Rozdział 2

129 16 2
                                    

Castiel od paru minut stał przed lustrem i starał się ułożyć swoje niesforne włosy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Castiel od paru minut stał przed lustrem i starał się ułożyć swoje niesforne włosy. Niestety te jak na złość postanowiły dzisiaj z nim nie współpracować. Chłopka warknął i rękami rozczochrał je jeszcze bardziej. — Pierdole to. — Mruknął pod nosem i wyszedł z łazienki. Musiał przed wyjściem zgarnąć jeszcze torbę z pokoju i mógł iść do tego cyrku, nazywanego szkołą. Akurat kiedy wszedł do pokoju zauważył, że na wyświetlaczu jego telefonu widnieją cztery nieodebrane połączenia od Meg. Shurley zdziwiony sięgnął po urządzenie, odblokował je i od razu oddzwonił do przyjaciółki. Ta o dziwo odebrała po pierwszym sygnale. — No w końcu ile ja mam się do ciebie dobijać. — W jej głosie było słychać dobrze znaną Castielowi irytację.

— No wiesz, jest kilka minut po ósmej. Nigdy nie dzwonisz do mnie o tej porze a po za tym muszę dbać o swój image. — Ułożył sobie smartfona między ramieniem a policzkiem i zajął się wrzucaniem zeszytów do torby.

I tak piękniejszy nie będziesz, ale dobra mam sprawę. Potrzebuje, żeby ktoś mnie podwiózł do CrowleyKingStudios. Muszę załatwić jeszcze jakieś papiery związane z tym koncertem.

Castiel zmarszył brwi. — Tym kimś jestem ja, prawda?

— Cieszę się, że się zgadzasz. Będę na ciebie czekać pod domem i spokojnie na pewno zdążymy przed zebraniem samorządu. Buźka. Oczywiście jak to Meg powiedziała to, co powiedzieć miała i rozłączyła się nie dając brunetowi szansy na jakąkolwiek reakcję.

Castiel zrezygnowany, schował telefon do kieszeni. Zarzucił torbę na ramię i wyszedł z pokoju. Po drodze wpadł na swojego starszego brata Gabriela, który wyśmiał jego włosy. Jednak dzisiaj Castiel nie miał ochoty nawet z nim rozmawiać, więc minął go bez słowa. Przed wyjściem chwycił jeszcze tylko jabłko oraz kluczyki od samochodu.

***

Dean spał sobie w najlepsze, kiedy rozdzwonił się jego telefon, leżący kilka centymetrów od poduszki. Chłopak zerwał się ze swojego miejsca i nawet nie patrząc, kto dzwoni odebrał.

— Halo? — zapytał zaspanym głosem.

— Masz pół godziny, Winchester. Ma u nas być Meg Masters, masz się zachowywać, rozumiesz? Słuchawki w uszy i ani słowa, nadal obowiązują te same zasady. — Crowley powiedział to na jednym wdechu a później Dean słyszał tylko sygnał oznajmiający mu zakończenie połączenia.

Nie rozumiał po cholerę ma tam przyjeżdżać za każdym razem, gdy mają jakiegoś klienta, skoro nawet nie mógł się odezwać. Ma grać zawsze tą samą rolę, a dokładniej ma mieć we wszystkich i wszytko wywalone. Na początku mu to nie przeszkadzało, bo jedyne czego chciał to móc zaistnieć. Chciał podzielić się z innymi swoją pasją i Crowley dał mu tą szansę, ale zasada nie rozmawiania z nikim z każdym spotkaniem, podobała mu się coraz mniej. Zaspany wstał z materaca i poszedł do łazienki, w której zajął się poranną toaletą. Po dziesięciu minutach wyszedł z niej i podszedł do szafy. Kucnął przed meblem i zaczął wyciągać ubrania. Czarne spodnie ze ściągaczami i łańcuchem przewieszonym przy biodrze. Biała koszulka z logiem firmy na plecach i grafika wiewiórki, gdzieś tam znalazł jeszcze czarną maskę, która miała zakryć pół jego twarzy na której widniał biały i "efektowny" jak to określił Crowley napis Squirrel. Spojrzał na ubrania i zgarnął je z podłogi, prowadzenie podwójnego życia było naprawdę ciężkie.

Raper |DESTIEL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz