Dwa dni, podczas których Erwin był poza Trostem, ciągnęły się Leviemu w nieskończoność. Spędzał czas tak jak zwykle – głównie były to treningi oraz szkolenie kadetów. Po południu spotkał się z Hanji, Moblitem, i Miche'm. Dbał też o schludność wspólnej kwatery, choć nie należało to do jego obowiązków. Nie mógł jednak zaakceptować nieporządku, a niektórzy zwiadowcy zupełnie nie przejmowali się rzuconym byle gdzie papierkiem czy kurzem, zalegającym od paru dni na półkach. Dlatego w takich chwilach Levi zawiązywał szarą chustę wokół twarzy i rozpoczynał walkę ze swoim drugim, zaraz po tytanach, największym wrogiem – brudem.
Drugiego dnia Levi nie mógł oprzeć się pokusie i ponownie odwiedził sypialnię Erwina. Tym razem jednak nie spędził czasu na macaniu jego koszul. Samo wspomnienie tej sytuacji, kiedy zrobił sobie dobrze leżąc w łóżku Erwina, powodowało u niego palące uczucie wstydu. Dlatego starał się wyrzucić to z pamięci, a najlepszym lekarstwem na niemyślenie była dla niego praca fizyczna. Wysprzątał każdy kąt sypialni kapitana, z rozdrażnieniem myśląc o sprzątaczach zatrudnianych przez korpus zwiadowczy. Jego zdaniem w ogóle nie przykładali się do swojej pracy.
Samodzielnie odkurzył półki, uporządkował leżące byle jak książki, zmienił pościel. Ułożył dokumenty, które leżały luzem na biurku. Nie przeglądał ich, nawet nie przeszło mu to przez głowę. Na co dzień miał dość gadaniny Erwina o ekspedycjach i treningach, więc kartkowanie jego zapisków było ostatnią rzeczą, na którą miałby ochotę w tym pomieszczeniu. Jednak traf chciał, że jedna z kartek wypadła mu z ręki i sfrunęła na podłogę. Levi podniósł ją i nagle rozszerzył oczy. Zauważył na niej swoje imię, zanotowane pismem Erwina. To przykuło jego uwagę.
1. Oddział Miche'a 2. Oddział Hanji (+ Moblit)
3. Oddział Leviego (oddział specjalny? sam skompletuje zespół)
Nasz najlepszy żołnierz.
Zaprosić go na drugi obiad?
Levi nie mógł powstrzymać uśmiechu, który samoczynnie pojawił się na jego twarzy. Pomijając wspomnienie wspólnego obiadu, zapiski te przypomniały Leviemu również o podsłuchanej rozmowie między Erwinem a pułkownikiem Voglem. Czy rzeczywiście chciał zaproponować ich kandydatury na wyższe stanowiska? Przecież w jego przypadku byłoby to zupełnie niemożliwe. Nikt nie zaakceptowałby takiego wyrzutka jak on w roli kapitana, a nie miał ochoty na co dzień wysłuchiwać narzekań na swój temat.
Z drugiej strony, posiadanie własnego oddziału... Jeśli Erwin rzeczywiście pozwoliłby wybrać mu skład własnego zespołu, wybrałby oczywiście najlepszych ludzi. Było kilka osób, których umiejętności na treningach przyciągały jego uwagę. Jednak czy potrafiliby mu zaufać? Czy on potrafiłby zaufać im? Jak zachowaliby się w terenie, gdy ujrzeliby tytanów na własne oczy? I w końcu: czy dałby radę rzeczywiście im przewodzić?
Z własnego doświadczenia doskonale wiedział, że nie nadawał się na kapitana. Nie lubił współpracować. Praca zespołowa kompletnie mu nie wychodziła. Nienawidził wykonywania rozkazów tak samo jak wydawania rozkazów. Robił to, co w danej chwili uważał za słuszne i robił to zupełnie sam. Nie potrzebował niczyjej pomocy.
Jednak kto wie. Może powinien zmienić swoje przyzwyczajenia. Mógłby spróbować bardziej się otworzyć, zwłaszcza na ludzi w skompletowanym przez siebie oddziale. Może powinien korzystać czasem z pomocy innych i nie starać się wykonywać każdego zadania samodzielnie.
Własny oddział, zaufani i utalentowani zwiadowcy, wierzący w niego... Nie, to wydawało się zbyt mało realistyczne. Odłożył kartkę na miejsce.
CZYTASZ
"Tylko jeden człowiek". || ERURI || [Completed] +18
FanficHistoria znajomości Leviego i Erwina, rozpoczynająca się od momentu zakończenia "Bez żalu". Między bohaterami powoli tworzy się niezwykła więź, uczą się ufać sobie nawzajem. Levi, początkowo niechętny, zaczyna przekonywać się do kapitana. Tylko jede...