Prolog

75 5 6
                                    

*Mirembe*

W tym miejscu nigdy nie czułam się jak w domu. Ciągle odczuwałam strach, niepokój, przerażenie. Każdego dnia i nocy bałam się o swoje życie. Spokój był czymś, czego do tej pory nie zaznałam. Wiedziałam tylko, że to jest coś pozytywnego. O niczym innym nie marzyłam.

W czasach wojny spokój jest rzeczą nie do zrealizowania. Wojna może zacząć się od jakiejś błachostki. Czasem nawet nie wiemy od czego ten cały konflikt nastąpił. Możemy się tylko domyślać. Dlaczego Bóg chciał, abym znalazła się tutaj w tym miejscu i akurat w czasie wojny domowej? Zadaję sobie to pytanie do dziś i również po dziś dzień nie mogę znaleść na to odpowiedzi.

Moi rodzice nadali mi imię Mirembe, które oznacza słowo pokój. Urodziłam się niedawno po tym, jak ten cały konflikt się zaczął. W dodatku nie pochodzę z bogatej rodziny. Należymy do chrześcijan, a w naszym kraju nie wielu ich jest. Moja rodzina liczy pięć osób: mój ojciec, matka, starsi ode mnie siostra Efia oraz brat Luther i ja.

Jednak nie wszyscy mieszkamy pod jednym dachem. Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam pięć lat. Nigdy nie znałam przyczyny ich rozstania. Wydawało mi się, że żyli razem szczęśliwie. Matka mówiła, że to wszystko przeze mnie. Zabroniła mi się z nim kontaktować.

Wyrzywała na mnie i na moje rodzeństwo tyle złości. Była oschła, nie czuła i od czasu rozstania liczyły się dla niej tylko i wyłącznie pieniądze. Kiedyś nie byliśmy biedni jak teraz. Zdecydowaną większość naszego majątku przejął mój ojciec. Gdyby nie ich rozwód nasze życie potoczyło by się inną drogą.

W tym czasie moja starsza siostra jest w związku z arabem i mieszka u niego. Nie mam z nią wogóle kontaktu. Nie wiem gdzie mieszka. Jej mąż nie chce mieć z moją rodziną nic wspólnego i odciął ją od nas na zawsze. Jedynie raz udało się jej wyrwać i z nami spotkać rok temu na moich osiemnastych urodzinach.

Podczas zabawy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam drzwi i przed swoimi oczami ujrzałam Efię. Na początku nie mogłam jej poznać. Na jej twarzy widniały liczne blizny, włosy miała zniszczone i poszarpane. Oczy miała lekko przekrwione od płaczu. Brakowało w nich jakiejkolwiek radości. Przez te cztery lata bardzo się zmieniła. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie moja siostra. Przytuliłam Efię tak mocno jak tylko mogłam, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nigdy nie zapomnę jej słów: "Wszystkiego najlepszego kochana siostrzyczko".

- Dlaczego nas nie odwiedzasz? Tak mi ciebie brakowało.

- Bo... - przerwał jej wypowiedź głośny pisk opon. - o nie... jak on mnie znalazł?!

- Kto? O kogo ci chodzi? - zapytałam

Na nasze podwórko wjechał biały nowoczesmy samochód. Wyszedł z niego wysoki, przystojny męszczyzna. Jego kręcone włosy były koloru czarnego. Miał założone okulary pilotki oraz czarny garnitur. Wyglądał jakby wrócił z jakiegoś ważnego spotkania. Jego twarz nie wyglądała na przyjazną. Męszczyzna kierował się pewnym krokiem w naszą stronę.

- Hamid... - wydusiła z siebie Efia.

- Czy to twój mąż? - zapytałam

- Tak... - powiedziała drżącym głosem - Będę za tobą tęsknić... widocznie mój czas wizyty się skończył...

W jej oczach panował strach. Jak gdyby wiedziała co dalej z nią się stanie. Hamid podszedł do niej i szarpnął ją z całej siły do siebie.

- Mówiłem ci, nie masz prawa spotykać się z nimi!

- Zostaw mnie! Puszczaj! - Ja tylko chciałam spotkać się z moją siostrą! Ty tyranie, żałuję, że za ciebie wyszłam!

Za te słowa uderzył Efię mocno w twarz. Nie mogłam tak poprostu stać i nic nie zrobić.

- Zostaw moją siostrę! - wrzasnęłam.

- Zamknij się! Nic ci do tego! - odezwał się arab. - Ona teraz jest moja. I co zrobisz? Będziesz się ze mną bić małolato?

No fakt. Przy nim nie miałam szans. Facet był wyższy ode mnie o głowę. Chciałam coś zrobić, ale i tak nie dało by to żadnych efektów. Jeszcze tylko bym pogorszyła sprawę.

Po tych słowach wziął siostrę i wepchnął ją do auta. Zanim zamknął drzwi od samochodu usłyszałam siostrę.

- Kocham cię siostro! Nigdy cię nie zapomnę!

Ponownie usłyszałam ten sam pisk opon co przed chwilą. Jeszcze przez chwilę w powietrzu unosił się kurz. Stałam tak jeszcze przez chwilę dopóki samochód nie zniknął z moich oczu. Potem padłam na ziemię. Dlaczego mi ją odebrałeś? Czym ona sobie zasłużyła na takie cierpienie? Czemu on ją tak podle traktuje. Nie mogłam powstrzymać gorzkich łez, które spływały mi po policzach.

Goście, którzy również byli świadkami tej sytuacji, szybko poszli do swoich domów. Niektórzy z wymówką, niektórzy bez. Nie trzeba było długo czekać aż moja mała chatka napełni się pustką.

Było mi jej naprawdę żal. Nigdy nie wiedziałam, że aż tak cierpi. Myślałam, że z nim żyje jak w luksusie i nami się wogóle nie przejmuje przez nadmiar dobrobytu. Lecz było zupełnie odwrotnie.

Po chwili przyszedł mój starszy brat i przytulił mnie by dodać mi otuchy.

- Dlaczego świat jest taki okrutny? Czemu ci, którzy nic złego nie zrobili też doznają cierpienia? - mówiłam pociągając nosem.

Luther jedynie spojrzał na mnie bez jakiejkolwiek emocji i milczał. Też pewnie nie znał odpowiedzi na to pytanie. Fakt, zwykle na pytania retoryczne się nie odpowiada, ale wydaje się, że jest na nie odpowiedź. Zwykły śmiertelnik nie potrafi na nie odpowiedzieć. Tylko Bóg ma taką moc.

Luther nie jest zbytnio rozmowny. Ale nie potrzebne mu słowa żeby pokazać jak się czuje. Zawsze był mi bliski. On mnie rozumiał, a ja jego. Wspierał mnie zawsze w trudnych momentach. Zawsze stawał w mojej obronie. Takich ludzi jak on jest niewiele. Ma bardzo dobre serce. Nie wiem jak bym sobie bez niego poradziła.

Czasem myślę sobie, że to tylko zły sen i kiedyś się z niego wybudzę. Mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi, a mówią, że nadzieja umiera jako ostatnia.

_________________________________________
Jak wam się podoba?
Piszcie co sądzicie i dozobaczenia w następnym rozdziale. ♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 30, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

💗Efekt Vitiligo💗 (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz