- Usiądź proszę.- Mc'Gonagall wskazała na krzesło przed biurkiem.
Posłusznie wykonałam polecenie.
- Jak zapewne wiesz,siedzisz tutaj ze względu na swoją przypadłość...- zaczęła.
- Jaką przypadłość?- zmarszczyłam brwi.
- Profesor Snape ci nie powiedział?- uniosła jedną brew do góry.
- O czym miałby mi powiedzieć profesor Snape?- byłam zirytowana.
- Twój Patronus. Robiliśmy na tobie różne doświadczenia przez wiele,wiele lat. Odkąd się urodziłaś wiadome było,że będziesz inna niż wszyscy. Że będziesz bardziej niezwykła.- mówiła.
- W jaki sposób?- przewróciłam oczami.
- Szykujesz się na bycie animagiem?- zapytała w końcu.
- Skąd pani...?
- Myślisz że książka z działu ksiąg zakazanych trafiła w twoje ręce bez powodu? Że akurat ty wystąpiłaś na tle klasy co do patronusa?- pytała.
- Jeśli mogę przerwać to co w klasie robili Weasley'owie?- zapytałam.
- Do tego później. Czym jesteś?- zapytała.
- Jak to czym?
- Jakim jesteś zwierzęciem!- powiedziała mrużąc swoje kocie oczy.
Ona naprawdę jest straszna gdy to robi.
Próbowałam nie poddać się,chronić swoją tajemnice ale wreszcie wymiękłam.
- Phoenix'em!- wydusiłam z siebie wreszcie.
- Czyli jednak...- mruknęła.
- O co chodzi? Chcę wyjaśnień!- zażądałam.
- Jesteś kobietą zła. Legendą. Pogromczynią. Osobą mistyczną! Jesteś tym czego inni szukali przez wszystkie lata. Jesteś boginią Zła.- mówiła.
- Nic z tego nie rozumiem.- powiedziałam.
- Posłuchaj...
~~~~~~~~
...dawno,dawno temu. Kiedy jeszcze nie istniała magia znajoma współczesnym magą,naszym światem rządziła osoba zwana jako kobieta zła. Była ona piękna ale i brutalna,miła lecz przebiegła,czuła mająca kamienne serce. Była koszmarem. Pięknym koszmarem ludzi.
Pragnęła spokoju na tej planecie. Planecie na której chaos igrał z wszystkim co nam znajome. Dlatego złem odpłacała na chaos. Zabijała swoim błyskotliwym spojrzeniem. Jej złote oczy były niczym oczy bazyliszka. Kiedy tylko chciała. Pochłaniała duszę jednym spojrzeniem. Jej włosy były bielsze niż śnieg lecz gdy była swoją naturalną postacią były czarne niczym smoła. Patronus służył jej za lądowego rumaka na którego mogła wsiąść. Przeganiał dementory i był cielesny tak długo dopóki ona z niego niezsiadła. Była animagiem.
Pięknym potężnym Phoenix'em który rozjaśniał najciemniejsze umysły. Latała przez przestworza dopóki...
Ktoś nie zapragnął jej magii dla siebie.
Dopóki nie stworzył z niej swojego medalionu....
~~~~~~~~-...rozumiesz? Jesteś następczynią kobiety zła. Jesteś duchem bazyliszka,phoenix'a i testrala. Jesteś tym czym może zwalczyć chaos który nadchodzi...- zaczęła.
-...o ile nie umrę...- dokończyłam.
- O ile nie umrzesz.- potwierdziła moja teorię.
- Czyli mam rozumieć że przyszłam tutaj ze względu na przekupstwo na tą dobrą stronę?- uniosłam brew.
- Tak.- uśmiechnęła się.- Panno Deliah.- złapała mnie za rękę.- Ty nie jesteś zła. Ty jesteś zagubiona. Pozwól sobie pomóc.- ścisnęła mnie delikatnie.
- Coś czuje że o czymś pani mi nie mówi.- zabrałam rękę.
- No tak. Nie mówię ci o wszystkim. Miałabyś za duży ciężar,jak na taką małą osobę.- uśmiechnęła się przyjaźnie.- Ale obiecuje że dowiesz się. Musisz iść jutro pod wieczór do profesora Dumbledor'a. Hasło to „Cytrynowe Dropsy". Idź już na kolację.- zbyła mnie.
Lekko dygnęłam i opuściłam pokój Mc'Gonagall.
O czymś mi nie mówi. To na pewno nie legenda...przynajmniej nie pełna.
Postanowiłam to sprawdzić na własną rękę. Przekonać się co do moich wszystkich teorii. Muszę być pewna każdego szczegółu.
~•~~•~
- Lumos.- szepnęłam.W bibliotece troszkę się rozjaśniło. Przeszłam kilka działów aż w końcu znalazłam odpowiedni na literę „K".
Zapaliłam jedną z lamp i weszłam na biurko. Musiałam znaleźć legendę.
Palcem przetarłam po obramowaniu ksiąg. Oczekiwałam że znajdę tą odpowiednią.
Jeździłam i jeździłam aż moja nadzieja zanikła. Znudzona usiadłam na biurku biorąc swoją różdżkę do rąk.
- Hej.- usłyszałam szept.
Przede mną pojawił się Fred.
- Co tu robisz?- spytałam przecierając oczy.
- Pomagam Zakonowi.- powiedział siadając obok.
- Dlatego byłeś na mojej lekcji?- zapytałam.
- Tak.
- Czym jest Zakon?- spojrzałam mu w oczy.
- Nie mogę ci powiedzieć.- uśmiechnął się tajemniczo.- A ty co tu robisz?- odbił piłeczkę.
- Szukam książki.- powiedziałam.
- Nie lepiej było zaklęciem accio ją przywołać?- zapytał.
- Fred! Jesteś genialny!- ucałowałam jego polik.-Accio książka kobieta zła!- machnęłam różdżką.
Spojrzałam jeszcze na Freda. Cały czerwony,spuścił wzrok.
Z samej góry przyleciała chudziutka książeczka.
- Legenda kobiety zła...o czym to?- zapytał Fred.
- Przekonamy się.- otworzyłam ją powoli.
[...]Kobieta zła znana z swojego szlachetnego pochodzenia tak naprawdę nie była zła-mówi mieszkaniec.- Była zagubiona.[...] Przodkowie Salazara Slytherina zamordowali słynną kobietę zła i zrobili z niej medalion ##########.
- Jaki medalion?- zapytał Fred.
- Nie wiem. Zamazane.- mruknelam.
[...]Była miłośnikiem zwierząt „agresywnych" tych których ludzie się bali. Między innymi bazyliszek,testral,phoenix.[...] podczas jednej z swych podróż napotkała jednego z potężniejszych gadów,gatunku bazyliszka. Dał jej on swój wzrok. Dlatego też potrafiła mordować wzrokiem.[...] Paryż zamieszkiwał w tamtych czasach phoenix którego nie spotkano więcej po jej przybyciu. Ponoć objął on jej duszę dając formę animaga jako phoenix.[...]Testrale broniły ją za swego życia i po śmierci. Dlatego jej Patronus był bardzo cielesny z pod jego formy[...] -Tak zwalczała zło.- mówi profesor Linlon.- Złem za zło. To było jej motto[...]- Zginęła strasznie. Była bohaterem ale i zmorą.- mówią inni.[...]
Ponoć jest ona w stanie wytwo...- Ktoś wyrwał kartkę!- oburzyłam się.
- No cóż. Przynajmniej coś wiemy. Jeśli chcesz możemy jutro iść razem do Hogsmeade i popytać profesora Flitwicka jak będzie pijany?- zaśmiał się.
W sumie nie był to najgorszy pomysł,i przy okazij można się pośmiać z profesora.
- No dobra.
- Poważnie?- zdziwił się.
- Tak. Widzimy się jutro o 12 przed bramą?
- Nie,czekaj na mnie przy bibliotece. Weź książkę i chodźmy stąd.- złapał mnie za rękę.
💁♀️🤭❤️