-Cała na przód panowie! Na Wyspę Bogów! - krzyknął Marty, a zaraz to samo powtórzył Ragetti
Stanęliśmy w równym szeregu, ja, Will, Jack, James, Barbossa i Calypso. Zabardzo tego nie planowaliśmy, poprostu tak jakoś wyszło. Pomimo, że nikt z nas nie jest wierzący w tej chwili zaczął się modlić aby ów wyspa nie była tylko "mgłą" jak to omreślił Sparrow.
-Calypso? - podjął mój ojciec
-Tak?
-Co możemy znaleźć na tej wyspie?
-Teoretycznie wszystko co ocean na nią wyrzucił. Ciała ludzi, śmieci, wodorosty, martwe ryby, części okrentów...
-A bogowie, oni naprawdę tam są? - tym razem to ja spytałam
-Jak są skorzy do rozmowy to się ujawniają. Jak nie, to umieją nawet zabić.
-Od czego zalerzy ich dobry chumor? - dalej pytałam
-Nie wiem. -wzruszyła ramionami
-Calypso do cholery jesteś jedną z nich! - krzyknął Jack
-Nie! Ja jestem ninfą, nie boginią Jackie.
-Nie posłuchają ciebie?
-Nie wiem! Pomagając wam narażam się na gniew ich wszystkich, a więc nie tym tonem Sparrow!
-Wybacz...
-Przybijamy do brzegu, Kapitanie! - krzyknął Marty
To fakt. Udało nam się dopłynąć do Wyspy Bogów. Również Tia Dalma miała rację. Jest na niej wszystko co ocean wyrzuci.
-Boże! - krzyknęłam tak głośno, aż ptaki odleciały
-Co się stało? - od razu podbiegł do mnie Will i przytulił mnie od tyłu
-Tam. Tam leży ciało kobiety...
-Barbossa, Jack! Mamy trupa! - krzyknął William w taki sposób jakby było to codziennością
Panowie od razu do nas podbiegli. Hector stanął wrównej lini ze mną i Will'em, Sparrow podszedł do ciała.
-Przepraszam - powiedział przytulając do siebie zimne i martwe ciało
-Kto to? - szepnęłam do ojca i nażeczonego
-Nie wiem - odpowiedzieli mi zgodnie
-Tak cię przepraszam Angelico - powiedział jeszcze głośniej Jack
-To ona... - znów wyszeptałam
-Kto? - spytali zdziwieni, również chóralnie
-Nie wiecie? - najbardziej zdzkwiło mnie że tata nie wiedział
-To Angelica Teach, córka Czarnobrodego, jedyna prawdziwa miłość Jack'a.
Wszyscy staliśmy pogrążeni w ciszy. Jedynym dźwiękiem który tą ciszę przerywał był płacz Sparrowa klęczącego nad ciałem, martwej kochanki.
-Nie zmarła dawno temu. - znów podjęłam szeptem
-Po czym to osądzasz?
-Jest na oko czterdzieści stopni, ciało gdyby leżało dłużej niż dwa dni, zaczęłoby się rozkładać. A teraz, jest wręcz w idealnym stanie.
-Co wy tak cicho? - spytała ironicznie Calypso
Will i Hector, prawie dosłownie zjedli ją paraliżującym wzrokiem. Ona szybko połapała się co właśnie się stało.
-Ciało jest jeszcze w całości. Jest nadzieja. - oznajmiła Tia Dalma, kładąc Jack'owi rękę na ramieniu.
-Zrobię wszystko! - krzyknął przez łzy
-To nie będzie proste. I napewno nie zrobimy tego tutaj. Ale dobrze... Wróćmy na moją wyspę, na wyspę gdzie jest mój dom, tam są rzeczy potrzebne do ceremoni przywrócenia życia. - zaczęła Calypso, po czym wzięła głęboki oddech i zaczęła kontynuować - Są dwa haczyki. Pierwszy musimy tam dotrzeć zanim ciało zacznie się rozkładać, inaczej przepadło klepadło, a drugi to taki, że na dziesięć przypadków jedna osoba po takim zabiegu wraca do życia.
-Zatem zawracamy! - krzyknął Will.
-A co z twoim ojcem? - spytałam patrząc mu prosto w oczy
-No cóż, dla niego, nie oszukujmy się nadziei prawie nie ma, a ona może jeszcze żyć - wskazał na Angelicę
-A ja widzę tu jeszcze jeden problem - zauważył Barbossa
-Jaki ? - spytałam zdziwiona co mój ojciec wymyślił tym razem
-Płynęliśmy tu tygodniami, a ciało zacznie rozkładać się w tej temperaturze to co powiedziała Liz w ciągu kilku dni.
-Musimy zaryzykować ojcze! - stwierdziłam stanowczo
-Aj, aj pani Barbossa - uąmiechnął się i to tym razem on objął mnie ramieniem***
WRACAM! Obiecuję ja to skończę! Kolejna część będzie jutro, pojutrze, i popojutrze dodatkowo życzeniami świątecznymi ;)Do zobaczenia kamraci!
***
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)

CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia
Adventure"- Nie lekceważ mocy Trójkąta! - Ja nie lekceważę Bermudów, poprostu się nabijam." "Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia" to historia pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humoru, a zarazem dramaturgii w świecie gdzie Elizabeth Swann (choci...