Gdzieś po piątej, kiedy już nie spały wrony, Sam Winchester wdychał ostre, trzeźwe powietrze. Wzgórze, na które wszedł było tak zielone, że mgła nie potrafiła tego przesłonić. Czuł chłód otrzeźwiający skórę lekkim dreszczem. Chłód płynący z dołu, z szerokiego lasu, któremu granice wyznaczał tylko ludzki wzrok. Niebo było tutaj tak wysokie, że uciekało daleko poza wschodzące słońce. Zostawiał brata z takim widokiem na każdy poranek.
Tamtego dnia Dean był niespokojny. Zajeżdżał swoją Impalę, wdeptywał ją w drogę i ścigał się ze światłami, które rzucała na drogę.
Zbyt duża prędkość powodowała, że tracił kontrolę. Tego właśnie chciał, stracić kontrolę.
W bunkrze ściskał kryształową szklankę, upijał się i uciekał przed rzeczywistością, ale chciał być jeszcze dalej. Chciał zbiec w to miejsce, gdzie zaspokajasz pragnienia, które mieszkają blisko szaleństwa. Miejsca, gdzie nie ma sumienia, które pazurami wydrapuje mózg. Miejsca, gdzie tortury powodują swego rodzaju katharsis, gdzie uzasadniona jest brutalność. Miejsca, gdzie nie musisz pamiętać twarzy, a zmowa cierpienia wydaje usprawiedliwienia.
Chciał do Piekła.Zostawił tam coś, co odnajdywało go co jakiś czas. Czarny kawałek swojej duszy, część, którą musiał porzucić, bo nie mogła żyć na Ziemi. Ale ta prymitywna, czarna, skomląca dziwka go szukała i dopadała kiedy najmniej się tego spodziewał. Była mocna, zahartowało ją 40 lat smażenia w głębokiej krwi. Była ciągle głodna i przymilała się fałszywie, żeby ją nakarmić. Obiecywała mu słodkie ciasto, a pozostawał smak posoki w gardle.
Tam nie przyzwyczaił się nigdy do ostrego bólu tnącej brzytwy, do gwałcenia. Ból wcale nie powszednieje, ale z czasem zrozumiał, że całe cierpienie zaczyna i kończy się w jego głowie. Kiedy go torturowali, to myślał o tym, że mógł zamiast niego trafić tam Sam. Kiedy rozrywali mu tyłek, też myślał o Samie. Oczywiście zwariował, jak każdy w tym miejscu. Potem on był rzeźnikiem i ciął nożem, aż poczuł że mu staje i musiał kogoś zerżnąć, obojętnie kogo, bo i tak myślał tylko o Samie. Tak rżnął w Piekle.
I teraz Piekło go dopadało.Zamknął swój pokój na klucz, włączył głośno muzykę.
Zerknął na pornosa, okrągłe cycuszki Azjatki zachęcająco sterczały, ale nie wymazały spod powiek widoku Sama pochylonego na książką, którego minął po drodze do pokoju. To przez niego rozpiął spodnie. Trwało to krótko, ale było mu tak dobrze, że musiał zagryźć do krwi wargi, żeby nie przekrzyczeć muzyki. To było poza kontrolą. Rzucił się na łóżko i schował głowę w poduszkę.Sam widział, że Dean od rana miota się jak dzikie zwierzę złapane w sidła. Wolał mu ustępować z drogi w takie dni. Zresztą Dean także go unikał. Dzień mu przeleciał spokojnie na samotnym czytaniu, bo Dean już nie wyszedł ze swojego pokoju. Za to noc nie była spokojna, budził go instynkt łowcy, bo kilka razy wydawało mu się, że czuje obecność kogoś w swoim pokoju.
Kiedy kolejny raz to wyczuł to tym razem nie usiadł gwałtownie na łóżku, tylko delikatnie otworzył oczy, żeby obraz powoli się wyklarował... Fuck!- Zaklął w myślach, kiedy cień szybko znikał za drzwiami. Ale Sam też był szybki. Zderzyli się na korytarzu.
-Dean?? Co tutaj robisz? - Nie dowiedział się, bo Dean zniknął w swoim pokoju i trzasnął drzwiami. Dopadł te drzwi, wbiegł do pokoju i dostał z pięści Deana prosto w twarz.Dean pochylił się nad nieprzytomnym Samem i zastanawiał się czy ta kropelka potu spływająca mu po szyi jest słona. Spróbował językiem, była bardzo słodka.
Sam któryś już raz obudził się tej nocy i nosz qrwa, znowu poczuł się obserwowany. Na szczęście to tylko Dean, ulżyło mu. Ale jednak nie do końca, kiedy zorientował się, że leży w jego łóżku. Właściwie to obaj leżeli i Dean podparty na łokciu wpatrywał się w niego skupiony. Znał doskonale to spojrzenie, ale tym razem było inaczej. Pod wpływem oczu brata chciał jednocześnie cofnąć wzrok i patrzeć dalej. Chciał uciekać i zostać tutaj. Chciał odtrącić rękę Deana, kiedy ten odnajdywał wszystkie jego miękkie miejsca. Chciał powiedzieć „Odwal się koleś” a zamiast tego czuł jak wnętrze jego własnej dłoni staje się delikatne od skóry ramion brata. Potem już tylko chciał. Dean pocałował go i poczuł jego krew na swoich wargach. To jest ta sama krew co moja pomyślał. Tylko tyle. Jego serce zbyt wiele razy się rozsypywało, a on zbyt wiele razy kleił je potem w całość i miało tylko zbliżony kształt, bo ciągle brakowało jakiś kawałków. Ale teraz czuł, że to jego serce jest najpiękniejsze dla Deana i dla niego bije.
Ich marzenia stawały się pulsujące, ciała zaczynały drżeć. Dean obrócił Sama na brzuch, zdjął jego bokserki i wszedł w niego powoli. Obydwaj poczuli, że spóźnili się z tym grzechem. Dean odgarnął włosy Sama z twarzy, pogładził ją kciukiem i szeptał w jego usta czy może... W rozchylonych ustach Sama było pozwolenie, kiedy językiem pieścił i ssał kciuk Deana. Wtedy jego ruchy stały się mocniejsze i szybsze. Żadnej kontroli.
Dean! - uslyszał swój krótki krzyk. Dean tylko łapał oddech, bo czuł, że znika...Taki miał sen. Chyba. Nie pamięta dokładnie, bo tego ranka znalazł martwego Deana. Krew z jego podciętych nadgarstków splamiła ich całych. Nie pamięta wszystkiego, tylko tę krew Deana, którą zmywał godzinami z brata, z siebie i że, myślał wtedy, że to jest ta sama krew co jego.
Potem leżał przy Deanie i nucił mu Metallicę. Chyba z godzinę, albo ze dwa dni. Nie pamięta dokładnie.
Potem go spalił i starannie zsypał wszystkie popioły do butelki po whisky. Woził tę butelkę ze sobą na każde polowanie, chyba z rok, a może pięć lat. Nie pamięta dokładnie.
Potem poznał miłą dziewczynę, którą zauważył w barze, bo miała koszulkę AC/DC na ładnych piersiach. Było im dobrze razem i chyba się z nią ożeni.
Dlatego musiał się dzisiaj pożegnać z Dee, bo zbyt długo tęsknota wygniatała jego ślad na Sama poduszce.
Zawiózł go na to wzgórze, zielone jak jego oczy, nad którym gwiezdne niebo jest kolorowe. Tylko zwykli ludzie widzą wszystkie gwiazdy białe, Dean na pewno zobaczy kolorowe. A nawet ich dosięgnie.
Złapał jeszcze raz głęboko powietrze, nie wiedział, że pod wpływem tlenu powstaje rdza, jeśli serce jest wilgotne od łez.
CZYTASZ
Moja krew ||SUPERNATURAL
FanfictionWincest - mroczny i mocny. Uwaga! Będzie bolało. Osobiście nienawidzę i kocham. +18