1386
W przeddzień chrztu świętego Jogaiła nie odczuwał nic specjalnego. Od wysłanników polskich, biskupa i w dzieciństwie swej matki, nasłuchał się o przemianie ducha, wielkim wydarzeniu i łasce Pana. Nawet Skirgiełło mówił o tym wydarzeniu z ogromnym szacunkiem, pobożnością i trzeźwym umysłem. Jednakże wrodzony pragmatyzm powstrzymywał Wielkiego Księcia przed otwarciem serca na Boga, którego kazano mu przyjąć.
Głowę zaprzątała mu jednak inna, silniej paląca myśl. Gdy przekraczał na grzbiecie konia bramę Krakowa, zamarło mu serce. Lud, który opuścił swe domostwa, by na własne oczy ujrzeć przyszłego króla, milczał. Wpatrywał się z ciekawością wymieszaną ze strachem w bogaty, ale jakże egzotyczny dla Krakowian pochód księcia. Każda z owych twarzy zlewała mu się w jedno, do czasu, gdy usłyszał pierwszy pochwalny okrzyk. Przeszył spojrzeniem chłopca, równego zapewne wiekiem jego narzeczonej, który wiwatował na jego cześć i uśmiechnął się do niego w niezwykle czarujący sposób. Wtem głosy zaczęły nabierać na sile, a nim dotarł przed bramy Wawelu, miał wrażenie, iż sam zamek raduje się na jego cześć.
- Ładny masz dom, Jogaiła - tuż przed wejściem za mury zamku, usłyszał głos Witolda.
- Nie piękniejszy niż Wilno, które tak umiłowałeś, kuzynie.
Z hukiem wtoczył się na dziedziniec zamku. Wszystko wokół działo się niebywale szybko. Nim się obejrzał, zszedł z konia i został otoczony polskimi panami.
- Panie, będziesz mógł odpocząć przed spotkaniem z królem - rzekł któryś z Polaków po litewsku.
Jogaiła podniósł wzrok i w mówcy poznał męża, którego przysłała doń jego narzeczona. Uśmiechnął się i poklepał Zawiszę po ramieniu, wzbudzając lekkie poruszenie wśród świty.
- Mam nadzieję, że dobrze o mnie mówiłeś - powiedział, ledwo dusząc w sobie śmiech.
***
W Krakowie, stolicy chrześcijańskiego państwa, które z samego faktu przyjęcia papieskiego Boga uważało się za lepsze od Litwy, na zamku królewskim, Wielki Książę z trudem uzyskał możliwość zażycia kąpieli. Okazało się bowiem, iż Polacy mają inne sposoby na utrzymanie higieny. Jakie, tego Jogaiła się nie dowiedział i obawiał się tę wiedzę posiąść.
W ciepłej balii zawsze zapominał o troskach - wojnach, pokojach, bogach, w których ilości powoli się gubił.
Nagle, drzwi komnaty otwarły się.
- Wielki Książę - Witold skłonił się przed nim, jakby nie zdając sobie sprawy, w jakiej sytuacji go zastał.
- Kuzynie, jako niemal twój brat Chrześcijanin, ostrzegam cię bez noża przy gardle, że jeśli nie przychodzisz w pilnej sprawie, ów nóż się objawi szybciej niźli się zorientujesz - wysyczał.
Syn jego stryja lekko zadrżał, słysząc te słowa.
- Wybacz, Jogaiła, lecz otworzyłem ucho to tu, to tam i plotki zalewają Wawel.
- Plotki, powiadasz. Wiem, iż to kraj, gdzie niewiasta jest królem, ale nie sądziłem, iż tak to na ciebie wpłynie, Witoldzie.
Śmiech Jogaiły wzbudził w księciu dreszcze. Zawsze ów dźwięk wydawał mu się dziwny, niezręczny, pełen jakiejś nadchodzącej grozy, od dzieciństwa.
- Chodzi o księcia Wilhelma... - urwał na widok powstającego z balii kuzyna.
- Na co czekasz? Skoroś już tu przybył to przydaj się na coś i daj coś do wytarcia.
Zdegradowany do roli sługi Witold, szybkim ruchem podał swemu władcy materiał, którym ten się otarł i szybko narzucił na siebie odzienie.
- Kuzynie mój drogi, o księciu już powiedziano mi wszystko. Pomyśl jaka dobrana z nas para - dzikus i niewierna żona. Gorszej sławy nie mogliśmy się doczekać - zachichotał.
Wnet kolejny z Litwinów, którzy przyprawiali już Jogaiłę o ból głowy, wpadł do komnaty.
- Skirgiełło, pali się, goni cię ktoś? Po cóż ten pośpiech. Zmówiliście się?
Książę zerknął na brata i kuzyna z wielkim zdziwieniem w oczach.
- A ten tu czego? - rzucił, patrząc na Kiejstutowicza.
Witold łypnął na niego, ale powstrzymała go dłoń Wielkiego Księcia na jego ramieniu.
- Obaj, czyście powariowali? Jeden wpada jak płocha dziewka, bredząc jak pijany. Drugi ni na jotę lepszy. Wolę nie myśleć co się uroi w polskich czerepach, kiedy ujrzą trzech litewskich braci wychodzących z jednej kąpieli. Ale wyjścia nie mamy, niebawem spotkanie z moją narzeczoną, nieprawdaż?
Skirgiełło zachrząkał.
- Dlatego właśnie przyszedłem. Mówią, byś się pospieszył.
Jogaiła przewrócił oczami w zirytowaniu. Skinął dłonią w stronę drzwi i przeszył brata nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem.
Witold i Skirgiełła jak jeden nieco otępiały organizm wylęgli się w tym samym momencie na korytarz wawelski, przystając tuż przed drzwiami i zagradzający tym samym drogę Wielkiemu Księciu. Ten jednym ruchem, przepchał ich na boki i chciał ponownie ich zestrofować, ale sam zamarł w milczeniu.
- Wielki Książę, na Boga - słowa wytoczyły się z ust wojewody krakowskiego Spytka.
Tuż u jego boku stała nadzwyczaj wysoka niewiasta z koroną na skroniach. Odziana w zwiewną, niebieską suknię, której Jogaiła nie pozwoliłby odziać swym siostrom, spoglądała na niego na poły z przerażeniem i ciekawością, ukrytą w równie błękitnym spojrzeniu. Płowe loki opadały na jej ramiona. Wyglądała na więcej niż swoje dwanaście wiosen, które miała osiągnąć za kilka dni. Była silnie zbudowana, choć o szczupłej sylwetce, a wzrostem niemal dorównywała Jogaile. Twarz miała zaiste urodziwą, ale to jedyne co był w stanie w tym momencie stwierdzić. Rysy dziewczęcia rozmazywały mu się przed oczami.
Wielki Książę skłonił się.
- Nie o takim spotkaniu marzyłaś pani, wybacz - rzekł po litewsku, w nadziei, iż ktoś przetłumaczy jego słowa.
Nie mylił się, nagle nachylił się nad młódką jeden z mężów i szybką mową polską zwrócił się do niej. Odpowiadała długo, zbyt długo. Po chwili odwrócił się w stronę Jogaiły.
- Królowa mówi, iż nie marzenia są jej powinnością. Wita cię na Wawelu, choć w tak niekorzystnych okolicznościach i przesyła swe pozdrowienia.
Spojrzał jej prosto w oczy. Dawno nie widział takiej zawziętości, szczególnie u niewiasty. Zasite, króla szło mu poślubić, nie królową.
CZYTASZ
Baśń o litewskim niedźwiedziu
Fiction HistoriquePo śmierci Ludwika Węgierskiego, dziedzica wyznaczonego przez ostatniego z Piastów, na tronie zasiada jego córka - Jadwiga. Wielka polityka za nic ma poprzednie układy z Habsburgami, które doprowadziły lata wcześniej do zaręczyn królewny Jadwisi z...