Od autorki:
Wstawiam poniżej rozdział i liczę na wasze komentarze, bo to one motywują do dalszej pracy. Jak obiecałam powoli nadrabiam wszystkie zaległości także na dniach możecie się spodziewać odzewu z mojej strony. Przepraszam za długość rozdziału, ale chciałam zawrzeć w tym jednym poście cały szereg emocji, bo już niedługo zaczyna się prawdziwa akcja i obawiałam się, że będzie o nie coraz trudniej. Ten rozdział podkreśla, że Mikealsonowie to przede wszystkim rodzina. Spaczona i pokręcona, ale rodzina.
Z góry dziękuję za komentarze. Czekam na wasze sugestie, uwagi i wszystko co tylko zechcecie mi przekazać. Wróciłam do Wattpada głównie ze względu na społeczność i wspaniałych czytelników i mam nadzieję, że wkrótce odzyskam wasze zaufanie i uwagę.
Miłego czytania :)
Rebekah była oburzona. Więcej, była wściekła. Klaus najwyraźniej znów zerwał się ze smyczy i robił to co chciał. A zazwyczaj chciał chwały, władzy, bólu i chaosu. To było dla niego ważniejsze niż rodzina, ważniejsze niż oddychanie albo pokój, o którym bez przerwy prawił Elijah. Sam był teraz na to żywym dowodem. Mogłaby wmówić sobie, że krew, która hektolitrami zdobiła jego ubranie i skórę była w rzeczywistości farbą, pozostałością po jego napadzie twórczym albo należała do jakiegoś nieszczęśnika, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie, zapytał go o drogę albo szturchnął na ulicy, ale nie- wyraźnie czuła co najmniej dziesięć różnych życiowych esencji, mieszących się w jedną odurzającą woń. Przeszedł ją dreszcz na myśl ile arterii musiał rozszarpać, by wyglądać tak jak teraz. Przypominał potwora z jej dziecięcych koszmarów, tych samych, po których zwykle pocieszała Hope. Myśl o dziewczynce wzmogła jej gniew.
"Ojciec stulecia, nie ma co" pomyślała z przekąsem.
— Raczysz się wytłumaczyć? — zapytała na głos, drapieżnie mrużąc oczy. Choć spokojnie i powoli cedziła każde słowo w jej głosie przebijał tłumiony gniew. Mimowolnie zezowała na krople krwi, które jedne po drugiej ściekały na białe pierze. Zaledwie godzinę wcześniej poleciła swoim śmiertelnym podwładnym by je rozsypali a teraz, była tego pewna, będzie musiała kazać to pozbierać i rozsypać od nowa. Klaus uśmiechnął się półgębkiem na myśl, że tym samym zniweczył jej ciężką pracę. Od wielu lat bowiem doprowadzanie Rebeki do białej gorączki, obok walki o władze, dyrygowania nędznymi pomiotami ludzkimi i kąpania się w ich krwi było jego ulubionym zajęciem. A najlepszą na to metodą było sabotowanie jej wysiłków. Oczami wyobraźni widział żyłkę pulsującą pod jej skórą i zęby uderzające o siebie w irytacji. Czy musiał wspominać, że był to widok po prostu przepyszny?
— Odpowiadając na twoje pytanie ex siostro — uśmiechnął się sam do siebie na to określenie, które od pewnego czasu stało się jego ulubionym terminem. Głównie ze względu na zmieszanie i konsternację, które zwykle wywoływało w Rebece i ludziach w ich otoczeniu — dziękuję ci za twą wzruszającą troskę — zniżył głos do ironicznego szeptu — wbrew twym nadziejom naszym wrogom nie udało się zrobić mi krzywdy ani dostać się do naszego sekretu. Puszka pandory jest na szczęście bezpieczna i nadal zamknięta a organy władzy wciąż spoczywają w moich rękach. A skoro mowa o organach: jest ich nawet nieco więcej niż wcześniej. O ile nadal gustujesz w złamanych sercach naiwnych nieszczęśników mogę okazać się wspaniałomyślny i się z tobą podzielić. W moim arsenale znajdują się co prawda także nerki i wątroby, ale to takie mało romantyczne narządy, że wątpię aby wzbudziły twoje żywe zainteresowanie.
Oczy Rebekah w sekundę pociemniały a wokół nich pojawiły się charakterystyczne żyłki. Obnażyła kły i wydała z siebie drapieżny charkot, który każdemu zdrowemu na umyśle człowiekowi ściąłby krew w żyłach. Ale Klaus nie był człowiekiem. Nie był też w pełni zdrowy na umyśle. Wypiął więc pierś do przodu i uśmiechnął się szeroko z taką dumą jak gdyby oglądał właśnie premierę spektaklu własnego autorstwa.
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
SonstigesRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...