Alfa i Omega

27 4 0
                                    

Gustaw: Niedorzeczna toż to sytuacja! Ukazuję się jej, pokazuję jak bardzo ją kocham, a ona co czyni? Wychodzi za pierwszego lepszego partacza, co nawet nie potrafi oddać wiernie swych uczyć na papierze.

Duchy: Gdzieżto on czmycha? Na cmentarz? Na groby? Nie znalazł pociechy u żywej osoby, więc teraz katować będzie też zmarłych!

Gustaw: O duchy bezczynne, osądzać wam łatwo, lecz ilu z was już ze złamanym sercem upadło?

Duchy z grobowców: Wiemy my wszyscy iż nie jesteś tu po to, by czynić nas głupią niemotą.
Więc wyduś z się wreszcie co chcesz powiedzieć,
gdyż leżeć lubimy,
nie gadać z żywymi.

Gustaw: Oh wiadomym mi to. Mówiąc krótko,
me serce krwawi,
I zbyt długo nie pobawi
Napomknę wam jeszcze, iż jam nie jest żywy.
Miłość wydarła me serce łagodnie.
Zdradziła, zraniła i na wskroś rozbiła.
Teraz jam trup, co oddycha i wlecze.
Prosze was wielce, przyjmijcie mię w ręce!

Duchy z grobowców: Dobrze niech bę...

Duchy: Nadchodzi potężny! Od Boga mocniejszy! Włada ciałami i umysłami, a najbardziej żywych sercami! Pojawi wraz z nim się światłość zbyt wielka, by mógł pojąć ją głupi umysł człowieka

Gustaw: Cóż wy pleciecie, silnejszy od Boga? Toż to zwykły anioł zlatuje z niebios, prosto od Pana Naszego.

Duchy: Ale cóż to, jak Gustaw wyglada? Lecz moc jego jest wielce ogromna!

Konrad: Jam jest Konrad. Od Boga potężniejszy. Będę...

Gustaw: O aniele, aniele, cóż Cię dopadło. Czemuś zwiesz się od Boga silniejszym? Czyżbyś poszedł w ślady szatana, mrocznych piekieł pana?

Kondrad: Ty musisz być Gustaw, wszedzie urodę tę poznam. Gładkie masz lico, błyszczące twe oczy, nic ich nie zamroczy. Lecz dusza twa, nadal zbłąkana i obolała.

Gustaw: Skad znasz mnie, potężna istoto? Odkąd pamiętam trwam pomiedzy światami, nie mogąc doścignąć jednego miejsca, idę w kolejne, lecz i tu wszystko zaczyna rozpadać sie w ręce.

Konrad: Jestem ja Tobą, lecz z przyszłych czasów

Gustaw: Co więc tu robisz?

Konrad: Ratuje twe serce

Gustaw: Jak to uczynisz?

Konrad: Nie twoja w tym głowa

Duchy: Już widac co sie świeci!
Opetal ich zly duch!
Czujemy ze w tym ich duecie!
Nie zostanie nawet jeden!
Czy juz to moment ten, kiedyśmy winni krzyczeć do Boga? Gdyż na naszych oczach, co martwe sa lecz widzą, grzech i to wielki sie dzieje!

Gustaw: Ty żeś zstąpił z niebios by mnie uratować. Jestem ci dłużny o wielce.

Konrad: Powtarzam ci to Gustawie, ja nie z niebios przychodzę, lecz z przyszłości.

Gustaw: Przyszłość i niebo równie niesamowite są dlań. Więc proszę ja  Cię, przestań już g...

Konrad: Czegóż tu nie rozumieć? Toz to prosta rzecz, przyszłość nie równa niebu się!

Gustaw: Gadu gadu stary dziadu.

Duchy: Czuć nawet tutaj Konrada gniew, czyżby miał sam na sobie zemścić się?

Konrad: Plugawa istoto, nie drażnij mnie dalej, bo skończy się to dla ciebie niezbyt ciekawie.

Gustaw: Uczyń co masz uczynić i wyślij mnie do jednego w końcu świata. Skoroś silniejszy od Boga, nie powinna być to dla ciebie wielka trwoga.

Duchy: Czyni to! Czyni! Głupiec morduje, a zarazem sam siebie katuje!

Konrad: Co ja żem zrobił!

Duchy: Znikają obaj! W swej nedznej miłości do siebie, nie zaznają spokoju w niebie!

Duchy z grobowców: Nasze grobowce będą waszym grobowcem! Achachacha!

Zjawa: Pojawiam sie i znikam, jak pies ogrodnika.

KONIEC

Dziady_Gustaw X KonradOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz