MARATON 2/3
Wstaliśmy około 10:00. Nic dziwnego w ciągu nocy obudziliśmy się trzy razy.
Pierwszy zaczął padać grad.
Drugi Szpadka potrzebowała do toalety.
Trzeci zaczęło strasznie wiać i było cholernie zimno. Wstałem i zacząłem budzić resztę.- Trzeba zająć się tym miejscem. Wczoraj mówiłem co kto robi. Ruszamy się! Szybciej- mówiłem. Kiedy już wszyscy zaczęli kontaktować mogliśmy się zająć naszymi sprawami. Ja z Astrid poszliśmy poszukać jakiś dużych kijków na opał. Znaleźliśmy ogromną gałąź i zaciągnęliśmy ją do domu. Oczywiście przydzielenie Mieczyka i Sączysmarka nie było najmądrzejszym pomysłem. W tym momencie Mieczyk wrzucił Smarka do wody. Nie powiem też się zaśmiałem. Kiedy chłopak wyszedł z jeziora zaczął gonić Mieczyka. Poszedłem po siekierę i piłę ręczną do jaskini. Chyba będę musiał przejść się na miasto kupić kilof aby tutaj było ładniej. Wziąłem rzeczy i wróciłem do dziewczyny. Po godzinie uderzania, przeklinania w trzech językach i uczeniu się stepowania na gałęziach w końcu się z tym uporaliśmy.
- Idę do sklepu kupić kilof. Za chwile wracam.- powiedziałem do Astrid i wybiegłem z lasu. Jak się okazało po drodze do miasta był sklep z rzeczami dla górników. Kupiłem kilka kilofów, latarkę, i coś do szlifowania powierzchni kamienia aby była gładka. Zapłaciłem i zacząłem wracać do domu. Po drodze zobaczyłem naszą starą nauczycielkę od polskiego. Przyśpieszyłem kroku i zniknąłem w lesie, kiedy ta kobieta mnie zauważyła. Praktycznie biegiem kierowałem się do doliny. Wpadłem tam i ewidentnie nie wyglądałem najlepiej. Miałem ze sobą sprzęt dla górnika kupiony za mniej niż pięć dych.
- Zrobię nam niezłą chatę- powiedziałem i ruszyłem do jaskini. Wszyscy byli ciekawi i przyszli popatrzeć co robię. Tak naprawdę to tylko odłożyłem kilofy po jednym na łebka. Resztę rzeczy odłożyłem na swoje łóżko.
- Jutro się pobawimy w renowację tego miejsca. Aktualnie jedyne co mnie interesuje to to czy wykonaliście swoje zadania.-powiedziałem i zacząłem sprawdzać czy wszystko jest zrobione,o dziwo było.
- Czyli jednak mogę powiedzieć że mamy dzień wolny. Jest około 14:00 więc mamy 6 godzin do końca dnia. W sumie to możemy sobie po odpoczywać. Czemu nie? Idzie ktoś pływać?- zapytałem co spotkało się z tym że wszyscy chcieli popływać tylko się bali mojej reakcji. Już piętnaście minut później wszyscy chlapaliśmy się w jeziorze jak dzieci.
- Hej a właściwie to wziął ktoś ręczniki?- zapytałem.
- Ja,spokojnie- powiedział Śledzik.Kąpaliśmy się jakąś godzinę po czym wyszliśmy na brzeg słońce jeszcze grzało więc poleżeliśmy sobie. Ale ja ze Smarkiem nie mogliśmy usiedzieć w miejscu. Postanowiliśmy zrobić Astrid żart. Wrzuciliśmy ją do wody po czy zaczęliśmy uciekać do jaskini. Oczywiście później dostaliśmy od niej opiernicz ale warto było. Poszliśmy spać. W nocy znowu było zimno. Skuliłem się ale ktoś zaczął mnie szturchać. Odwróciłem się i zobaczyłem Astrid.
- Co się stało?- zapytałem
- Jest zimno więc nie mogę spać. I głupio mi pytać ale mogłabym spać z tobą?- zapytała i posłała mi pełne nadziei spojrzenie. Przesunąłem się i poklepałem miejsce obok mnie. Astrid od razu położyła się plecami do mnie, ale po chwili odwróciła się i wtuliła się we mnie. Po chwili zasnęła. Postanowiłem pójść w jej ślady. Przytuliłem ją mocniej do siebie i zasnąłem.
Oto kolejny rozdział mojej książki. Mam nadzieję że się podobał. W końcu coś zaiskrzyło pomiędzy Astrid i Czkawką. Widzimy się w następnym rozdziale
CZYTASZ
Czkawka x Astrid- Razem Najlepiej
FanfictionKiedy grupa naszych bohaterów spóźnia się o jeden raz za dużo do szkoły zostają z niej wywaleni. Nie mają dokąd pójść jedyną opcją jest ucieczka, ale gdzie?Jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Co zrobią dalej aby zachować się przy życiu? J...