❤
Jimin westchnął, wchodząc do kuchni. Nie spodziewał się nikogo w niej zastać, bo była już trzynasta, a on dopiero postanowił wyjść z łóżka. Musiał odespać cały tydzień szkoły, jak w każdą sobotę, ale od pół godziny męczył go głód. Nastawił wodę na herbatę i szybko przygotował sobie dwa tosty. Oczywiście, zanim zdecydował się na nie, przez pięć minut wpatrywał się we wnętrze lodówki, narzekając w myślach, że nic w niej nie ma.
Z połową herbaty, która mu została, ruszył do salonu na poszukiwanie rodziny. Tam również zastała go pustka, ale po chwili usłyszał przez otwarte okna głośny śmiech swojego brata z ogrodu. Położył pusty kubek na stoliki i w kapciach wyszedł przed dom.
- Hej. - przywitał się z rodzicami i bratem, do którego pomachał.
- Dzień dobry. - powiedział ojciec jako pierwszy, odrywając wzrok od bawiącego się na kocu syna.
- Szybko wstałeś. - zachichotała pani Park siedząca na bujanej ławce obok rodziny. Miała książkę na kolanach i lekko się huśtała. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą, a jej uśmiech zaraził także Jimina.
- Jimmi bawi z Jaeminim! - krzyknął chłopczyk, podnosząc się z koca i kiwając się na boki, podbiegł do starszego brata, łapiąc go za rękę. Brunet położył dłoń na włosach małego i poklepał je lekko z wielkim uśmiechem. Po chwili już trzymał dziecko na rękach, zmierzając w stronę zabawek. W tym czasie ojciec usiadł na ławce, obejmując swoją żonę.
- Czemu pod domem pani Min są samochody? - zapytał chłopak, układając z klocków domek dla misia Jae. - kobieta zmarła pół roku temu, ale od tamtego czasu nie widział przy jej mieszkaniu ani żywej duszy.
- Wprowadza się tam jej wnuczek. Dostał dom w spadku, bo był jej jedyną rodziną. - odpowiedział mężczyzna.
- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś ją odwiedzał. - zamyślił się Jimin. Kilka razy jakaś kobieta wchodziła do domu sąsiadki, ale była to najpewniej przysłana ze szpitala pielęgniarka. Również to on robił pani Min zakupy, dorabiając sobie dzięki temu do kieszonkowego, a czasem nawet pomagał jej w obowiązkach domowych. Nigdy jednak nie słyszał nic o jej wnuczku.
- Ostatnie lata studiował w Japonii, odwiedził ją parę razy i pomagał jej finansowo. - dodała brunetka, wpatrując się w dom naprzeciwko. - Powinieneś pójść i pomóc.
- Om, czy to na pewno dobry pomysł? - zapytał niepewny. - Nie chciałbym się narzucać.
- Z szacunku dla Kyorin powinieneś mu pomóc. - zapewnił go ojciec, uśmiechając się przyjaźnie.
Jimin westchnął, ale w myślach przyznał rację rodzicom. Naprawdę lubił panią Min i gdy dowiedział się o jej śmierci, przez długi czas czuł przygnębienie. Lubił przychodzić do niej po południu, gdy ta częstowała go ciepłymi ciasteczkami i opowiadała ciekawe historie ze swojej młodości.
❤
Jimin przebrał się i ułożył lekko włosy. Nie wiedział, kogo może spodziewać się po drugiej stronie ulicy, ale zawsze wolał wyglądać dobrze, gdy spotykał się z jakimiś ludźmi. Dotarcie na posesję pani Min nie zajęło mu nawet minuty. Rozejrzał się po podwórzu, widząc stosy wypełnionych po brzegi kartonów. Nie zauważył natomiast żadnej żywej duszy, dlatego niecierpliwie przystanął na wjeździe do garażu.
- Mogę w czymś pomóc? - odezwał się obcy głos tuż zza pleców Jimina, na co ten lekko się wzdrygnął. Nastolatek odwrócił się powoli, starając się przybrać miły wyraz twarzy.
Mężczyzna stał blisko niego, skanując go wzrokiem. Był tylko troszkę wyższy, jego blond włosy wydawały się zniszczone i odstawały w każdą stronę, a jego twarz wcale nie była dla Jimina przyjazna. Wydawał się tajemniczy i trochę dziwny, przynajmniej z wyglądu, ale też niezwykle przystojny. W brzuchu nastolatek poczuł ścisk spowodowany stresem, a jego oczy nie mogły oderwać się od twarzy nieznajomego.
CZYTASZ
artist «yoonmin»
FanfictionJimin poznaje swojego nowego sąsiada, który jest piekielnie przystojnym artystą. «yoonmin, smut, oneshot»