15/12

48 5 0
                                    

Cześć, Bambi.

To pierwszy list, który piszę nie w swoim pokoju, ale jestem właśnie po swojej zmianie i siedzę w tej kawiarni, o której ci ostatnio opowiadałem, czekając na Zayna i Liamia. Oczywiście że się spóźniają, bo jak zwykle "zatrzymały ich korki".

Doskonale wiem, że powód jest zupełnie inny i zapewne zakłada penisa w ustach, ale naprawdę nie mam zamiaru wnikać w ich życie seksualne. A zwłaszcza kiedy jestem tutaj sam.

Poza tym to świetny moment i mam zamiar wykorzystać go na właśnie ten list. Chciałem opowiedzieć ci o kilku najważniejszych i najlepszych wspomnieniach z ostatniego roku. Kilka napewno się powtórzy z poprzednich listów, ale nie mogę nic poradzić na to jak na mnie wpływasz.

Cóż, myślę że ze spokojem mogę zacząć od naszego wypadu nad jezioro i to nie tylko dlatego, że to tam dowiedziałem się, że lecisz na mnie jak nienormalny.

Wigilia i cały ten dzień. Zaczynając od naszego pierwszego pocałunku, przez występ, kończąc na tym momencie, w którym otworzyłem drzwi i zobaczyłem Ciebie po drugiej stronie. Wyglądałeś tak cholernie uroczo, cały czerwony z rozwianymi włosami.

Nasz pierwszy wspólny wieczór, który spędziliśmy razem po prostu leżąc na twojej kanapie, z tobą między moimi nogami kiedy oglądaliśmy maraton Piratów z Karaibów.

Piknik, który urządziłeś dla nas w pierwszy dzień wiosny. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś podobnego, nigdy też nie byłem typem osoby, która ucieszyłaby się z takiej rzeczy, ale działasz cuda kochanie.

Moje zakończenie roku, kiedy wstałeś z miejsca z owacjami, kiedy odbierałem swój dyplom i krzyczałeś: "To mój facet". I to jak po ceremonii ssałeś mojego kutasa w samochodzie, twierdząc że zaraz pękniesz z dumy i musisz rozładować swoje napięcie.

Pierwszą wspólną kolację z naszymi rodzinami, kiedy praktycznie nie zmieniłeś ze mną słowa, zagadując całe moje rodzeństwo, ale nawet mimo to, twoja ręka na sekundę nie opuściła mojego uda. I po tym wieczorze to ja ssałem Twojego kutasa, nie mogąc wyjść z podziwu jak traktujesz moją rodzinę.

Kiedy poszliśmy jednego dnia na zakupy i byłeś cały szczęśliwy chodząc między tymi wieszakami i jak świeciły ci się oczy na widok tej niebieskiej koszuli z falbankami.

Twoja mina, kiedy kilka dni później odpakowałeś tą koszulę, siedząc w moim pokoju. Nie mogłem się powstrzymać i jej nie kupić. Wyglądasz w niej idealnie, jesteś stworzony do tego typu ubrań, kochanie. Wiem że już ci to mówiłem, ale powinieneś robić wszystko to co cię uszczęśliwia,  a jeśli pewnego dnia zdecydujesz że chcesz wyjść na ulice w sukience, będę szedł obok trzymając Cię za rękę i chwaląc swoim ślicznym chłopakiem.

Kiedy pomagałeś mi się pakować, potajemnie kradnąc moje ubrania zamiast pakować je do kartonów.

I kiedy pojechałeś ze mną do Manchesteru, cały tydzień próbując nie płakać, mimo że zapewniałem że nie masz powodu.

Ale jednym z najlepszych jest chyba ten poranek, po kolejnej nocy spędzonej razem. Bez dotykania, po prostu spałeś wtulony w moje ramionami. Myślałeś że jeszcze śpię i powiedziałeś, że chyba się we mnie zakochujesz. A ja już wtedy wiedziałem, że jestem w tobie po uszy zakochany.

Kocham Cię, L.

Kocham Cię, L

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
500 steps to you | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz