jest Teru?- do pokoju weszedł Hiroto, a za nim Midorikawa. Ten ostatni wyglądał jakby coś po nim przejechało przynajmniej z cztery razy. Ledwo chłopak żył. Jedyne co zrobił to oparł głowę na ramieniu turkosowokiego nawet nie patrząc co się odprawia przed nim.

- Patrz.- gdy Aphrodi trochę się uspokoił i złapał oddech pokazał palcem na złotookiego, który właśnie się budził z telefon na policzku. Kiyama uśmiechnął patrząc się na kolegę, zaś ten krzyknął budząc przy tym Mido. W sumie nie każdy widzi trzy osoby zaraz po przebudzeniu.

- Co tu się odpierpapier?!- krzyknął patrząc na Terumi'ego.

- Chyba co się TU odpierpapier?- pokazał na łóżko, gdzie nadal leżał Haryua.

- Nie...co się TAM odpierpapier?- wskazał palcem na Ryuuji'ego próbującego zasnąć.

- A tego to nawet bogowie nie wiedzą. - westchnął Afuro. - Dobra, ubieraj się, bo już po jedenastej. Widzimy cię za dziesięć minut. - po tym wypchał Hiroto i Midorikawę za drzwi i sam wyszedł trzaskając nimi.

Zostawili go samego. Ten nie czekając ani chwili wziął ciuchy i poszedł się ubrać. Potem, gdy był już gotowy miał już wychodzić, ale popatrzył jeszcze na łóżko. Był tam telefon Fuusuke, podszedł i wziął go do ręki.

- Oj, Suzu. Co jest z tobą? Gdzie ty jesteś? - zapytał się telefonu jakby mógł mu jakoś odpowiedzieć. Po tych słowach wyszedł.

Szedł wąskim korytarzem. On nie myślał. To nogi go prowadziły, gdzie trzeba. Był już tutaj chyba z dziesięć lat. Pojawił się tu po raz pierwszy gdy miał pięć. Pytanie dlaczego. Rok wcześniej jego matka zmarła z powodu raka. Ojciec Nagumo nie mógł się pogodzić ze śmiercią swojej żony. Zaczął pić, a co za tym idzie, stracił pracę. Przez całe dnie przesiadywał w barze z flaszką wódki lub kubłem piwa, ale kiedy wracał do domu zaczął się wyzywać na Nagumo za wszystkie jego problemy. Nawet oskarżył go za to, że jego żona nie żyje. Mały Haruya płakał wtedy co noc. Nie miał odwagi sprzeciwić się temu czemuś co było kiedyś jego kochającym tatą. Pewnego wieczoru, gdy pan Hideo wrócił jak zwykle pijany do domu tak się zdenerwował, że po raz pierwszy uderzył swojego syna. Ten zaraz uciekł do pokoju zalewając się łzami. Ale potem przestał. Tej nocy obiecał sobie, że już nigdy nie będzie płakać. Wręcz przeciwnie, będzie się bronić. Następnego dnia, a dokładniej wieczoru było to samo. Można doliczyć to, że Nagumo się nie poddał i zaczął krzyczeć na tatę. Ten się odpłacił tym samym. Później to było tylko przekrzykiwanie się aż do przyjazdu policji. Sąsiedzi słysząc krzyki postanowili zadzwonić. Zaraz za policją przyjechała Hitomiko. Policja wzięła ze sobą ojca czerwonowłosego, zaś jego samego zapakowała opiekuna Słonecznego Ogrodu. Pięciolatek nawet nie śmiał zaszczycić ją wzrokiem. Patrzył tylko na swoje buty z wymalowanym chytrym uśmieszkiem na twarzy. Kiedy dojechali Hitomiko zabrała go do biura jej ojca. Ten próbował go wypytać o różne sprawy, ale niczego się nie dowiedział. Gdy ci byli zajęci rozmową złotooki wymknął się z pomieszczenia. Miał ochotę pozwiedzać, ale na pewno nie chce poznać innych osób. Z taką myślą wpadł na kogoś. Przed sobą zobaczył śnieżnobiałe włosy i błękitne oczy. Był to chłopiec na oko z tego samego roku. Ten podszedł do niego.

,,Przepraszam, nie zauważyłem cię. Jestem Fuusuke. Suzuno Fuusuke." Po tym wciągnął do niego rękę, ale czerwonowłosy sam wstał.

,,Nie potrzebuję twojej pomocy. Nie potrzebuję pomocy nikogo." Odparł idąc dalej.

,,Ale nigdy sam sobie nie pomożesz. Każdy potrzebuje takiego anioła stróża w postaci człowieka" To go zatrzymało. Stanął jak wryty. Taki mały skurczybyk, a jaki mądry.

,,Jestem Nagumo Haruya." Po tych słowach poszedł z powrotem do biura.

Tam dyrektor Słonecznego Ogrodu rozmawiał przez telefon. Gdy odłożył słuchawkę powiedział:

,,Będzie przez cztery lata za kratami" Nagumo nawet nie musiał pytać o co chodzi. Sam dobrze wiedział.

- Nugumo! - z zamyśleń wyrwał go znajomy głos. - Jak będziesz tak łaził całym korytarzem to ktoś w końcu na ciebie wpadnie!- spojrzał w górę. Wszystko jasne. Reina. Kto by się jej spodziewał?

- Spadaj.- odpowiedział i poszedł dalej.

- Sam spadaj. Tylko lepiej z mostu.- jak oni uwielbiali sobie dogryzać. Normalnie jedno lepsze od drugiego. Złoto okiemu jednak nie chciało się teraz przekomarzać, więc poszedł dalej zostawiając zdziwioną Yagami samą.

Wyszedł na pole, a tam czekał na niego Afuro i Hiroto z nadal zmęczonym Mido.

- No nareszcie.- mruknął Terumi. - Myślałem, że zapuszczę tu korzenie. Dobra idziemy!

- Gdzie?

- Na boisko.- uśmiechnął się Aphrodi

- No ty se już chyba jaja robisz. - Nagumo ani trochę nie chciało się grać.

- Ja nie gram.- odparł Midorikawa.

- Czego? To dlatego, że się nie wyspałeś?

- Nom.

- To może pójdziemy na plac zabaw?- wypalił blondyn.

- Teru, ile ty masz lat?

- To retoryczne pytanie.- po tym wszyscy wybuchli śmiechem.

_________________________

Po tylu latach (czyt.dniach) jest w końcu rozdział. Dowiedzieliście się trochę o naszym tulipanie. Takie małe gówienko, a potrzebne do fabuły. Ale ja już nic nie spoileruję.

Understand the Heart | Inazuma Eleven ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz