MARATON 1/3
Biegliśmy ile sił w nogach. To raczej jasne,jeżeli o tym kto będzie pierwszy decyduje nasz los. Oni albo my. Dopadliśmy się do drzwi. Złapałem za klamkę. Dzięki Bogu. Drzwi były zamknięte. Otworzyłem je.
- Dobra ludzie! Zabieramy tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Jedzenie też weźmiemy ale musimy w szczególności zabrać ze sobą wodę, mnóstwo wody.- powiedziałem a już po chwili wszyscy ruszyliśmy do swoich pokoi. Wpadłem do swojego pokoju jak piorun i z prędkością światła zacząłem pakować swoje rzeczy. Wziąłem trochę ubrań, wziąłem też swoje rzeczy takie jak: książka o budowaniu schronienia w dziczy, moją kochaną siekierę( nie pytajcie),kilka rzeczy do budowania, młotek,śrubki, piłę ręczną. W plecaku zostało jeszcze mnóstwo miejsca więc pomyślałem że wezmę prowiant. Poszedłem do kuchni, było pusto. Z lodówki wziąłem tylko to co da się wyhodować bez problemu. Fasolka i cebula. Z tego da się coś zrobić. Zabrałem mnóstwo wody jak i mój filter o którym wiedziałem tylko ja. Trochę miejsca jeszcze zostało więc wziąłem garnek,patelnie,kilka noży i kamień do szlifowania. Kiedy skończyłem upychać te rzeczy u mnie w plecaku, reszta zeszła z góry.
- Macie wszystko?- zapytałem. Wszyscy przytaknęli. W plecakach innych zauważyłem dużą ilość wody i nasion. To dobrze że o tym pomyśleli. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w kierunku przeciwnym do szkoły.
- To gdzie teraz? Właściwie to nie mamy gdzie iść.- powiedziała Astrid.
- Mam pomysł. Wiecie gdzie jest mój ulubiony las, co nie? Znam go na pamięć. W głębi lasu jest taka dolina, jest tam jezioro w którym są ryby. To co, może tam?- zapytałem, wszyscy stali i nic nie mówili- jestem otwarty także na inne propozycje- powiedziałem. Znowu cisza.
- Dobra wchodzę w to- powiedziała Astrid. I tak każdy po kolei. Ruszyliśmy w stronę lasu.
*TIME SKIP*
Byliśmy już blisko doliny. Ja byłem podekscytowany, ale moi towarzysze już mniej. Narzekali że bolą ich nogi.
- Szybciej już niedaleko.- mówiłem. W końcu stanęliśmy przed wejściem do doliny. Ruszyliśmy wejściem. Opadało cały czas. Po chwili stanęliśmy przed zapierającym dech w piersiach obrazem. Nikt oprócz mnie nie wiedział o tym miejscu. Teraz to mój dom. Nasz dom.
- Dobra ludzie. Mówię zasady.
1. Nie używamy telefonów w obrębie jednego kilometra od doliny.
2. Nikogo tutaj nie przyprowadzamy
3. Staramy się nie robić dużo hałasu
4. Nie sikamy do jeziora
5. Nie wlewamy niczego do jeziora
6. Każdy ma swoje zadania na dzień które za chwile wyznaczymy
7. Jeżeli gdzieś wychodzicie mówcie komuś kto zostaje gdzie idziecie.
8. W obrębie doliny mamy włączony tryb samolotowy.-I to w sumie tyle. Jakieś pytania?- powiedziałem, cisza- Żadnych? OK. Chodźmy znaleźć najlepsze miejsce na dom.- Ruszyliśmy i długo nie musieliśmy szukać. W dolinie była jaskinia. Była duża. Na ścianach były wgłębienia które mogły robić za łóżka. Na środku nie było nic oprócz wielkiej naturalnej kolumny z kamienia.
- Tutaj będzie genialnie- powiedział Mieczyk
- Zajmuje to miejsce.- krzyknęła Szpadka.
- Dobra rozpakujmy się. Widzę że spodobało się miejsce co?- powiedziałem i podszedłem do wgłębienia, rzuciłem się tam i stwierdziłem że będę potrzebował drabiny. Rozpakowaliśmy się, po czym każdemu dałem coś do roboty. Podzieliłem nas dwójkami bo chodzenie pojedynczo jest zbyt niebezpieczne na tą chwile. Niestety dzisiaj już nic nie zrobimy, zaczyna się ściemniać więc poszliśmy spać.
Długi ten rozdział co nie? Piszcie w komentarzach czy wolicie takie długie czy takie jak wcześniej. Widzimy się w kolejny wtorek, o ile nie weźmie nie wena i nie zrobię maratonu XD. * wstawić śmiech szaleńca* Pa.
CZYTASZ
Czkawka x Astrid- Razem Najlepiej
FanfictionKiedy grupa naszych bohaterów spóźnia się o jeden raz za dużo do szkoły zostają z niej wywaleni. Nie mają dokąd pójść jedyną opcją jest ucieczka, ale gdzie?Jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Co zrobią dalej aby zachować się przy życiu? J...