10

651 26 4
                                    

Weszłam do domu i od razu przypomniałam sobie o zdjęciu w samochodzie Mikołaja. Upewniłam się, że mam to w kieszeni. Scarlett chyba wyszła, w sumie dobrze. Muszę dowiedzieć się, o co chodzi. Włączyłam komputer i wpisałam w wyszukiwarkę nazwisko Mikołaja. Wyszła mi strona jakiejś gazety. Nawet nie wiedziałam, że nasz sąsiad jest dziennikarzem. Przeszukałem jeszcze jakieś strony, a potem weszłam na social media. Zobaczyłam na profilu Mikołaja dawne zdjęcia z jakąś dziewczyną. Nie pamiętam, żeby chłopak miał jakąś partnerkę. Weszłam na jej profil. Nic nadzwyczajnego, dziewczyna zamieszcza swoje zdjęcia i fotografie krajobrazów. Co ciekawe nie było żadnych zdjęć z Mikołajem. Coś mi się tu nie podoba. Weszłam w wiadomości tej dziewczyny i napisałam do niej. Po krótkim czasie odpowiedziała.

- Mam może nie typowe pytanie

- Śmiało możesz zadać

- Czy znasz chłopaka o imieniu Mikołaj?

- Jedyny chłopak o tym imieniu to....nie to nie może być prawda...

- Co ? Co nie może być prawdą?

- Dziewczyno, nie znam cię, ale jeżeli mamy na myśli tego samego człowieka, to uciekaj od niego... natychmiast!

- Czemu ?!

- Nie mogę powiedzieć. Ale posłuchaj mojej rady

Wyszła, ta sprawa coraz bardziej się komplikuje. Chwila muszę się przyjrzeć temu wszystkiemu. Po pierwsze zdjęcie Scarlett w samochodzie Mikołaja. Jeszcze na którym ja byłam. Byłam, bo on mnie oderwał z tego zdjęcia. Została na nim tylko moja przyjaciółka.
Po drugie ta rozmowa. To ta dziewczyna dała nowe światło na tą tajemnice. Dziwnie zareagowała. Muszę porozmawiać o tym wszystkim ze Scarlett. Dziewczyna wreszcie przyszła. Nie mogę jej powiedzieć o tej rozmowie.

- Hej, gdzie byłaś?- zapytałam

- U Mikołaja - odpowiedziała, a ja prawie krzyknęłam

- A właściwie to po co? - zapytałam

- Chciał pogadać - powiedziała obojętnie- a co?

- Yyy no, bo jak Mikołaj zabrał mnie swoim samochodem, to znalazłam tam twoje zdjęcie - powiedziałam i pokazałam jej fotografię

Scarlett zmarszczyła brwi i wzięła do ręki zdjęcie. Patrzyła przez dłuższą chwilę.

- Dziwne, nigdy nie dawałam mu swojego zdjęcia - odezwała się

- No właśnie- odparłam, postanowiłam że narazie nie powiem jej o rozmowie z tą dziewczyną

- No to co, wyciągamy świąteczne ozdoby i dekorujemy nasze mieszkanko ?

- No pewnie - powiedziałam

Zaczęłyśmy wyciągać z szafek różne łańcuchy, bombki i światełka. Miałyśmy nawet małą choinkę. Wieszałyśmy  łańcuchy i bombki. Postawiłyśmy stroiki na parapetach. Słuchałyśmy i śpiewałyśmy świątecznye piosenki. W końcu idą święta. Na Boże Narodzenie jadę do mojego domu rodziców. Scarlett również wylatuje z Polski i leci do Anglii. Dla siatkarzy mam też prezenty, co prawda małe, ale jakieś są. Już nie mogę się doczekać, tego wszystkiego. I znowu mamy problem z zawieszeniem łańcuchów na karniszach nad oknami.

- Co roku to jest problem!- powiedziała Scarlett siadając na kanapie

- Przyszło mi coś do głowy - odparłam - może pójdziemy po kilku siatkarzy, co?

- Wiesz gdzie mieszkają?- zapytała ze zdziwieniem

- No chodź, fajnie będzie - zaczęłam ją przekonywać - nie martw się wiem

- No ok - powiedziała - tylko pewnie zrobię z siebie idiotkę

- Luz, nie będzie tak źle

Zaczęłyśmy się ubierać. Kiedy wyszłyśmy na dwór, zaczął lekko padać śnieg. Wreszcie, od kilku lat nie było białych świąt. Dzieciaki pewnie już zapomniały jak to jest kiedy jest śnieżne i mroźne Boże Narodzenie. Scarlett zaczęła sypać na mnie śniegiem, który już naleciał na ziemię. Ja odpłaciłam się tym samym. Wreszcie doszłyśmy do mieszkania Olka i Artura, weźmiemy też Kubę. Zapukałam do drzwi. Minęło kilka minut i wreszcie usłyszałam otwieranie zamka w drzwiach. W progu zobaczyłyśmy Artura.

- Cześć - przywitałam się - przyszłam razem ze Scarlett prosić was o przysługę

- Siemka - odpowiedział chłopak - wchodźcie, bo pewnie zmarzłyście

Weszłyśmy do pomieszczenia. Oczom ukazały się przystrojone pomieszczenia. Olek wyszedł z jakiego pomieszczenia i przywitał się z nami.

- Tak ,więc czy mogłabym was prosić o powieszenie łańcuchów w naszym mieszkaniu? - zapytałam

- No okey, tylko co my będziemy z tego mieli? - uśmiechnął się jeden z siatkarzy

- A po pracy zapraszamy na gorącą czekoladę - zaoferowała moja przyjaciółka

- A jeżeli chodzi o czekoladę to idziemy - odpowiedział Olek

- A Kuba jest w domu ? Też wzięłabym go

- Nie ma, poszedł gdzieś - powiedział Artur - chyba kupować prezenty

- A no dobra, poradzimy sobie- odpowiedziałam

Ubrali się szybko, wyszliśmy i udaliśmy się w kierunku naszego miejsca zamieszkania. Chłopaki zaczęli się jak zwykle wygłupiać. Rzucali w nas śniegiem, a my w pewnym momencie z rękami pełnymi białego puchu wpadłyśmy na nich. Kilka drobinek wpadło im za kurtki. Artur i Olek zaczęli się namawiać. Nagle podbiegli do nas i wzięli nas na ręce i wrzucili nas na pierwszą lepszą zaspę. Teraz śnieg padał już o wiele mocniej. Tak doszliśmy do naszego domu. Zdjęliśmy kurtki i zaczęliśmy przywieszać ozdoby do karniszy. Po skończonej pracy, zrobiłyśmy obiecaną gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się aż zapadła noc.

Siatkówka jest fajna, ale ty jeszcze fajniejsza || Aleksander Śliwka/zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz