9

111 16 3
                                    

🗯️ Zagrajmy w znaną już wam grę. Komentujemy każdą zwrotkę (?) rozdziału. (Odpowiadam na każdy kom!)🗯️

Postanowiłem jeszcze raz szczerze porozmawiać z Ryanem. Szybko wstałem z krzesła i ruszyłem do domu. Po drodze jeszcze raz zastanowiłem się czy na pewno chcę aby wiedział. Chwile wachania i wyobrażenie sobie przyszłości bez niego nie ułatwiały mi wyboru.

Gdy byłem już w domu wybrałem właściwy numer i dosłownie po pięciu sekundach odebrał.
- Hej Andy! - odezwał się Rye - Hej. Możemy się spotkać? Musimy porozmawiać. - zacisnąłem dłoń na swojej koszulce głośno wypuszczając powietrze. - Jasne. Będę u ciebie za piętnaście minut. Rozłączyłem się i próbowałem choć trochę przygotować  na tą rozmowę. Niestety nic z tego.

Piętnaście minut później Rye był już u mnie w pokoju. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Nie wiedziałem od czego zacząć. - O ci chodzi Andy? - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. - Muszę ci o czymś powiedzieć - Ryan patrzył mi prosto w oczy. - Słucham skarbie - przez natłok myśli nawet nie zwróciłem uwagi jak mnie nazwał.

- Na samym początku chciałem ci powiedzieć, że nie jestem już na ciebie zły bo uczucie, którym cię darzę jest zbyt silne. - na jego twarz wstąpił uśmiech. - Następnie proszę cię, nie zostawiaj mnie po tym jak ci powiem - moje oczy zaszkliły się a po chwili zacząłem się jąkać. Jego twarz przybrała pytający wyraz. Pokiwał twierdząco  głową a ja nabrałem powietrza aby w końcu wyrzuć wszystko z siebie. - Ja...ja jestem...jestem śmiertelnie chory. Zo...zostało mi ki...kilka miesięcy...- w tym momencie rozryczałem się na dobre. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Łzy spływały kaskadami po moich policzkach. Moje ciało drgało pod wpływem płaczu i uczuć, które w tamtym momencie powoli ulatywały ze mnie. Obraz stał się rozmazany. Nie widziałem kompletnie nic. W pewnym momencie poczułem dłonie oplatające mnie.

On tutaj jest...nie odszedł...nie zostawił... Po mojej szyi spłynęła łza lecz nie należała ona do mnie. Oznaczało to, że Rye też płacze. - Rozumiesz? - Pisąłem zanosząc się płaczem. - Skarbie jestem przy tobie - wydusił a jego kolejna łza kapneła na moją szyję. Objąłem go. W tym momencie trzymałem mój cały świat w uścisku. Wiem, że będę musiał powiedzieć mu wszystko dokładniej ale najpierw muszę ogarnąć myśli i w ogóle wszystko dookoła.

Rye wyswobodził się z mojego uścisku i odsuną się. Jednak mnie zostawi... Nie zdążyłem dokończyć tej myśli gdy miejsce obok mnie ugieło się pod ciężarem ciała. Po chwili wylądowałem na jego kolanach i znów się w niego wtuliłem. - Nigdy cię nie zostawię. Już nigdy więcej kochanie. - powiedział całując moją głowę. Ciepło jego ciała ogrzewało to moje. Po chwili uspokoiłem się do takiego stopnia abym mógł cokolwiek zobaczyć i powiedzieć. Odsunąłem się na taką odległość, że bez problemu mogłem wpatrywać się w jego zaszklone, czekoladowe oczy. - Ile? - spytał chwytając moją dłoń. - Góra pięć miesięcy. - odpowiedziałem produkując kolejne krople. Serce Ryana biło bardzo mocno i szybko. Słyszałem dokładnie każde uderzenie...

Pov Ryan

- Góra pięć miesięcy - po usłyszeniu jego słów zamarłem. Mój mały aniołek. Moje kochanie powoli się rozpada. Dlaczego akurat on? Nie tamci bandyci, mordercy czy oszuści. Akurat on. Nadal nie dociera to do mnie.

Jednego jestem pewien. Nigdy go nie zostawię. Zrozumiałem, że moje życie bez niego nie ma sensu. - Nigdy cię nie zostawię - powtórzyłem. Blondynek powoli zsuwał się z moich kolan. Złapałem go za jego zimną dłoń aby nie odchodził. - Muszę wziąć leki - odpowiedział na co go puściłem. Andyś poszedł do kuchni a ja tuż za nim. Wyciągną z szafki pojemnik z lekami a ja zrozumiałem dlaczego ich jest aż tyle. Siedem kolorowych tabletek różnej wielkości wylądowało na jego dłoni. Postanowiłem nalać mu wody. Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem z niej szklankę. Nalałem do niej wody i podałem ją mojemu skarbusiowi.

Wziął tabletki do buzi i zabrał odemnie szklankę. Uśmiechną się smutno po czym zapił pigułki. Odłożył pudełko na swoje miejsce po czym usiadł do stołu. Jego twarz wyrażała smutek. Dłużej nie wytrzymam. - Andy kocham cię - powiedziałem na co podniósł wzrok na moją twarz.

- Ale Rye ja umieram. - na ostatnie słowo, które padło z jego ust poczułem ukłucie w sercu. - Nie ważne. Andy kocham cię teraz, kochałem wcześniej i kochać będę do końca - kolejny raz tego dnia z jego oczu poleciały kropelki, błyszczące jak diamenty. - Ja ciebie też - odpowiedział. - Chcę usłyszeć to w całym zdaniu. - uśmiechną się. - Kocham cię Rye - te słowa chciałem usłyszeć od dawna....

Chciałbym zrobić z nim tyle rzeczy, tyle mu pokazać ale muszę to wszystko dobrze zaplanować aby zdążyć przed końcem...

Witam kochani ♥️

Jest i rozdział, jeden z dłuższych w tym opowiadaniu.

(?) - nie mam pojęcia czy można to nazwać zwrotkami xd _help?

Dajcie znać czy się podobał.

Napiszcie mi proszę waszą ulubioną książkę o Randy. Chętnie poczytam.

Dziękuję za uwagę💕

Do zobaczenia!

Zdążyć przed końcem |Randy| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz