Nie wiem czy tutaj są osoby, które wrzucały takie komentarze (bo raczej ich tutaj nie ma), ale sadze, że to temat, który jednak warto przedyskutować. I to nawet dwa aspekty, bo i życzenie śmierci komukolwiek, nieważne czy jest realny, czy nie jest... Nie, po prostu nie. Ale również empatia do postaci fikcyjnych... Ten list wrzucam tu jak w tytule, dla zasady, ale przekaz ten sam jak gdybym napisała osobny rozdział... Po prostu byłyby inaczej zdania ułożone. Rozumiecie?
Dla komentatorów życzących różnym postaciom śmierci (głównie Luce, ale była Kagami, czy kurde nawet poronienie),
No i teraz muszę omówić pewien temat. Czytam każdy wasz komentarz i jak często was chwalę, dziękuje za nie, bo mnie motywują oraz cieszą to czasami... Ja nawet nie wiem jak zacząć ten temat. Ok, wiem. Chcę odnieść się do komentarzy życzących śmierci poszczególnym postaciom. Jest spora różnica, gdy piszecie komentarz w śmieszny, a czasami żartobliwy czy odnoszący się do innych dzieł sposób planujecie morderstwo, gdy ktoś zrobi coś złego, bo jest to wtedy komentarz sytuacyjny i tematyczny ( jak przy sytuacja Adrien - Kylie - wiecie jaka scena lub w Ile z Nicią i białym autem), ale życzenie śmierci postaci tylko i wyłącznie dlatego, ze się jej nie lubi albo nie lubi się z nią shipu, o którym jest opowiadanie? Czy wy wiecie czym jest o cholery śmierć? Ona nie dotyka tylko osoby umierającej, ba! Ona jej w ogóle nie dotyka, a jedynie osoby wokół. Przyjaciół, rodzinę, partnerów. Czują się jakoby została im odebrana część życia, część duszy czy serca. Z resztą, mały spoiler, zobaczycie jak umrze Kylie oraz jak przeżyje to Mari i Adrien. To zostaje na tak długo z tobą, że pomimo, że po jakimś czasie możesz już normalnie się śmiać, normalnie się bawić na imprezach, normalnie żartować z przyjaciółmi, to i tak czasami czujesz potrzebę płakania w samotności. Płakania za kimś bliskim, kto już nigdy nie zadzwoni, nie przytuli, nie złoży ci półgodzinnych życzeń, nie opieprzy przez telefon tak długo, że możesz go sobie odstawić i wrócić po godzinie a ona nadal krzyczy, za wieloma innymi sytuacjami, które teraz zostały tylko wspomnieniem.
Spytacie się, czemu porównuje śmierć jakieś fikcyjnej postaci do prawdziwej żałoby po kimś kto był naprawdę. Bo jeśli nie jesteś w stanie poczuć chociaż odrobiny empatii do nie realnej postaci, z którą przechodzisz jakąś tam przygodę, czytasz z nią opowiadanie ( czy też książkę/film - ja płakałam jak zmarł Fred na Potterze!), wciągając się w jej historię, to jak masz ją poczuć do prawdziwie oddychającej i żyjącej osoby? O to mi chodzi. Może Kagami nie istnieje na prawdę, ale czy pisanie " dobrze, że nie żyje" jest normalne? Może i Luka nie jest realny, ale czy życzenie mu śmiercią, a nawet czasami proszenie mnie, abym ja wywołała jest okej? Może ciąża Marinette nie jest w naszym świecie, ale czy to oznacza, że można planować jej poronienie? Proszę was, zastanówcie się czasami nad tym co wy piszecie? Czy serio, życzylibyście ciężarnej koleżance, aby straciła ciąże, bo waszym zdaniem powinna być z innym chłopakiem, a jak w niej nie będzie to "kto wie" może z nim zerwie? Cieszylibyście się, ze jakaś dziewczyna zmarła z powodu choroby, ponieważ z jakiegoś powodu jej nie lubicie?
Ja mam nadzieję, że do kogoś dotarło co mam na myśli. Do kogokolwiek, kto przeczytał to do końca. Byłoby miło.
Następne takie komentarze będę zgłaszać (czy też kasować), a osobom, które napisały te ( serio, nie jest trudno o jakie mi chodzi się domyślić) daję szanse samym usunąć. Macie trzy dni. Po czym je też zgłaszam(lub kasować, zobaczę jeszcze).
CZYTASZ
Trochę przemyśleń
RandomMiejsce dyskusji, myśli i przemyśleń na temat bohaterów i samego serialu miraculum. Mam nadzieję, że będziecie brali aktywny udział w rozmowach, bo będę z chęcią się wymieniać zdaniem <3 Okładka stworzona przez @QeenOnFire55