Rozdział 22

9 1 0
                                    

 Minęło parę dni od kiedy rozmawiałam z Hisashim. Cały czas miałam w głowie jego historię. To straszne. Niewiele się słyszy o gwałtach, gdzie to mężczyzna jest stroną poszkodowaną. Współczułam mu. Zawarłam z nim rozejm nie tylko ze względu na jego sytuację ale też dlatego, że nie lubię mieć wrogów. 

 - SaraMi, wszystko w porządku? - z zamyśleń wyrwał mnie Namjoon. Stał przy blacie kuchennym, a jego dłonie były całe białe od mąki.

 - Tak, oczywiście. - machnęłam ręką uśmiechając się szeroko. Zbliżyłam się do niego biorąc cienki placek ciasta ubrudzony pszennym proszkiem. - Teraz patrz. - rozłożyłam okrąg na dłoni. - Dajesz troszkę farszu. - nałożyłam małą kulkę mieszanki sera i ziemniaków łyżeczką na ciasto. - A teraz sklejasz brzegi tak by wyglądały jak półokrąg. - zaciskałam skrawki placka tak by wyszedł pieróg. Odłożyłam go na deskę z rozsypaną wcześniej mąką. 

 Spoglądając na kawałek drewna można było rozróżnić które robiłam ja, a które raper. Te od chłopaka lekko się rozlatywały. Pierwszy raz lepił ze mną pierogi. 

 Wigilia już za pasem, a Kim obiecał mi, że te święta spędzi razem ze mną. Bardzo chciał mi pomóc w przygotowaniach. W sumie tak samo jak reszta.  

 Pozostali członkowie zespołu mieli niebawem do nas dołączyć.

 - Jesteś pewna, że robię to dobrze? - spytał pokazując mi swoje małe "arcydzieło". Farsz wychodził spomiędzy zaklejonego ciasta. Na ten widok uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Poprawiłam niedoskonałość.

 - Wszystko robisz dobrze, ale niespodzianka ma być w środku opakowania. - zaśmiałam się cicho. 

 Lider odłożył zawiniątko na deskę zbliżając się do mnie powoli.

 - Seokjin będzie się ze mnie śmiać, że nawet tego nie potrafię zrobić. - mówił lekko żartobliwym tonem.

 - Wiesz, przemowy są twoją mocną stroną. - ułożyłam ręce na jego barkach splatając palce za jego plecami delikatnie oplatając szyję. - Gdzieś to się musi wyrównywać, prawda?

 Objął mnie w tali. Był tak blisko mnie, że dopiero teraz zauważyłam smugi mąki na nosie i policzku chłopaka. Nawet coś tak mało istotnego dodawało mu uroku. Nachylił się powoli składając pocałunek na moich ustach. Już miałam odwzajemnić gest gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie rozbawieni.

 - Zawsze wiedzą kiedy przyjść. - zażartował.

 - Ty ich tego nauczyłeś. - złożyłam całusa na jego policzku i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je, a do środka jak fala wlali się nasi przyjaciele z Yoongim na czele. Trzymał w rękach małe pudełko. 

 Przywitałam się ze wszystkimi. Zaprosiłam ich do kuchni gdzie zastali Namjoona ciągle ubrudzonego mąką. 

 Najstarszy z towarzystwa od razu zabrał się do pomagania przy lepieniu pierogów. Jongkook wstawił do gotowania wodę w czajniku. Wyciągnął z szafki dziewięć kubków i herbatę. To miłe, że chłopcy czuli się u mnie jak u siebie.

 Susan, Hoseok, Taehyung i Jimin usiedli przy stole spoglądając na mnie wyczekująco. 

 - Zaraz wam też znajdę zajęcie. - powiedziała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podsunęłam im pod nosy cztery talerze. W każdym znajdowały się kolejno słone naleśniku, kapusta z grzybami, roztrzepane jajka i bułka tarta. Podałam jeszcze jeden pusty by na niego mogli odkładać zawiniątka. Spojrzałam na dziewczynę w okularach. - Wiesz jak się zawija krokiety?

 - Oczywiście. - odparła.

 - W takim razie poinstruuj resztę i przygotujecie krokiety. - uśmiechnęłam się miło do niej.

 Blondynka przyłożyła dłoń do swojego czoła wykonując ruch salutu jak w wojsku.

 - Tak jest! - rzuciła. 

 Odwróciłam się do Mina, który stał ciągle obok mnie. Potrząsnął pudełkiem, które trzymał. Usłyszałam jak kawałki cienkiego metalu uderzają o siebie. Na ten dźwięk wyszczerzyłam zęby z radości.

 - Jak dobrze wiesz co będziemy robić. - prawie wyśpiewałam te słowa. 

 Podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej dużą miskę, w której była ciemna, stała masa w formie kulki. 

 Posypałam połowę część blatu wyspy kuchennej mąką. Oderwałam kawałek ciasta i położyłam go na proszku. Zaczęłam wałkować. Masa nie była zbytnio zmrożona, więc nie męczyłam się. Yoongi wyciągnął z pudełka foremki. Każda miała inny, unikalny kształt. Nie były to typowo świąteczne wzory. Znajdowały się tam zarówno choinki, gwiazdki, renifery jak i słonie, jednorożce, dinozaury i nutki. Razem zaczęliśmy wycinak kawałek, po kawałku i odkładać na wysypanej mąką desce. 

 Kiedy maknae rozdał wszystkim ich napoje przyłączył się do mnie i do rapera. 

 Nie pracowaliśmy w ciszy. To do nas niepodobne. Żadne z nas też nie wpadło na pomysł by włączyć muzykę chociażby z telefonu. Zaczęło się od tego, że Kook zanucił początek jakiejś piosenki. Park i Tae zaśpiewali jej refren co sprawiło, że wszyscy przyłączyli się do wspólnego śpiewania.

 Oczywiście znając nas wszystkich można było się domyśleć, że całe nasze ubrania będą brudne. Nie zabrakło bitwy w mące, którą ja i Susan wygrałyśmy. 

 Wspomnienia z tego dnia nigdy mnie nie opuszczą. Tak samo jak resztki pszennego pyłu spomiędzy najciemniejszych zakamarków.

 Gdy wszystko już było gotowe, przyjaciele pomogli mi sprzątać. Bardzo im byłam wdzięczna. Zapowiedzieli się, że nie tylko Namjoon będzie spędzać ze mną święta Bożego Narodzenia, ale cały zespół i oczywiście moja kochana sąsiadka. 

 Nie mogłam się doczekać wspólnego świętowania. 

 Siedzieliśmy właśnie przy stole w jadalni.

 - Monika też przyjedzie? - spytał Min.

 - Mam nadzieję, że tak. - odparłam. - Gdyby nie jej bliski kolega, to by była zupełnie sama na Jeju.

 - Może zaprosiłabyś też jej przyjaciela? - zaproponował Seokjin.

 - Mogłabym, ale wydaje mi się, że będzie chciał spędzić święta z dziećmi.

 - Możesz go zaprosić, ale on nie musi się zgadzać na przyjazd. Może przecież odmówić. - mówiła Susan. - Pamiętasz jak się robi w Polsce na święta? Zostawia się jedno nakrycie dla przybysza. On nim może być. - uśmiechnęła się.

 - To nie jest zły pomysł. - rzuciłam niedowierzająco. 


***


 Pożegnałam się z przyjaciółmi. Było już dosyć późno, dlatego musieli już wracać. Jedna osoba oczywiście postanowiła u mnie zostać. Nie potrafił się ze mną rozstać tak samo jak ja z nim. Podeszła do niego i bez słowa wtuliłam się w jego tors. Otulił mnie swoimi ramionami.

 - Zimno mi. - powiedziałam cicho pod nosem. 

 - Chyba nigdy nie usłyszę od ciebie, że jest ci ciepło. - zaśmiał się cicho przytulając mnie bardziej. 

 Miał rację. Od kiedy pamiętam zawsze było mi zimno. Miałam to po mamie. 

 - Taki mój urok, nic na to nie poradzę. - odparłam wzruszając ramionami. Czułam zapach Namjoona, który wydawał się teraz jeszcze bardziej kojący niż zazwyczaj. Z każdym oddechem chciało mi się spać coraz bardziej. - Nocujesz dziś u mnie? - spytałam.

 - Jeśli mogę, to czemu nie. - powiedział cicho. Kołysaliśmy się delikatnie w swoich objęciach.

 - To chodźmy już.- rzuciłam.

 Chłopak tylko się zaśmiał. Od razu ruszyliśmy do sypialnie by zasnąć razem w ciszy i razem. Oczywiście wtulałam się w niego by było mi cieplej, a on obejmował mnie tak jak tylko to było możliwe. Co jakiś czas całował mnie w czoło, albo usta. Czułam jego zapach, ciepło, a także bicie serca.  

 Mogłabym tak zasypiać każdej nocy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 25, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Best of MeWhere stories live. Discover now