"Brzydkie słowo w tak pięknych ustach"

121 2 0
                                    

Otwieram powoli oczy, czując nabrzmiałe i obolałe nogi. W gardle doskwiera mi suchość i wielka gula. Rozglądam się po pomieszczeniu, przeciągając się i przypominając sobie co działo się poprzedniej nocy. Ale chwila...gdzie ja jestem ? Zerwałam się z łóżka i stanęłam na równe nogi, słysząc kogoś mamrotanie pod nosem. Widzę jakąś męską sylwetkę w łóżku, w którym spałam. Nie to niemożliwe. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, po czym spojrzałam na siebie i na swoje ubranie. Przebrana jestem grzecznie w jakąś różową piżamkę? Ughh...wyglądam na co najmniej 16 lat. Podeszłam powoli do mężczyzny i delikatnie odkryłam kołdrą, sprawdzając kto to jest. Nagle wybuchłam śmiechem po czym szybko zatkałam usta żeby go nie obudzić. Jak ja nie mogłam poznać Jamesa. Zostawię go na razie w spokoju niech sobie spokojnie śpi. Rozglądnęłam się dookoła i teraz poznałam, że jestem w domu Ashley. Poprzednia noc była ciekawa. Ten tajemniczy Jack nie daje mi spokoju. Cały czas chodzi mi po głowie jego każde wypowiedziane z jego ponętnych ust słowo, każdy dotyk i ten dosyć intymny taniec. No i oczywiście  nie mogę zapomnieć o tym masażu stóp. Jego intrygująca osoba interesuje mnie coraz bardziej. Musze się dowiedzieć o nim trochę więcej, ale na własną rękę żeby uniknąć niezbędnych pytań Ashley.

Wyszłam z pokoju, powoli i bezszelestnie zamykając drzwi. Z korytarza słyszałam jakieś głosy dochodzące z kuchni. Wyciągnęłam się, ziewając i wchodząc do kuchni. Zastałam tam Ashley i jakiegoś kolesia, którego na Boga nie pamiętam. Siedzieli przy wyspie kuchennej, z kubkiem w ręku, z którego unosił się aromatyczny zapach kawy. Aż mi ślinka cieknie. Gdy usłyszeli moje kroki oby dwoje odwrócili się w moją stronę.

- Oo jest nasza śpiąca Królewna - odezwała się radośnie Ashley. - Kawy ? - wskazała na swój kubek a ja tylko skinęłam głową i usiadłam na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej. - Jak tam wyspałaś się ? - odezwała się po chwili Ashley podając mi kubek kawy.

- Tak. Tylko dlaczego spałam z tym dupkiem ? - podniosłam brew ku górze, upijając łyk kawy. Przełknęłam ją i poczułam jak kawa pięknie przechodzi przez mnie. Przymknęłam na chwile oczy rozkoszując się jej smakiem.

- James sam przyszedł do Ciebie twierdząc, że musi Ciebie pilnować - wzruszyła ramionami Ashley, po czym usiadła na krześle obok nieznajomego. - Wiesz, że on Ciebie nie opuszcza na krok, jak sam stwierdził jest Twoim aniołem stróżem. - zaśmiała się melodyjnie, odgarniając burze czarnych loków. 

- Tak cały James, kocham go za jego opiekuńczość, ale czasami przesadza. Traktuję mnie jak małą dziewczynkę - przewróciłam oczami, wydymając usta. Oparłam brodę o swoją rękę, która opierała się łokciem o blat.

- Bo czasami tak się zachowujesz Nini - skwitowała Ashley. Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam jej słowa.

- Nie, nie prawda - pokręciłam głową, krzyżując swoje ręce.

- Nini...- powiedziała powoli podnosząc swoją brew do góry. - Trzeba Ciebie pilnować, bo nikt nigdy nie wie co odwalisz. Musisz w końcu się otrząsnąć z przeszłości, nie możesz wiecznie bronić się tym. - westchnęła. - Jeśli masz problemy to mogę Cię umówić na rozmowę do Jacka. - podniosłam szybko głowę słysząc jego imię, po czym się wyprostowałam, patrząc na nią z przymrużonymi oczami.

- O nie, nie ma takiej opcji. Nie będę mu się zwierzać ze swojej przeszłości, zwłaszcza jemu. - podniosłam ręce w geście zaprzeczenia. - Dam sobie radę sama i tak jest już coraz lepiej. Sny już dawno przestały być takie częste i koszmarne. - wzruszyłam ramionami. Wstałam i wsadziłam swój kubek do zmywarki. Nawet nie zauważyłam kiedy, a tego nieznajomego kolesia już przy Nas nie było. Usiadłam na wyspie, jedząc naleśniki, które zrobiła Ashley. Mm uwielbiam jej naleśniki, są takie puszyste i wypełnione masłem orzechowym i dżemem. Ona wie co mnie uszczęśliwia. Delektowałam się naleśnikami, kiedy usłyszałam głośne ziewnięcie. Odwróciłam się i ujrzałam Jamesa w samych bokserkach. Przyznaję gdyby nie był gejem z chęcią bym go dosiadła. Oblizałam słodkie usta od naleśników i odłożyłam talerz, oblizując jeszcze palce.

Rude MindWhere stories live. Discover now