Poniższy one–shocik powstał dzięki temu, że _Mece_ się urodziła!
Oraz dlatego, że w moim zdezelowanym umyśle określenia „średniej jakości one shot" oraz „stosowny prezent urodzinowy" to synonimy. PRZEPRASZAM.
Tak czy siak, sto lat sto lat, ty bratnia duszo, ty. Życzę ci jeszcze raz samego dobra i dużo Gregora.
Tytuł poniższego, to tytuł piosenki Panic! At The Disco z albumu o tym samym tytule (tytuł, tytuł, tytuł, blablabla)
Ten one shot jest spin-offem mojego opowiadania "Ciekawość to nie grzech" , oscylującym wokół postaci Gregora Zabiniego.
Och i generalnie jest głupiutki i pisany z dużym przymrużeniem oka.
Sto lat sto lat!
Enjoy!
*
Budynek był ogromny, przeszklony i totalnie w moim typie. Powiedziano mi, że kwatery kancelarii Campbell & Robertson znajdują się na ostatnich dwóch piętrach i wszystko wskazywało na to, że nie zostałem wprowadzony w błąd. Ich gigantyczne logo odstawało z dachu stupiętrowego budynku.
Kiedy dostałem sowę z wytycznymi odnośnie spotkania, poinformowano mnie, że budynek mieści także kilka mugolskich instytucji, więc zalecono, abym zwracał szczególną uwagę na zasady tajności. W związku z tym umieściłem różdżkę w moim ulubionym kaszmirowym futerale i przyczepiłem ją sobie do ramienia, tym samym nadając jej charakter stylowej ozdoby.
Wyglądałem fantastycznie, niezależnie od tego, co miał na ten temat do powiedzenia Scorpius.
Dotarłem do windy, zadowolony, że mam całą dla siebie. Będę mógł w spokoju się odstresować, zanim dojadę na szczyt. Nacisnąłem guzik z setką i przytuliłem do siebie teczkę z portfolio. Rose twierdziła, że nie będzie mi potrzebne na spotkaniu z prawnikiem, ale była to ta sama osoba, która uważała, że suknia ślubna z czarną podszewką jest dobrym pomysłem.
– Zatrzymać windę! – rozległ się melodyjny, kobiecy głos, podszyty irytacją.
Zjawisko biegnące w moim kierunku miało zmierzwione ciemnoblond włosy, obszerny płaszcz i ubłocone tenisówki. Dźwigało również w ramionach całą zawartość Biblioteki Aleksandryjskiej.
Poważnie. Może to było tylko siedem książek, ale w życiu nie widziałem grubszych.
Prawie dobiegła do windy, a mnie naszło na marudzenie. Miałem mieć windę dla siebie. Może pojechać następną.
Niewiele myśląc, nacisnąłem guzik zamykania windy. Oczy dziewczyny wytrzeszczyły się z zaskoczenia, kiedy drzwi zaczęły zasuwać się jej przed nosem.
Na moje nieszczęście, w ostatniej chwili udało jej się wsunąć stopę do środka, a czujnik odbił drzwi z powrotem.
– Ślepy jesteś?! – wrzasnęła, upuszczając ciężkie tomy na podłogę.
Cóż, trzeba płynąć z nurtem.
–Tak – powiedziałem, śmiertelnie poważnym tonem. Spróbowałem wpatrywać się w jeden punkt na ścianie. – A co? Zrobiłem coś nie tak?
Zachowanie skrajnie nieetyczne, Gregor, zaskrzeczał mi w głowie głos Rose. Brak szacunku dla zdrowia i ludzi niepełnosprawnych, co ty sobie wyobrażasz?
– Och – mruknęła zaskoczona dziewczyna. Mokre od deszczu kosmyki przyklejały jej się do twarzy. Miała ładną twarz. W kształcie serca, z rumianymi policzkami i wielkimi, zielonymi oczami. – Jesteś pewien?
YOU ARE READING
Death Of A Bachelor
FanfictionOne-shot o Gregorze, o którego nikt nie prosił tak NA SERIO. Also, prezent urodzinowy!