Wchodzący do pokoju ojciec wydawał się wielki i straszny. Ze swoimi mocno ściągniętymi brwiami i ustami wykrzywionymi w niezadowolony grymas, przerażał już i tak wystraszonego Taehyunga. Młoda twarz matki wyrażała za to zmartwienie. Rozglądała się niepewnie po obcym pokoju, finalnie przenosząc swoje spojrzenie na syna, tak kompletnie innego tego dzisiejszego wieczora.
– Skarbie, coś ty narobił... – sapnęła zawiedziona, dołując tym hybrydę jeszcze bardziej. Szpiczaste uszy opadły na boki głowy, ogon – choć ukryty pod kołdrą – zawinął się między nogami.
Hoseok przebudził się od tego gwałtownego rozlewu światła pod swoimi powiekami. Otworzył oczy, nie do końca pojmując co się dzieje, lecz kiedy dostrzegł dwie obce, dorosłe postaci stojące w uchylonych drzwiach, jak oparzony podniósł się spod pościeli, a za nim Taehyung, którego jakby instynktownie próbował zasłonić własnym ciałem.
– Synu, nie wiem, co strzeliło ci do głowy z tymi wybrykami, ale bardzo nas rozczarowałeś. Znając ryzyko swojego zachowania postąpiłeś w najbardziej nieodpowiedzialny sposób. Nie tak cię wychowywaliśmy. A teraz chodź, wracamy do domu – zarządził ojciec, wystawiając dłoń w jego kierunku. Chłopak za to pokręcił głową, chowając się za przyjacielem. – Taehyung?
– Skarbie, chodź z nami, tyle stresu się dzisiaj najedliśmy szukając cię. Nie utrudniaj tego jeszcze bardziej – spróbowała matka, zbliżając się do nich.
– Niech go państwo zostawią. Tutaj jest bezpieczny, nic mu nie grozi. – Hoseok wciął się im, osłaniając mieszańca swoim ciałem. Senność dawno go opuściła, teraz skupiony był tylko na obronie młodszego.
– Przepraszam bardzo, kim ty właściwie jesteś? – zapytał drwiąco ojciec. – Pojawiasz się w życiu mojego syna, buntujesz go przeciwko nam i porywasz z własnego domu? Co ty sobie wyobrażasz?
– Wcale mnie nie porwał, ja sam z nim uciekłem. To mój najlepszy przyjaciel. – Taehyung odezwał się po raz pierwszy tego wieczora, odważnie, jednak szybko spokorniał pod groźnym wzrokiem ojca. Uszy znowu opadły na boki głowy.
– Doktorze Kim, proszę... – Mama Hoseoka wstąpiła przez uchylone drzwi, a za nią zdezorientowana Dawon. – Odłóżmy to do rana, naprawdę...
– Siostro Jung, rozmawialiśmy już o tym. Nie godzę się na takie zachowanie pani syna. Czas zakończyć tę dziwną znajomość raz na dobre.
Zdezorientowane oczy Junga uciekły w stronę rodzicielki, a brwi ściągnęły się w niezrozumieniu.
– Zaraz. To wy się znacie? – zapytał zaskoczony. Zaciekawione ślepia Taehyunga również śledziły sytuację.
– Pracujemy razem w szpitalu, znamy się od wielu lat – wyjaśniła kobieta, pocierając swoje ramię nerwowo. – Ale dopiero dzisiaj dowiedziałam się, że doktor Kim ma syna, w twoim wieku w dodatku.
CZYTASZ
tajemnica gór || vhope
FanfictionGłupie, miejscowe legendy o stworze żyjącym w górach zaczęły w końcu krążyć po liceum, w którym uczył się Hoseok. Brzmiały jednak tak niedorzecznie, że od samego początku chłopak negował ich wiarygodność. Lecz kiedy nadarza się okazja do zweryfikowa...