❅one❅

213 19 29
                                    

Dwunasty miesiąc, ostatni i dumnie nazywany grudniem, nigdy nie zaskakiwał tak jak w tym roku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dwunasty miesiąc, ostatni i dumnie nazywany grudniem, nigdy nie zaskakiwał tak jak w tym roku. Śnieg zaczął prószyć zadziwiająco wcześnie, w związku z czym pojawiły się uradowane dzieci, które już następnego dnia mogły zacząć lepić bałwana oraz pierwsze osoby narzekające na taki obrót sytuacji. Blondyn należał do tej drugiej grupy, na co wpłynęło wiele czynników. Między innymi to, że dwie godziny zajęło mu szukanie łopaty do odśnieżania, która zmieniała często położenie przez swoją bezużyteczność od co najmniej kilku lat, oraz to, że aktualnie mówił pod nosem serię przekleństw, siłując się ze złowieszczym białym puchem, który pokrzyżował jego cudowne piątkowe plany. Przynajmniej dostarczał rozrywkę dzieciom sąsiada. Starał się je ignorować i trzeba przyznać, że o dziwo, wychodziło mu to. Zapewne dlatego, że całą swoją złość przelewał na odśnieżanie drogi dojazdowej. Kiedy młodzieniec powoli dochodził do chodnika, usłyszał hałas, który, jak się po chwili okazało, wydawała jadąca z naprzeciwka duża odśnieżarka. Bakugo stanął w miejscu i oparł się o łopatę, aby móc podziwiać, w jaki sposób część jego pracy zostanie zatuszowana w zaledwie kilka minut. Stojące nieopodal dzieci wybuchły gromkim śmiechem, widząc jak twarz chłopaka przybierała powoli czerwony kolor. On natomiast nie wiedział, kogo by zabił w pierwszej kolejności – Bogu ducha winnego kierowcę odśnieżarki, czy te bawiące się w najlepsze bachory. Koniec granicy cierpliwości jasnowłosego był cholernie bliski. Wypuścił, jak najwolniej tylko potrafił, wcześniej nabrane powietrze i ponowił odśnieżanie ścieżki. Chciał mieć to z głowy, aby móc wrócić do domu i przeczytać książkę przy swoim ulubionym kubku herbaty o smaku gruszki z cynamonem. Kompletnie nie miał ochoty na użeranie się z sąsiadem, który z całą pewnością by interweniował, gdyby chłopak zdecydował się jednak dać nauczkę dzieciom.

Wielkie pragnienie oraz fakt, że ręce zaczęły mu już odmarzać, mimo założonych rękawiczek sprawił, że chęć zakończenia pracy stała się jeszcze większa. Wykonał trzy porządne zamachy i łopata ponownie znalazła się w garażu, a wcześniejszy jej użytkownik nastawiał już wodę na upragniony trunek. Zegarek wskazywał godzinę piętnastą, co sprawiło że Katsuki kompletnie stracił ochotę na wychodzenie na miasto, tym bardziej że mieszkał dosyć daleko od centrum. Niebieskie światło czajnika zgasło i młodzieniec nalał wodę do kubka. Westchnął z ulgą, kiedy poczuł aromat herbaty i pierników upieczonych przez jego siostrę; zapachy te roznosiły się po całym domu. Mimo każdej niedogodności, która towarzyszyła tej porze roku, Katsuki lubił cały ten klimat zimy. Zawsze dochodził do tego samego wniosku, kiedy spoglądał przez kuchenne okno podczas robienia herbaty. Świat był przykryty białą warstwą, jakby gęsich piór. Drzewa, bez liści, już dawno posiadały szkaradny kształt i jedynie śnieg ratował je od groźnego wyglądu. Ludzie odwiedzali się, nawzajem życząc sobie wesołych świąt. Dwudziestolatek uśmiechnął się lekko i zabrał ciemnozielony kubek, kierując się do salonu.
Mieszkał z siostrą, toteż całe ich gniazdko już od wczoraj było wystrojone. Balustrada białych schodów, prowadzących do sypialń, została owinięta zielonym łańcuchem z lampkami i czerwonymi kulkami. W doniczkach roślin znalazły się ozdoby na patykach, w oknach zawieszone były światełka, bądź różnorodne kształty z filcu, a na parapetach, szafkach oraz stołach widniały stroiki zrobione przez ich mamę i jej siostrę. Nad kominkiem, który przygotowany był na zapalenie, zawiesili duże czerwone skarpety z białym zakończeniem. Świerk, odgrywający rolę choinki, umiejscowiony został w kącie pomieszczenia. Zawieszone na nim bombki wahały się w kolorach zieleni i czerwieni, tak samo, jak lampki w kształcie pąków kwiatów. Czubek drzewa przyozdobiła złota gwiazda. Bakugo usiadł wygodnie w fotelu okrytym wzorzystą narzutą w kolorze orzechu. Kubek ustawił na szafce obok i otworzył książkę „Łowca snów" Kinga. Akurat w tej chwili zadzwonił telefon. Blondyn wzdrygnął się i rozmyślał nawet nad nieodebraniem, najwyżej nakłamałby, że miał wyciszony czy coś z tych rzeczy. W ostatnim momencie zdecydował się jednak nacisnąć zieloną słuchawkę.

kitten | threeshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz