BRAINSTORMING
chapter eleven━━━━━━━━━━━━━━━━
Michael rzucił papierosa na ziemię i przydreptał go butem, a potem spojrzał na Harry'ego, który w końcu się zjawił i obydwoje weszli z powrotem do budynku wydziału śledczego. Clifford chciał porozmawiać z koronerem, który zajmował się ciałami po tym jak zabrano je już z miejsca zbrodni. Zawsze tak postępował w USA i nie zamierzał odchodzić od swoich nawyków chociaż od domu dzieliło go kilka tysięcy kilometrów.
– To specyficzny człowiek – powiedział Penington i spojrzał przez ramię na partnera, gdy schodzili do piwnic. Im niżej byli, tym robiło się chłodniej, ale tamtego dnia było gorąco, więc nikt nie zamierzał narzekać. – No wiesz, przebywanie z trupami nikomu nie służy.
– Znałem jedną antropolożkę, która mówiła, że tylko zmarli są ją w stanie zrozumieć – przyznał Michael i zaśmiał się pod nosem, wspominając jedną współpracę z FBI i Instytutem Jeffersona z Waszyngtonu. – Więc coś w tym jest. Ale bez koronerów śledztwo nigdy nie ruszyłoby w przód. Wszystkie te badania, sekcje zwłok, tkanki i inne. To bardzo ważne. Sam musisz to przyznać – dodał, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
– Niby tak, ale Stanley nigdy nie przykłada się porządnie do swojej pracy. Nie pisze raportów na czas, ma kiepskie poczucie humoru i zostawiła go żona, więc nie poruszaj tego tematu, bo inaczej zadźga cię skalpelem. Albo podrzuci ci oko do lunchu – powiedział Harry i spojrzał wymownie na Michaela, a ten westchnął ciężko.
– Świetnie, uwielbiam ludzi, którzy uważają, że nikt nie może mieć gorzej od nich – mruknął sarkastycznie i odchrząknął ostentacyjnie, gdy weszli do prosektorium. Michael miał tylko nadzieje, że rzeczywiście nikt go nie napadnie z jakimś narzędziem do sekcji zwłok.
Tak jak Harry powiedział, rozmowa z koronerem nie przyniosła im żadnego pożytku. Clifford był tym faktem nieco rozczarowany, ale z drugiej strony wiedział, że natrafił na człowieka, który i tak mu nic nie powie, jeśli faktycznie mu się nie zachce, a Stanley skupiał się raczej na kolejnym meczu koszykówki, który oglądał w swoim gabinecie, a nie na trupach leżących w jego lodówkach, które czekały na autopsję. Wyszedł z prosektorium zdenerwowany i zdał sobie sprawę, że tak naprawdę niepotrzebnie się złościć, bo mógł się tego spodziewać. Przyłapał się też na tym, że dawał się temu wszystkiemu coraz bardziej pochłonąć, a w każdej poprzedniej sprawie wytyczał sobie granice, których nie przekraczał. Zazwyczaj. W tej jednak wszystko było inaczej i gdyby nie to, że LAPD liczyło na szybkie rozwiązanie śledztwa, to wcale z niczym by się nie śpieszył i analizował całość krok po kroku. Nie było jednak na to czasu.
;;;
– Podsumowując. Mamy do czynienia z pewnego rodzaju psychopatą. W prawdzie nie ma schematu zabijania i wydaje się, że wybiera swoje ofiary przypadkowo, ale jednak zabija w tym samym miejscu, co wskazuje na to, że ma z nim prawdopodobnie przykre wspomnienia. Nieudany biwak, na którym zrobiono z niego pośmiewisko, wakacyjna miłość, która za szybko się skończyła czy coś innego? – Michael przechadzał się po pokoju konferencyjnym, gestykulując przy tym dłońmi. – Ma wiedzę o zabijaniu. Podrzyna gardła precyzyjnie i pewną dłonią, więc musiał to już wcześniej robić, ewentualnie jest to wyćwiczony gest, który wszedł mu w nawyk. Przez zawód? Pasję? Trzeba to ustalić. Poza tym rany brzucha również są czyste, nie ma szarpań na krawędziach. Więc czy mamy do czynienia z wyjątkową brutalnością? Oczywiście, że tak. W dodatku sposób pozostawienia ciał sugeruje, że nie jest mu żal swoich ofiar. W zasadzie nawet cieszy go to, co zrobił.
– A co jeśli ten ktoś zabił tylko raz, a reszta to tylko podobne zbrodnie z innymi sprawcami? – Harry wyciągnął nogi przed siebie, obracając w dłoniach kubek z kawą. – No wiesz, na tym świecie nie brakuje popaprańców, którzy lubią naśladować sławnych morderców.
– Nie wydaje mi się – Michael pokręcił głową, pocierając palcami swoją brodę. W myślach stwierdził, że musiał się już ogolić, bo zarost go irytował. – Gdyby rzeczywiście tak było, to prędzej czy później coś by się nie zgodziło, a do tej pory wszystkie morderstwa były takie same. Przypadkowe osoby, ale zabite w tym samym miejscu i w taki sam sposób, aby zjadły je zwierzęta – dodał, wzdychając.
– To wszystko jest chore.
– Jest – Michael pokiwał głową i wyjrzał przez okno na ulicę. Robiło się pusto i ciemno. – W dodatku nikt nic nie wie. Prawie. Mamy tego chłopaka, który handlował wtedy narkotykami, ale on niczego nie zauważył. Więc w ogólnym rozrachunku mamy potężny zastój w śledztwie i jeśli nie ruszymy z nim do przodu, to ciebie zje twój szef, a mnie mój.
– Myślisz, że znowu zabije?
– Wszystko zależy od jego osobistych motywów, bo skłaniam się ku sugestii, że to jednak jest mężczyzna. Może być tak, że się wyciszy na jakiś czas, a może już jutro czy za kilka dni dowiemy się o kolejnym ciele – powiedział, odwracając się do Peningtona. – Nie umiem ci na to pytanie odpowiedzieć precyzyjnie.
– Muszę się napić. I nie mam na myśli kawy – powiedział, wstając i westchnął ciężko. – Zbieram się do Otto, jedziesz ze mną?
– Wiesz co, ja się tu chyba jeszcze pokręcę. Może przejrzę akta, poszukam czegoś w archiwum. Może to kwestia inspiracji tym co było? Nie wiem. W każdym razie dziękuje za zaproszenie, ale nie skorzystam – Michael przysunął do siebie obszerną teczkę, a potem zaczął rozkładać materiały, które miał zamiar powiesić po chwili na korkowej tablicy stojącej w kącie pomieszczenia. W Los Angeles zawsze mu się lepiej pracowało, gdy miał wszystkie szczegóły przed oczami.
– Tylko się nie przemęczaj, okej? To, że coś ci umyka nie oznacza od razu, że musisz zarywać dla tego noc, tak?
– Tak, tak, wiem – mruknął tylko, a potem przetarł zmęczoną twarz dłonią i odprowadził partnera wzrokiem. Gdy został sam, westchnął ciężko i zdjął z siebie marynarkę, aby było mu wygodniej. Rozpiął także koszulę pod szyją i tak naprawdę wtedy dopiero zebrał swoje myśli. Wiedział, że to jeszcze nie koniec. Jako detektyw czuł, że ma w sobie ten szósty zmysł, który wiedział, co się zdarzy w niedalekiej przyszłości i Clifford przeczuwał, że zabawa w kotka i myszkę dopiero się zaczyna.
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
lubię pisać crime stories, nawet jeśli jestem w nich chujowa
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Fanfiction❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...