Rozdział 1

5 1 0
                                    

Zatrzymałam się, czując w dłoni ciężar niesionej walizki. Przeprowadzka w środku roku szkolnego zdecydowanie nie była dobrym pomysłem, ale zmusiła mnie do tego praca mamy. Widząc jej podekscytowanie nie mogłam narzekać. Kochałam ją nie tylko jak matkę ale także jak przyjaciółkę. Byłyśmy dla siebie oparciem na dobre i na złe. Odłożyłam bagaż i skierowałam się w stronę wyjścia z mieszkania by pomóc mamie w przenoszeniu pudeł.

-Co się dzieje, skarbie?

-Nic mamo, chciałam ci pomóc. Mimo wszystko, większość tych pudeł to moje książki, prawda?-zaśmiała się.

Gdy przeniosłyśmy wszystkie pudła, rozpakowałyśmy je i posprzątałyśmy, mieszkanie wyglądało znacznie lepiej. Wyglądało jak dom. Udałam się do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, nie przejmując zmianą ubrań. Zrobię to jutro, wstanę wcześniej. Ustawiłam budzik na 5.30 by zdążyć się spakować i umyć. Jutro czeka mnie wielki dzień.

----------------------------

W pokoju rozległ się głos Ed'a wykonującego Galway Girl. Powoli otworzyłam oczy i usiadłam, zdezorientowana, po chwili przypominając sobie o przeprowadzce. Londyn był dla moich koleżanek miastem marzeń. Mieszkałyśmy w Polsce, więc każde większe miasto było spełnieniem marzeń, jednak czułam się przygnębiona myślą, że zostawiłam tam wszystko i jedyne co pojechało za mną to moje książki i kierunek, na który uczęszczam, czyli biolchem. Nie stać mnie jednak na tę szkołę, więc musiałam zdobyć stypendium naukowe by się do niej dostać i udało się! Wstałam i udałam się do łazienki. Zażywszy prysznica spakowałam notes i piórnik do torby i szybko się ubrałam (media). Sprawdziłam w internecie czas odjazdu autobusu i wybiegłam z domu, wcześniej narzuciwszy sweter.

-Fuck, na co mi było to odkładanie wszystkiego na dzisiaj!-wydyszałam do siebie, biegnąc. Zauważyłam nadjeżdżający autobus chwilę po dotarciu na przystanek. Wskoczyłam na 'pokład' i wetknąwszy w uszy słuchawki, rozpłynęłam się w muzyce...

----------------------------

-Dzień dobry, nazywam się Monika Krukovic, miałam się u pana stawić przed lekcjami-wyrecytowałam formułkę ułożoną po drodze.

-Tak, tak... Chwilkę, chwilkę...-mruczał pod nosem staruszek, najprawdopodobniej dyrektor placówki.-Pani Monika, klasa 2A*-spojrzał na mnie przyjaźnie, uśmiechając się. Odwzajemniłam ten uśmiech, chcąc sprawić dobre pierwsze wrażenie. Wtem, drzwi za mną huknęły, a ja odwróciłam się, zdezorientowana.-Poznaj Liam'a, oprowadzi cię. Jest przewodniczącym samorządu, więc ze wszelkimi prośbami zwracaj się do niego.

-Miło mi panienkę poznać, jestem Liam-chłopak ukłonił się i ujął moją dłoń, składając na niej pocałunek.

-Proszę przestać, mów mi Monika-uśmiechnęłam się zachęcająco.

-W takim razie miło mi, Moniko-on także się uśmiechnął.-Powinniśmy więc ruszać?-zapytał, prowadząc mnie do wyjścia z gabinetu.-Proszę wybaczyć-zanim wyszliśmy, Liam ukłonił się jeszcze dyrektorowi.

-Do widzenia!-krzyknęłam za siebie.

-Do widzenia!-wybrzmiała odpowiedź i ponowny huk drzwi. Powinni coś zrobić, żeby tak nie waliły...

--------------------------

Usłyszałam pierwszy dzwonek i na korytarz wylała się fala uczniów. Odnalazłam klasę, którą podał mi Liam i usiadłam na ławce obok drzwi. Podczas przerwy słuchałam muzyki i nikt nie zakłócał mojego spokoju, do czasu dzwonka, oznajmiającego koniec przerwy. Z sali wyszedł profesor i otworzył drzwi, pozwalając uczniom na wejście do środka, a moim oczom rzucił się wysoki chłopak z brązowymi, kręconymi włosami...

-Proszę poczekać, aż wszyscy wejdą-zatrzymał mnie nauczyciel. Spojrzałam na niego pytająco.-Przedstawisz się.

Weszłam do sali za mężczyzną, czując na sobie dziesiątki par oczu. Stanęłam przy katedrze, czekając aż zostanę przedstawiona.

-To Monika Krukovic (w jego ustach zabrzmiało to bardziej jak Crucowish) i pochodzi z polski...

Przestałam go słuchać, skupiając się na brunecie. Widocznie nie interesowała go lekcja, a jedynie otaczające go koleżanki. Przez ich paplanie, w klasie słyszalny był szum.

-Hej Styles!-krzyknął do niego blondwłosy chłopak.-Zamknij mordę i słuchaj!

-Dziękuję, Horan. Moniko-zwrócił się do mnie psor.-Powiesz coś o sobie?

-Podziękuję- uśmiechnęłam się do niego.-Mogę zająć miejsce?-usłyszałam 'jasne' za plecami, ale już byłam w drodze do ostatniej ławki, z której machała do mnie uśmiechnięta, śliczna brunetka. Zajęłam miejsce obok niej i także się uśmiechnęłam.-Hej. Jestem, Monika a t...

-Ale jesteś śliczna!-nie dała mi dokończyć, wybuchając słowotokiem niczym wulkan.-Wyglądasz jak aniołek z tymi kręconymi, blond włosami! I masz taką suuuuuuper figurę! Mega ci zazdroszczę! Ćwiczysz coś? Jakie są twoje hobby? Tak wgl, to jestem Sarah, miło mi cię poznać!

-Tak, mnie też miło cię poznać-zaśmiałam się.-I dziękuję za komplementy, bardzo mi miło, ty także jesteś niczego sobie-to była prawda. Sarah miała długie, proste, brązowe włosy i krągłą figurę, ale było jej tak do twarzy. Była śliczna.-Kim jest ten brunet?-zapytałam, wskazując gadułę.

-Oh, to Harry Styles, szkolna męska dziwka-prawie wypluła jego imię.-Nie ma co, zmienia dziewczyny co tydzień...-Rozległ się dzwonek oznaczający koniec lekcji.-Już koniec? Słaboooo!-zawyła.

-Dlaczego? Ile trwa godzina lekcyjna tak wgl? Jaka to była lekcja? Jaka będzie teraz?

-Wowow spokojnie-zachichotała.-Teraz będzie biologia z najbardziej wymagającym psorkiem ze wszystkich w tej budzie, masakra-jęknęła.-Godzina lekcyjna trwa 60min a to była wychowawcza. Chodź-pociągnęła mnie za rękę.

Lubiłam biologię, więc biegłam za Sarah z uśmiechem. Jak narazie, to miejsce nie wydaje się być takie złe?

---------------------------------

Wooo to koniec rozdziału 1. Wyszedł trochę długi (mam nadzieję że nie nudny) ale co ja mogę, jestem jedynie autorką c; Mam nadzieję że się podobało, w następnym rozdziale Monika się wykaże na biologii i (spojler alert) będzie musiała znaleźć pracę, by móc opłacić dalszą naukę w szkole. Zobaczymy jak to będzie, więc mam nadzieję że się podobało i do zobaczenia <3

*W anglii są 4 lata liceum (klasa 9-12). Bohaterka jest w 10 klasie.

Do you know who you are? |H.S|Where stories live. Discover now