XI

1.1K 42 0
                                    

Julie's Pov
Gdy wstałam Piotrusia już nie było. Oporządziłam się jak zwykle i wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Przed domem siedział Felix a po lesie biegała banda zgubionych chłopców
- Dawno nie rozmawialiśmy, tęsknie za starymi czasami
- Ja też mała, ja też
- Pytałam o to już, ale dlaczego mnie tu przyprowadziłeś ?
- Wierzę, że jesteś jedyną osobą która może mu pomóc
- Prawdziwa miłość tak?
- Zgadza się
- Nawet nie wiem jakbym się starała. On nie potrafi kochać.
- A ty ? Kochasz go ?
- Szczerze mówiąc nie wiem co czuje. Raz jest dla mnie bardzo miły a raz zupełnie na odwrót. Nie wiem naprawdę.
- Przynajmniej nie powiedziałaś, że nie
- Wiem, że coś do niego czuje. Tylko jeszcze nie wiem co to jest.
- A jak tam twoje moce ? Słyszałem, że coraz lepiej ci idzie
- Chyba tak, swoją drogą byłam umówiona z Piotrusiem, miał mnie uczyć. Wiesz gdzie jest ?
- Pewnie w swojej samotni. Przy samotnym drzewie. Kojarzysz z opowieści ?
- Tak dobrze wiem gdzie to jest - poszłam w stronę lasu. Jakieś 30 minut zajęło mi za nim znalazłam Pana. Siedział przybity na gałęzi opustoszałego drzewa. Oczy miał czerwone tak jakby płakał. Nie napewno nie płakał on nie ma uczuć. Podeszłam do niego
- Piotrusiu, wszystko w porządku ?
- Idź stad Julie, przychodzę tu bo chce być sam
- Wiesz, czasami lepiej pogadać z kimś o problemach niż stłamsić je w sobie
- Nie chcę o tym mówić
- Proszę cię, chce pomóc. O co chodzi ?
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?! - zaczął krzyczeć- ściągnąłem cię tu bo kurwa myślałem że możesz mi pomóc, że będziesz obojętną osobą a ty wywróciłaś wszystko do góry nogami. Nie mogę cię teraz stracić ! - zamurowało mnie.
- Nigdy mnie nie stracisz. Zawsze będę przy tobie
- I właśnie tego się kurwa obawiam! Nie powinnaś się pojawić w moim życiu! - zniknął. Już nic nie rozumiem. Miałam mętlik w głowie. O co mu chodzi? Usiadłam pod drzewem i zaczęłam myśleć.
Zrobiło się ciemno. Wstałam i ruszyłam w drogę powrotną. W domu zastałam tylko Felixa:
- Gdzie Pan i chłopcy ?
- Pozabijał wszystkich. Wrócił tu wkurzony tak jak go dawno nie widziałem. Tu była jedna wielka rzeź. Ze wszystkich wyrwał cienie. - nic na to nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. - Teraz jest u siebie. Lepiej dla własnego dobra śpij dziś na dole. - dodał chłopak.
- Nie mogę. Muszę mu jakoś pomóc.
- To niebezpieczne. Musisz stad uciekać.
- Co ? Nie ma opcji. Muszę iść. - poszłam na górę, zobaczyłam chłopaka leżącego na łóżku. Położyłam się po cichu z drugiej strony.
- Chce dziś spać sam, na dole jest pełno wolnych łóżek. - usłyszałam
- Piotrusiu, nie możesz cały czas mnie odtrącać. Próbuję ci pomóc.
- Ja nie potrzebuje żadnej pomocy - wstał i machnął ręką. Przeleciałam przez pokój i uderzyłam w ścianę. Spojrzałam przerażona na chłopaka, a on dodał
- Nie widzisz tego ? To ty jesteś problemem.
Wstałam i wybiegłam z domku.

Zagubiony chłopiec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz