Section 5.1

1.2K 53 22
                                    

(zmiana perspektywy)

Styczeń to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych miesięcy.
-

Przez cienką zasłonkę przedostawały się jasne promienie słońca. Jeden z nich odbił się od małego lusterka stojącego na biurku oświetlając tym samym twarz zaspanej dziewczyny. Ów promień był jak kot, który przejechał swoim puchatym ogonkiem po twarzy blondynki powodując tym jej drganie. Dziewczyna zmarszczyła nos po czym na wpół przytomna usłyszała coraz głośniejsze kroki.

- Lou! Wychodzę do pracy. Zapiekankę masz w lodówce - westchnęła śpiąco słysząc głos swojej mamy.

- Mhhh... - mruknęła Louise bardzo powoli przetwarzając informacje - co dziś za dzień? - zapytała swoją rodzicielkę jednocześnie podciągnąć swoją kołdrę pod sam nos.

- Jest czwartek słońce - na te słowa dziewczyna pospiesznie podniosła się z łóżka i spojrzała z przerażeniem na osobę która ją obudziła - godzina 7:43. Ten klimat mnie wykańcza.

- Dlaczego mnie nie obudziłaś? Znów wyłączyłaś mi budzik? A może ja go wyłączyłam - chwyciła się za głowę - Spóźnię się do szkoły mamo!! - dziewczyna podniosła oliwkowe spodnie z podłogi po czym zaczęła przeszukiwać swój plecak.

- Dzwoniła do mnie dyrektor twojej szkoły...

- Coś się stało? Może miałam przyjść wcześniej...

- Kochanie uspokój się. Jak wyjrzysz za okno to zrozumiesz, ja niestety nie miałam takiego szczęścia, muszę jakoś odśnieżyć samochód i jechać do pracy - kobieta przytuliła swoje dziecko a następnie wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Po co mam spoglądać za okno? Odśnieżyć? PADA ŚNIEG?! - Louise szybko założyła swoje ulubione limonkowe skarpetki po czym wdrapała się na parapet i spojrzała przez okno. Cały budynek akademii był pokryty śnieżno białą pierzyną. Parapet po drugiej stronie jej okna wcale nie wyglądał inaczej.

Nastolatka nie myśląc nawet o chłodzie jaki panował na zewnątrz otworzyła powoli okno po czym nagą dłonią dotknęła miękkiego puchu.
Przyjemny dla niej dreszcz przeszedł ją, a po chwili cześć śniegu spadła z zewnetrznego parapetu w dół.

- Hej! Co to za sabotaż?! - krzyknął ktoś z dołu.

- Przepraszam! - krzyknęła lekko przestraszona tym co się właśnie stało Louise.

- Dlaczego Reggie wymyślił akurat dzisiaj lekcje na dworze? - dziewczyna widziała że osoba mówiąca nie była sama.

- Oh nie narzekaj Klaus, sam się na to pisałeś po ostatnim incydencie w łazience.

- Allison ma racje - do rzekomej Allison i Klausa dołączyła się kolejna osoba - trzeba było nie chować ich pod wanną, każdy wie że jeżeli wyleje się woda to je zaleje i spadną.

- Mądrala się znalazł - odezwała się kolejna osoba.

- Oh już przestańcie, od waszego gadania robi mi się niedobrze - tym razem Lou usłyszała już bardzo znajomy głos, który należał do Five - do popsucia humoru brakuje mi jeszcze waszego ględzenia jak bardzo piździ, więc lepiej bądźcie cicho.

Remember the Time? | Five Hargreeves |✔️zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz