MAŁA CIEBIE POKOCHA

550 39 9
                                    

POV LILI

Jest właśnie 4:00 rano. Dzisiaj o 10:00 mamy wylot do NY gdzie spotkamy się z rodziną colea. Strasznie się stresuję, przez co nie mogę spać.
-Hej, czemu nie śpisz?
-Przez stres
-Nie ma co się stresować. Jestem pewien, że wszyscy ciebie pokochają.
-Mhm..
A teraz idź spać, bo musimy wstać za dwie godziny. Proszę
-Dobrze.
I wtedy poczułam, że cole przyciąga mnie do siebie i wplątuje mnie w swoje ramiona, a później składa pocałunki na mojej głowie.

Nagle usłyszałam dźwięk budzika. Jest 6:00. Wyłączyłam go i odwróciłam się na drugi bok, by przywitać się z cole'em, jednak go nie było. Po chwili poczułam zapach kawy i naleśniki, a dosłownie po chwili drzwi do pokoju się otworzyły. Zobaczyłam mojego skarba z tacą, na której była kawa, naleśniki i truskawki w czekoladzie, czyli wszystko co najbardziej kocham.
-Jeju, jaki słodziak. Naprawdę nie musiałeś.
-Musiałem. Chciałem ci sprawić jakąs przyjemność po tej strasznej nocy.

Podszedł bliżej i położył tackę na stoliku obok łóżka, a sam usiadł obok mnie na łóżku.

-Nie musisz się też martwić o dom, już wszystko posprzątałam przed wyjazdem.
-Dziękuję

Cmoknełam go delikatnie w usta i wdziękami się za jedziecie mojego śniadania. Było przepyszne, ale nadal czułam się jak jakiś trup. Gdy już wszystko zjadłam zaniosłam tacę z brudnymi naczyniami do kuchni i poszłam się umyć. Cole w tym czasie pakował ostatnie walizki i załatwiał ostatnie formalnością. Ja w tym czasie zdążyłam wyjść z kąpieli i się ubrać. Założyłam na siebie jasno niebieskiego dżinsy i białą bluzę colea, żeby było mi wygodnie w samolocie. Włosy związałam w luźnego koka i zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam ostatnie rzeczy do mojej torby podręcznej i zeszłam na dół gdzie stał cole z walizkami.

-Ślicznie wyglądasz w tej bluzie
-Dziękuję haha, ty też się nieźle wyglądasz przystojniaku.
-A dziękuję, dziękuję.

Cole był ubrany w jasno niebieskie dżinsy, biały podkoszulek i swoją ulubioną kurtkę. Włosy tak jak zawsze żyły swoim życiem.

-To co? Gotowa?
-Powiedzmy, że tak.

I wyszliśmy z domu, Cole zapakował wszystkie walizki do bagażnika i wsiadł do samochodu. Oczywiście tak jak zawsze była kłótnia o to, kto prowadzi. W końcu wyszło na cole, bo ja byłam zbyt zmęczona po dwóch godzinach snu.

Po około 20 minutach dojechaliśmy na lotnisko. Mieliśmy jeszcze godzinę do odlotu. Oddalili naszej bagaże i poszliśmy do maca, bo cole miał ochotę na burgera. Ja wzięłam sobie małą kawę, by chociaż trochę się ożywić.

Gdy zjedliśmy zauważyliśmy, że musimy już iść na miejsce odlotu naszego samolotu. Weszliśmy do niego i zajęliśmy nasze miejsca. Ja siedziałam przy oknie, cole obok mnie.

-Kochanie, co się dzieje?
-Nic takiego, tylko nadal trochę się denerwuję spotkaniem twojej rodziny, a zwłaszcza córeczki.
-Wszystko będzie dobrze. Mogę ci zapewnić to, że mała ciebie pokocha.

Po tych słowach poczułam się o wiele lepiej. Resztę podróży przespałam u colea na ramieniu.

I can't help falling in LOVE with you❤️/SprousehartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz