Pakt II

210 11 13
                                    

Obudziły mnie promienie słońca podające na moją twarz.

-Panienko pora wstawać- usłyszałam głos Krisa i poczułam zapach jedzenia.

-Dzień dobry Kris.

-Dzień dobry panienko, muszę panienki nauczyć dworskich manier.

-Czego?

-Zobaczy panienka.

I tak zaczęły się moje kilkudniowe katurgie. Skończyło się tym że w tydzień umiałam podstawowe zasady.

-Teraz może pani odnowić kontakt z bardzo znaną arystokratską rodziną.

-Mogę się dowiedzieć do kogo?

-Ciel Phantomhive.

-Kto to?

-Arystokrata, który jest szefem Funtom Company produkująca słodycze i zabawki

-Jak wyglądają zabawki?

-Panienka nie wie?

-Wiem tylko jak wygląda pluszowy miś.

-To wracając do tematu, możemy tam jechać jutro pani?

-Tak jasne, a teraz proszę pomóż mi ubrać tą durną suknie.

Gdy pomógł mi ubrać narzędzie tortur (czytaj gorset) i suknię wyszedł zostawiając mnie samą. Co bym mogła porobić? A wiem może poszukam tego znamienia, o którym mówił mi Kris. Powiedział że mam go na szyji dlatego mam apaszkę na szyji. Odwiązałam apaszkę i zaczełam szukać tego znamienia. Wyglądał jak ćwiartka księżyca.(coś w tym stylu, tylko w największym obrazku)

Teraz tylko jak zawiązać na nowo tą apaszkę? Muszę się postarać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Teraz tylko jak zawiązać na nowo tą apaszkę? Muszę się postarać. Po jakimś czasie do pokoju wszedł Kris, a ja dalej bawiłam się apaszką

-Pani, czas na obiad.

-Rozumiem, tylko czy mógłbyś pomóc zawiązać mi tą apaszkę?

-Dobrze.

Gdy zawiązał mi apaszkę, to od razu zaprowadził mnie do ogromnej jadalni. Na obiad były naleśniki. Potem miałam zajęcia pianina.

Time skip wieczór

Kris zaprowadził mnie do sypialni i znowu poszedł lać wodę do wanny, ja przez ten czas leżałam na łóżku. Co tam chyba pójdę spać w ubraniach. Nie zdążyłam, ponieważ Kris wszedł do pokoju wołając, iż kompiel jest gotowa. Tym razem się nie opierałam pozwoliłam mu mnie rozebrać, wykompać i ubrać w piżamę. Po tym zaprowadził mnie do pokoju a ja położyłam się na łóżku, on zgasił światło wołając dobranoc i wyszedł. Tej nocy chyba nie zasnę tak łatwo. Ciekawe jak miewają się ptaki w lesie. Mam nadzieje że nikt ich nie upolował. Zasnełam rozmyślając o mojej leśnej rodzinie.

Time skip rano

Znowu obudził mnie Kris i podał śniadanie, chodź dziś jest trochę inny dzień. Ponieważ wychodzę gdzieś pierwszy raz i do tego to do jakiejś znanej osoby. O nie a jak się wywrócę to co on o mnie pomyśli?

-Pani czas wyruszać.

-Mhm.

Zaprowadził mnie do karocy(nie pamiętam co to było ok?). Wiem jak to się skończy. Po kilku minutach patrzenia przez okno zroniłam się senna. Ah czekaj na mnie mój przyjacielu. Zasnełam, obudziłam się dopiero gdy Kris zatrzymał karocę.

-Już jesteśmy

Podał mi rękę a ja wyszłam stałam tam i patrzałam jak ciele (czytaj Ciel)  na malowane  wrota. Kris pociągnął mnie przed drzwi i zapukał w drzwiach stanął elegancko ubrany kamerdyner. Jedyne co cisło mi się na usta to wielkie wow. Po chwili na schodach pojawił się chłopiec na oko o dwa lata starszy ode mnie.

-Rose!- krzyknął i mnie przytuł

-Em, dzień dobry. Przepraszam za pytanie ale czy my się znamy?- ten popatrzył na mnie jak na debilkę

-Zapomniałaś? No dobrze zaraz ci przywrócę pamięć i tak znamy się bardzo dobrze Rose Anne Moon, jestem Ciel Phantomhive

Z kąd on zna moje drugie imię skoro nawet Kris go nie zna?
                            C.D.N
Jestem chora więc miałam czas to napisać. Życzę miłego dnia/wieczoru/nocy. I proszę o opinię na temat rozdziału.





Znajdz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz