Dwudziestoletni Han Jisung uważał, że ten dzień nie mógł być gorszy. Przespał poranne budziki, przypalił jajecznicę, tym samym udając mu się zniszczyć najlepszą patelnię w swoim małym mieszkaniu i jeszcze mniejszej kuchni, rozlał kawę na swoją ulubioną białą bluzę, wywalił się biegnąc na autobus, na koniec stojąc na głównym dworcu w Seoulu, obserwując tył odjeżdżającego pociągu. Pociągu, który miał go zawieźć wprost do rodzinnego miasteczka i domu, gdzie wszyscy już na niego czekali. To jednak był dopiero początek.
Blondyn z ciężkim westchnieniem udał się do informacji znajdującej się w środku budynku. Wymiana niezużytego biletu na nowy kosztowała go trzy szerokie uśmiechy i niezliczoną ilość "proszę". Starsza kobieta siedząca po drugiej stronie okienka w końcu zlitowała się nad studentem, uprzedzając go jednak, żeby tym razem się nie spóźnił. Jisung ukłonił się głęboko, mijając drewnianą półeczkę o milimetry, następnie odchodząc w stronę ławki, na której zwolniło się miejsce. Dopiero wtedy spojrzał na trzymany w dłoniach bilet. Do odjazdu następnego pociągu miał trzy godziny.
Wyciągnął z kieszeni telefon, wystukując wiadomość do swojego brata i uprzedzając go o małym opóźnieniu. Następnie wybrał numer do Changbina, z którym studiował na jednym kierunku co było idealnym powodem do nawiązania przyjaźni. Starszy odebrał po kilku sygnałach, witając się z nim zaspanym "halo?". Blondyn wcisnął wolną dłoń w pustą kieszeń i odetchnął głęboko. Najmilszym głosem na jaki było go stać w obliczu wszystkich wydarzeń tego dopiero rozpoczynającego się dnia, zaczął prosić przyjaciela aby przyjechał dotrzymać mu towarzystwa. Seo odburknął jedynie "wracam spać, nie budź mnie więcej", rozłączając się. Z jednej strony Jisung chciał mu to mieć za złe, w końcu nie powinien go zostawić na pastwę losu. Z drugiej strony kompozycja muzyki nie była łatwym kierunkiem, nieraz zarywali noce, pracując nad nowymi ścieżkami muzycznymi na zajęcia. Nie dziwiło go więc, że Changbin planował spędzić całą przerwę świąteczną odsypiając ostatnie kilka miesięcy.
Jisung wcisnął słuchawki do uszu, na telefonie wybierając pierwszą playlistę jaka mu się pokazała. Przesunął torbę ze swoimi rzeczami głębiej pod ławkę, modląc się aby jej nie zapomniał, po czym schował dłonie do kieszeni. Obserwował ludzi nieustannie gdzieś pędzących. Jedni schodzili się z peronów, ciągnąc za sobą ogromne walizki wypchane aż po same końce, inni biegli ku czekającym pociągom, aby nie spóźnić się na kolację wigilijną. Tak właśnie wyglądał 24 grudnia w Korei, a zwłaszcza w Seoulu, gdzie wszystko obchodzone było na o wiele większą skalę. Restauracje powoli wypełniały się ludźmi planującymi spędzić ten dzień z bliskimi, czy to rodziną, partnerami czy przyjaciółmi, w sklepach pojawiały się osoby chcące kupić prezent na ostatnią chwilę, a autobusy nawet nie zatrzymywały się na przystankach, nie będąc w stanie zaoferować ani jednego wolnego miejsca więcej.
Jisung skierował spojrzenie ku dużym, przeszklonym drzwiom, które prowadziły na jeden z licznych peronów. Jego uwagę przykuły malutkie płatki śniegu, spadające coraz szybciej i pokrywające podłoże białym puchem. Kąciki ust blondyna mimowolnie uniosły się w górę. Pomimo tego, że grudzień zawsze był niezwykle zabieganym miesiącem, Han bardzo go lubił. Może to dlatego, że zawsze zalewały go wspomnienia z dzieciństwa, kiedy razem ze swoim bratem lepili ogromne bałwany na podwórku za domem i urządzali bitwy na śnieżki, niemal zawsze kończące się przeziębieniem. Pamiętał jak rodzice zabierali ich na sanki, a ich wesołe śmiechy wypełniały całą okolicę. Najbardziej jednak lubił świąteczne wieczory spędzane w czwórkę, pod grubymi kocami, z wypełnionymi gorącą czekoladą kubkami w dłoniach, oglądając bożonarodzeniowe filmy i bajki, jakie tylko im przyszły do głowy. Co roku zaraz przed północą tata narzucał na nich koc, następnie ciągnąc żonę pod wiszącą pod sufitem jemiołę, zasypując ją buziakami. Nieodłącznym elementem zawsze była gruba warstwa śniegu na dworze.
CZYTASZ
coming home || h.js + l.mh [✓]
Fanfictionprzyjaciele sprzed lat spotykają się w dzień Bożego Narodzenia w pociągu zmierzającym do ich rodzinnego miasta. pojazd jednak grzęźnie w śniegu, a oni są skazani na swoje kilkugodzinne towarzystwo i wiszące między nimi pytanie "dlaczego?" sophie_car...