Zastanawiałeś się kiedyś czym jest błogi,spokojny sen?
Czy jest on tylko odpoczynkiem pomiędzy nocą a dniem? Otóż nie...Gdy tylko zamykam oczy włóczę się pomiędzy rozdwojeniem naszego świata a światem duchów. Jestem w stanie przebiegać przez ściany. Rozkoszować się widokiem Hogwartu i jego...
Jego przeuroczym śmiechem.
Spiąć jesteśmy w stanie podróżować do dowolnej krainy. Ja zwykle ląduje w ciasnym dormitorium chłopców szóstego roku,Gryffindoru.
Gdybym mogła. Zostałabym tu na zawsze.
Spoglądając na to jak jego oddech równa się spokojnie aż w końcu i on...opuści nasz świat wkraczając w podróż.
Zawsze chciałam przebyć ją z nim. By móc zrozumieć jego myśli.
~•~~•~
- Ekhem...Deliah...wstawaj...- szeptał mi ktoś do ucha.Powolnie uchyliłam lewą powiekę. Światło dnia dochodziło do mych oczu.
Przejechałam zmęczonym wzrokiem po dormitorium i zatrzymałam się na swojej jedynej,normalnej przyjaciółce w domu węża.
- Key~yle.- ziewnęłam.- Dzień dobry...która godzina?- zapytałam przecierając oczy.
- Napewno na tyle późna by iść na śniadanie i po drodze wpaść do biblioteki.- mrugnęła do mnie.
No tak,dzisiaj czwartek. Dzień schadzek Keyle i Cedrika.
- Zaraz będę gotowa.- oznajmiłam,zbierając się z łóżka.
Powolnym krokiem podeszłam do szafy,potykając się o rzeczy leżące na podłodze.
Jesteś taką łamagą Deliah...
Na ślepo mrużąc oczy szukałam klamki od szafy w rogu dormitorium,gdzie znajdował się mój kufer.
- Na lewo troszkę.- podpowiedziała Keyle.
Z jej radą odnalazłam cel i otworzyłam z cichym skrzypnięciem. Siłowałam się chwilkę z zawiasami ale w końcu walka była równa 1:0 dla mnie.
- Dziękuje.- sapnęłam z zmęczenia.
- Proszę.
Otworzyłam swój czarny kufer wykładając przy tym świeże szaty. Złapałam też parę pantofelek i rozłożyłam je,niczym na wystawie,na łożku.
Powolnie zdejmowałam z siebie zieloną piżamkę. Gdy część górna leżała już złożona na łożku,zapięłam swój biały koronkowy stanik. Z koszulą i krawatem miałam sporo kłopotów lecz dałam sobie radę z pomocą ślizgońskiej przyjaciółki. Włożyłam szary sweter z herbem domu Slytherinu i szybko wskoczyłam w czarne rajstopy i czarna spódniczkę.
Założyłam pantofelki najszybciej jak się dało i związałam włosy w niechlujnego koka.
Wzięłam torbę z wszystkimi książkami na dziś i pośpiesznie wybiegłam za Keyle z domu węża.
Wchodząc po marmurowych schodach Keyle rozmarzyła się. Nie rozmawiałyśmy przez resztę drogi.
Wpatrując się w posadzkę nasłuchiwałam wszystkich dzisiejszych plotek pierwszaków. Nie powiem co nie które były przezabawne. Niestety jedna mnie zmartwiła...
-...nie ale mówią że ta dziewczyna...ta w białych włosach na piątym roku pamiętasz?...o właśnie Deliah...Deliah Malfoy...
-...i co z nią?...