Pov Rye
Podszedłem do Andiego i wziąłem go na ręce. Próbował się wyrywać jednak po chwili się do mnie przytulił. Zaniosłem go do jego sypialni. Położyłem na łóżko a sam chwyciłem za gitarę. Zacząłem grać. Wkładałem w to wszystkie moje emocje i uczucia. Andy zaczął śpiewać. Jego głos był nieziemski. Chwilę potem również zacząłem śpiewać a nasze głosy łączyły się tworząc jedność. Pierwszy raz słyszałem jak blondyn śpiewa. Ma talent. Szkoda tylko, że nie jest dane mu go rozwijać.
Gdy skończyliśmy utwór położyliśmy się obok siebie i wpatrywaliśmy w sufit.
Między nami panowała cisza. Nie była ona nie przyjemna ani niezręczna. Wręcz przeciwnie. Ta chwila była idealna aby odpocząć od wcześniejszych wydarzeń. Andy był strasznie zmęczony więc po piętnastu minutach zasną. Jeszcze raz spojrzałem na jego niewinną twarzyczkę po czym zamknąłem oczy i również zasnąłem.***
Pov Andy
Miną tydzień od kiedy Rye o wszystkim wie i jesteśmy razem. Każdego dnia zaskakuje mnie na nowo i choć niekiedy jest to męczące chcę spędzać z nim każdą możliwą chwilę. Kocham go całym moim sercem. Tylko i wyłącznie on trzyma mnie tutaj na ziemii. Nie wiem tylko ile jeszcze zdoła tak pozostać...
Dziś idziemy na spacer do parku. Nie chcę iść. To znaczy chcę ale się boję... Od pewnego czasu mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Gdy byliśmy w galerii jakiś typek cały czas za nami łaził. Rye mówi, że albo mi się wydaje albo to po prostu zbieg okoliczności. Nie wydaje mi się. Za dużo zbiegów okoliczności. Idąc chodnikiem zbyt często widzę tą samą mordę napakowanego faceta. Wyglądając przez okno widzę typka w kapturze dokładnie lustrującego okna mojego mieszkania. Kolejnym faktem jest to, że od trzech dni dostaję głuche telefony. O tajemniczych połączeniach nie powiedziałem jeszcze Ryanowi. Pewnie znowu usłyszę, że mi się wydaje. Cóż, trudno. Trzeba się ogarniać i iść na ten spacer.
***
Właśnie jesteśmy w najdzikszym zakątku parku. Jest tutaj cudownie choć jedno nie daje mi spokoju. Jakichś dwóch mężczyzn za nami idzie już dobre pół godziny. - Przestań Fowler oni też są na spacerze - próbowałem uspokoić się, lecz nic z tego. Nagle podeszła do nas młoda kobieta. - Wiecie może gdzie jest jakaś dobra kawiarnia w okolicy? - serio. Zaczepiać totalnie obce osoby żeby spytać o kawiarnię? Ok, nie wnikam może nie ma internetu w telefonie czy coś. Gdy miałem odpowiedzieć, że nie wiemy odezwał Rye, znawca okolic i zaczął tłumaczyć jej najkrótszą drogę do najlepszej kawiarni w mieście. Ta laska mi nie pasuje. Szczerzy się do Ryana i próbuje z nim flirtować. Jeżeli zaraz się nie ogarnie to nie będę już taki miły. Gdy miałem prosić mojego chłopaka abyśmy poszli dalej bo gorzej się poczułem odezwał się mój telefon. Przeprosiłem ich po czym odszedłem kawałek aby odebrać. Dzwonił ktoś z nieznanego numeru. Wcisnąłem zieloną słuchawkę a po drugiej stronie rozległ się męski głos. - Czy dodzwoniłem się do Andrewa Fowlera? - ciekawe o co chodzi tym razem. - Tak to ja - odpowiedziałem coraz, bardziej oddalając się od Ryana. Gdy byłem już jakieś sto metrów od niego ktoś złapał mnie od tyłu i zatkał mi usta dłonią. Telefon puściłem na ziemię. Próbowałem się szarpać jednak nie miałem najmniejszych szans. Krzyczeć też nie mogłem, ponieważ wielkie łapsko skutecznie tłumiło każdą moją próbę. Po chwili drugi facet dał do ręki mojemu oprawcy kawałek materiału, który szybko przyłożył mi do ust. Zaczęło kręcić mi się w głowie po czym powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu odpłynąłem...
Witam was skarby ♥️
Mamy rozdział. Obiecuję, że jutro pojawi się następny.
Ktoś czeka?
Podczas przerwy świątecznej postaram się wrzucać częściej.
Dziękuję za przeczytanie💕
Do jutra!
CZYTASZ
Zdążyć przed końcem |Randy| Zakończone
FanfictionHistoria ta opowiada o młodym chłopaku, któremu pomimo młodego wieku zostało naprawdę mało czasu. Niecały rok na nacieszenie się życiem na ziemi. Z każdym kolejnym dniem traci chęci. Co się stanie gdy w życiu Andy'ego pojawi się tajemniczy Rye? Jak...