Zmiana

1.5K 91 27
                                    

Z góry przepraszam za powtórzenia wyrazów

Czarnowłosy cicho wyszedł z pokoju. Starał się bezszelestnie zejść po schodach domu, aby następnie udać się do kuchni. Kiedy tylko zszedł z marmurowych schodów, stanął przed nim wysoki brunet z blizną na czole. Był to Alfa jego macochy. 

- Gdzie cię nogi niosą młody? Chcesz mieć kłopoty? - zapytał starszy od niego Alfa.

- Kłopoty kłopotami... Ale jeść muszę... - przyznał cicho aby macocha tylko go nie usłyszała. - Zapewne wszystko jej teraz powiesz...

- Zrobię ten jeden mały wyjątek... - przyznał wzdychając. - Zrób to szybko, najlepiej będzie jeśli nie będziesz hałasować... Eh... Będę cie kryć, byle szybko... - minął go po czym poszedł na górę do pokoju swojej Omegi.

Levi zdziwił się zachowaniem Alfy. Ucieszył się z tego co mu powiedział. Poszedł szczęśliwy do kuchni. W miarę szybko przygotował sobie coś do jedzenia. Gdy zjadł wyszedł z pomieszczenia. Zobaczył jak jego blond macocha stoi w wyzywającym stroju przed drzwiami. Poprawiała swoją mini spódniczke.

Czarnowłosy szybko Ale i cicho podszedł do schodów, już chciał wejść na nie, kiedy to usłyszał głos macochy.

- A Ty co? Miałeś siedzieć w pokoju pieprzony gówniarzu! - podeszła do niego. Zawsze w stosunku do niego była oschła. - Jak ja nienawidzę takich ludzi... Najchętniej bym Cię wyrzuciła... Nie potrzebuje takiego darmozjada

- No to dlaczego mnie przygarnęłaś?... - zapytał cicho w nadziei, że odpowie mu normalnie.

- Nie będziesz mi pyskować! - uderzyła go z otwartej dłoni w twarz. Młody czarnowłosy Omega stracił równowagę i upadł na schody.

- Ja nie pyskuje... Po prostu zadałem pytanie - nie patrzył na nią. Przyglądał się swojemu ledwo widocznemu odbiciu w marmurowych schodach.

- Co ja bym oddała, żebyś zdechł... - kopnęła go w twarz. Uderzyła go platformą w swoich wysokich czerwonych szpilkach.

Levi ledwo wstrzymał łzy. Złapał się za bolące miejsce. Starsza omega odeszła od niego.

- Załatwię ci jakąś zboczoną Alfe, niech Cię zerżnie do nieprzytomności. Przynajmniej Nie będziesz tu mieszkać - powiedziała po czym wyszła.

Czarnowłosy nie mógł dłużej powstrzymać łez. Popłakał się cicho podnosząc do siadu. Po chwili poczuł na swoich plecach czyjąś dłoń. Przestraszony podniósł szybko głowę. Nie spodziewał się, że ktoś tu może być.

- G... Gerart?... To ty z nią nie pojechałeś?... - zapytał brązowowłosego Alfe.

- Zostałem - odparł. - Wolę nie patrzeć na to co robi

- Przepraszam... Już wracam do siebie... - wstał, zatrzymały go jeszcze słowa Alfy.

- Nie jestem twoim ojcem, podobnie jak Waira nie jest twoją matką - zaczął. - Ale muszę ci powiedzieć jedno... Uciekaj jak najdalej stąd

- Ale... To niemożliwe... - odparł.

- Możliwe... Uciekaj - patrzył mu poważnie w oczy. - W przeciwnym razie do końca życia będziesz zabawką w rękach jakiejś Alfy

- Ale... Ja nie mam gdzie iść... Zostanę sam... Prędzej czy później umrę z głodu albo z pragnienia... O tej porze roku też nie jest za ciepło...

- Czyli odpowiada ci bycie dzień w dzień wykorzystywanym seksualnie?

- ... Nie... - spuścił głowę.

- Sam widzisz, to twoja decyzja... Sam musisz ją podjąć - wstał. - Albo uciekniesz, albo dasz się wykorzystać

Czarnowłosy Omega stał jeszcze chwilkę na schodach po czym poszedł do pokoju. Położył się na łóżku przykrywając po same uszy kołdrą. Zawsze tak robił kiedy intensywnie o czymś myślał.

Zamknął oczy starając się skupić tylko na słowach Alfy. Chciał obmyśleć plan, żeby wszystko poszło gładko, po jego myśli. Po dłuższej chwili rozmyślania zasnął.

Godziny mijały. W końcu nastał wieczór. Levi obudził się i od razu podniósł do siadu. Usłyszał głos swojej macochy.

- Nie... Ona już wróciła... - wstał z łóżka, kiedy to klamka do jego pokoju została naciśnięta. Serce mu przyspieszało ze strachu.

Jego oczom ukazał się wysoki brunet o zielonych oczach. Przystojny Alfa, co dało się wywnioskować po jego wyglądzie. Owy mężczyzna poszedł do czarnowłosej omegi.

Levi aż usiadł sobie na łóżku. Oczy mu załzawiły. Nie mógł się powstrzymać. Tak bardzo żałował, że nie uciekł od razu.

- J-ja nie chce... - spuścił głowę płacząc. - Nie chce... Wyjdź... Proszę... - pociągnął nosem. Wycierał oczy. - Proszę... Nie rób mi nic... Nie chce tego...

Wzrok Alfy złagodniał. Przypomniał sobie słowa blond kobiety. Mówiła ona, że czarnowłosy Omega jest typem dupodajnych Omeg, ma ciężki charakter i błagał o to, aby ktoś taki go przygarnął. Skusiło go tylko ostatnie zdanie, przez co postanowił go zabrać, a przy okazji, skoro jest takim dupodajnym Omegą, wykorzystać go do swoich zachcianek.

Jednak nie tym razem. Ten widok ścisnął mu serce. Nie mógł tak po prostu go wykorzystać.

- Nic ci nie zrobię... Ale pakuj się - powiedział po czym odszedł od łóżka. Skierował się ku wyjściu.

- Co?...

- Pakuj się - odparł. - Za dziesięć minut masz być na dole - po tych słowach wyszedł.

Levi nie miał innego wyjścia. Nie chciał już zadzierać. Nie chciał być nieposłuszny. Spakował się do jednej walizki. Nie miał tego dużo. Zszedł na dół.

- I pojawiła się pokraka... Życzę Ci obolałej dupy - powiedziała z wrednym uśmiechem.

Spuścił głowę. Zachciało mu się płakać. Żałował, że nie uciekł. Żałował, że nie skorzystał z okazji i nie uciekł tak jak planował.

Pisze to ff dość szybko, więc myślę, że skończę to jeszcze w grudniu.

Z Koszmaru Przebudzony   [ERERI ABO] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz