Rozdział 16. Karuzela nadal się kręci.

1K 49 4
                                    

Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali aby przyciągnąć mnie bliżej siebie. Moje ręce owinęły się na jego karku, a palce wplotły się w jego ciemne włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. Chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie.

- Ja... - pierwszy raz nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Zacisnęłam wargi próbując uporządkować swoje myśli.

- Porozmawiamy po wszystkim, Vivian. - powiedział Diego. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę jego domu po resztę ekipy. Musieliśmy jak najszybciej dogonić Allison.
Wbiegliśmy na korytarz gdzie zastaliśmy Klausa machającego dzwonkiem.

- Co ty robisz ? - zapytałam.

- Zaraz zobaczysz. - nadal machał dzwonkiem dopóki z jednego z pokoi nie wyszedł Luther. Owinięty wokół pasa kocem. Samym kocem.

- No proszę, jest nasza zguba! Narozrabiałeś? - ciągnął Klaus. Za plecami Luthera zauważyłam dwie dziewczyny owinięte kołdrą. Leżały na jego łóżku.

- No ktoś fajnie popłynął, a ja nie chce o tym słyszeć. - rzuciłam i udałam się do jadalni. Diego jednak dołączył do Klausa i oboje męczyli Luthera.
Weszłam do jadalni gdzie zastałam Pięć.

- O hej, jak się czujesz? - zapytałam i zajęłam miejsce obok kolegi.

- Jest lepiej. Słuchaj, wykorzystując fakt, że jesteśmy sami. Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął Pięć. - Gdy skoczyłem do Komisji, udało mi się dowiedzieć kto był tym gościem, który cię zaatakował. On ma za zadanie cię zabić. Obstawiam, że dlatego, że możesz być naszym wyjściem z aktualnej sytuacji. Teraz zaczyna się robić pod górkę, bo... jesteście rodzeństwem.

- Co? Ja nie mam brata. Wiedziałabym. - ciężko mi było w to uwierzyć.

- Jest bodajże 3 lata starszy od ciebie. Również został oddany do domu dziecka przez moce, ale szybko go stamtąd zabrała komisja i wytrenowała na zawodowego mordercę. On nie wie, że ma zabić własną siostrę. Nic nie wie o swojej rodzinie, po prostu dla niego to kolejne zlecenie.

- O Boże. - złapałam się za głowę. Nie spodziewałam się, że wyjdą takie informacje.

- Nie wiem nic więcej, ale w wolnej chwili możemy podziałać w tej sprawie. - no i w sumie na tym skończyła się nasza rozmowa, bo po chwili dołączyła do nas reszta chłopaków. Klaus zrobił nam po kawie - fatalnej kawie - oraz cały czas z Diego męczyli Luthera.

- Kogo mam zabić żeby dostać dobrą kawę ? - zapytał Pięć krzywiąc się po łyku napoju. Chcieliśmy zacząć temat z Diego ale Klaus strasznie nam to uniemożliwiał.

- Muszę wam powiedzieć coś ważnego! - oburzył się numer cztery.

- No okej, słuchamy. - odpuścił Diego.

- Skontaktowałem się z ojcem. - powiedział mój przyjaciel. Wszyscy automatycznie się wyprostowaliśmy.

- Mówiłeś, że nie umiesz nikogo przywołać. - zauważył Luther.

- Tak, ale jestem trzeźwy. - pomachał rękami. - Zrobiłem detoks żeby porozmawiać z kimś wyjątkowym i skończyło się na rozmowie z tatą.

- Mamy aspirynę? - zapytaj Luther. Widać, że wszyscy wzięli to jako żart, ale Klaus jeśli chodzi o swoje zdolności nigdy nie żartuje.

- Górka półka, obok krakersów. - odpowiedział mu Pięć.

- Ej, to poważna sprawa.. - nadal ciągnął Klaus.

- Dobra, zagram z tobą. Co powiedział ci stary? - zapytał Pięć. W między czasie dostałam sms od Allison, że wszystko w porządku. Doszłyśmy do wniosku, że jeśli nie będzie jej na wieczór, to dopiero wtedy mamy przyjechać.

- Strzelił mi wykład na temat mojego wizerunku i porażek. No takie głupoty, ale powiedział coś o swoim morderstwie którego nie było ponieważ.. popełnił samobójstwo.

- Nie mam czasu na takie bzdury. - powiedział Luther i wstał od stołu.

- Mówię prawdę. - próbował go przekonać Klaus.

- Dlaczego to zrobił ? - zapytał Diego. Chyba jednak zaczynają rozumieć.

- Bo to był jedyny sposób żeby nas tu ściągnąć.

- Tata by się nie zabił. - a jednak Luther nadal przy swoim.

- Był przybity. Sam mówiłeś. - trafnie zauważył Pięć.

- Nie było oznak. Samobójcy przeważnie wykazują jakieś dziwne zachowania.- nie dawał za wygraną numer jeden.

- Na przykład wysłanie bez powodu na Księżyc? - zapytałam. Luther spojrzał na mnie i po chwili zwrócił się do Klausa.

- Jeśli kłamiesz, obiecuje...

- Nie kłamie.

- Panicz Klaus mówi prawdę. - odezwał się Pogo, który właśnie wszedł do jadalni. - Niestety pomogłem panu Hargreevesowi w wykonaniu tego planu. Grace tak samo. To było trudne dla nas obojga. Przed śmiercią waszego ojca zmodyfikowano oprogramowanie Grace, by nie mogła udzielić pierwszej pomocy tamtej nieszczęsnej nocy.

- Porąbany facet. - stwierdził Pięć.

- A taśmy, które oglądaliśmy? - zapytał Luther.

- Miały tylko dodać tajemniczości. Wasz ojciec miał nadzieje, że wasz powrót i praca nad zagadką sprawi, że znów stworzycie zespół.

- Ale po co? - zapytał Diego.

- Żeby uratować świat. - wyjaśnił Pogo. Jednak Luther nie przyjął tego zbyt dobrze. Nie zrozumiał całej sytuacji i wyszedł zdenerwowany.

- Muszę pomyśleć. - powiedział Pięć i zniknął.

- I co teraz? - zapytał zrezygnowany Klaus.

- Chyba dołączę do Pięć. Jakby co to po osiemnastej przy samochodzie. Gdyby Allison nie wróciła. - powiedziałam i udałam się do pokoju „młodszego" kolegi.

- Pięć? - zapukałam i weszłam do środka.

- Dobrze, że jesteś. Skoro dopiero na wieczór zaczniemy działać w sprawie Harolda, to teraz możemy ogarnąć informacje na temat twojego brata. - rzucił Pięć ubierając marynarkę.

- No to w drogę.

----
Krótki rozdział  bo szykuje special na święta 🙆🏼‍♀️
Życzę miłego weekendu !
Do następnego !

Enjoy!

V.

So cute ❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

So cute ❤️

Flawless || Diego HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz