V.

162 10 0
                                    


- DAJ MI TĄ NUTELLĘ

Po wypowiedzeniu tych słów Gazzy pocałował mnie w usta i wręczył to, o co się tak długo kłóciliśmy.

- Masz. - nie wierzyłam w to co zrobił

Zamurowało mnie. Stałam jak debil na środku kuchni ze słoikiem nutelli w ręce i miną jakbym zobaczyła ducha. Gazzy stał przede mną i patrzył mi w oczy. 

Po kilku sekundach zaczął się śmiać z mojej postawy, i trochę oddalił się od mojej twarzy. Nadal stałam w miejscu nie ruszając się, i już zaczęłam ogarniać co tu się przed chwilą wydarzyło, ale chłopak znowu złączył nasze usta w pocałunku. 

Jak poprzedni ,,buziak" trwał coś około 2 sekund, to tym razem wygląda na to że nie będzie on taki krótki. 

Gazzy po chwili złapał moją twarz w obie dłonie, a ja z jakiegoś powodu zaczęłam oddawać pocałunek. Stawał się on coraz głębszy i namiętny. Oderwaliśmy się od siebie po chyba 15 sekundach.

- Dobrze całujesz. - powiedział to dokładnie z tym uśmieszkiem

- J.. Ja chyba muszę już iść. - powiedziałam chwiejnym głosem, bo nadal byłam w ogromnym szoku po tym co działo się tutaj w ciągu ostatniej minuty.

- W tym? - wskazał ręką na mnie. No tak. Nadal miałam na sobie jego koszulkę, która - przypominam- nie sięgała mi nawet do połowy ud.

- Tak. Poradzę sobie. - Nie uważam tak, ale wydaje mi się że jeżeli on miałby w czymkolwiek mi jeszcze dzisiaj pomóc, i co za tym idzie przebywać i rozmawiać ze mną, mogło by być dosyć niezręcznie.

- Dziewczyno, na dworze jest jakieś 6 stopni, a ty chcesz wracać do domu, który jest prawie 3 kilometry stąd w samej cienkiej koszulce. Podwiozę cię.

- Co w ogóle stało się z moimi ubraniami?

- Są w praniu, oddam ci je jak już będą czyste, więc pozostaje ci albo u mnie zostać na jakieś co najmniej dwa dni, albo zgodzić się na moją pomoc.

Nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony powinnam uciec jak najdalej od niego, a z drugiej potrzebuję go żeby cokolwiek w tej chwili ogarnąć.

- No dobra, to jak chcesz mi pomóc?

- Dam ci jakieś moje ubrania i kurtkę, i odwiozę cię pod dom.

Jaki on uczynny. Nie spodziewałam się że komuś takiemu jak on będzie chciało się tak angażować żeby kogoś przelecieć. Wiem że ta ,,relacja" zmierza tylko do tego, ale najwyraźniej po prostu potrzebuję kogoś, kto po prostu ze mną pogada i spędzi czas. Nie przywiązuję się do ludzi zbyt szybko.

- Nooo dobra. - odpowiedziałam trochę niepewnie.

20 MINUT PÓŹNIEJ

Gazzy dał mi swoją bluzę i trochę za duże dresy, które jednak nie spadały mi z dupy i były ciepłe. Wyglądam jak streetwear'owiec. 

- Uroczo wyglądasz w za dużych ubraniach.

- Możemy już jechać? - Siedzenie z tym człowiekiem dłużej w jednym pomieszczeniu sam na sam mogło by się dla mnie źle skończyć.

- Ta, chodź.

Zeszliśmy na dół. Przed wejściem ubrałam moje różowe buty, które nie do końca feat'owały z moim za dużym męskim lookiem z gucci. Chciałam już wychodzić, ale raper zarzucił na mnie swoją kurtkę.

- Weź to bo zmarzniesz. - powiedział z.. troską?

- Dzięki.

Przepraszam że tak dawno nie było rozdziału :/

Mogę zacząć pisać książkę z Jaradem, ale dopiero jak pozbieram się po jego śmierci.

Co do ostatniego rozdziału, to jeżeli kontynuacja tej książki się przyjmie, mogę zacząć też pisać książkę z Lil Peepem i kontynuować tą.

Niedługą pojawią się kolejne rozdziały do tej książki i do ,,Save my dreams"

576 słów

𝕊𝕦𝕚𝕔𝕚𝕕𝕖 𝔾𝕚𝕣𝕝 - 𝕃𝕚𝕝 ℙ𝕦𝕞𝕡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz