Głowa Antoniny Dobrzańskiej już od dłuższego czasu nie znajdowała się w tak okropnym stanie. Czuła się, jakby ktoś nieustannie bił w jej czaszkę młotkiem i nie miał zamiaru przestać. Około szóstej Kockówna postawiła ją na nogi i powiedziała o wszystkim, co wydarzyło się ostatniej nocy. Oczywiście o wszystkim, co jej nietrzeźwa persona zdołała zapamiętać.
— Całowałam się z Równym? — spytała z niedowierzaniem Antonina.
— Dość namiętnie — skwitowała Anastazja. — Jasińska was zobaczyła, wybiegła z mieszkania, a Edmund za nią. Ja, oczywiście, pobiegłam za nimi. Prawie złapało nas przeklęte gestapo.
— Jasińska nie może tak po prostu sobie wybiegać w środku nocy! Muszę to z nią wyjaśnić.
— Ty może lepiej siedź tutaj i trzeźwiej. Ewentualnie zajmij się naszym więźniem. Leży związana na łóżku, nie powinna próbować uciec. Ja porozmawiam z Jasińską.
— Powiedz jej, że jeszcze jeden głupi wybryk i inaczej porozmawiamy.
Kiedy Anastazja wyszła z mieszkania, Antonina próbowała rozmasować swoje skronie. Zdecydowanie przeholowała z alkoholem. Obiecała sobie, że w życiu nie spojrzy na Edmunda w ten sam sposób, w który patrzyła przed tamtym incydentem. Tamtego dnia powiedziała sobie, że nigdy więcej już nie porozmawia z Równym, zapomni o nim i będzie wieść spokojne życie.
Tymczasem od razu, gdy wróciła do Warszawy, natknęła się na jego matkę. Myślała, że kobieta jej nie pozna, ale nie mogła bardziej się pomylić. Apolonia Równa wręcz uwielbiała Ponurą. Nie wiedziała, dlaczego odeszła ani co zaszło między jej synem a panienką Dobrzańską, ale wciąż ją pamiętała. Tego samego dnia natknęła się także na Edmunda. Nie chciała go widzieć, myślała, że będzie roztrząsał dawne sprawy, rozdrapywał stare rany. On po prostu zaproponował, żeby o tym zapomnieli i żyli, jako przyjaciele.
Antonina jednak nie była w stanie zapomnieć. Pamiętała wszystko, co zrobił jej Edmund. Jak postąpił, jak bardzo go wtedy znienawidziła i jak bardzo przez ten cały czas go kochała. Zawsze, gdy przebywała w jego towarzystwie udawała, że nie ma mu niczego za złe. Naprawdę miała. Chciała się tylko dowiedzieć, dlaczego ją wtedy zostawił. Być może nawet chciała do niego wrócić. Ale wtedy zobaczyła to spojrzenie. Spojrzenie którym darzył Jasińską. Jak uśmiechał się, gdy ktoś wspomniał o Klarze. Zupełnie, jakby zapomniał o niej.
Wiedziała, dlaczego wtedy go pocałowała. Była na niego niesamowicie wściekła. Gdy wypiła wystarczająco dużo wody, by utrzymać się na nogach i by złagodzić nieco kaca, poszła po Irenę, by zaprowadzić ją do Zamojskiego. Edmund i reszta wciąż przebywali w tym mieszkaniu. Nie miała ochoty ich widzieć, potrzebowała odetchnąć.
✧✧✧
Od ich pierwszej akcji minął tydzień. Klara przez cały ten tydzień unikała Ponurej i Mundka. Nie miały żadnego spotkania sekcji, życie płynęło swoim zwyczajnym, codziennym rytmem. Panienka Jasińska większość dnia spędzała w szwalni. Plotkowała ze swoją szefową i szyła kolejne ubrania, łatała dziury, nawlekała nitki na igły. Było względnie spokojnie. Pomimo faktu, że wciąż myślała o Edmundzie. Nie mogła przestać, nawet jeśli chciała. Zabijała sobie głowę innymi sprawami, byleby nie wracać do tego, co wydarzyło się w sobotni wieczór.
Gdy wracała do domu, spędzała czas z Zosią i Esterą. Ze swoją młodszą siostrą czytała książki, które tak bardzo uwielbiała. Może najmłodsza Jasińska nie lubiła grać na fortepianie, ale za to kochała literaturę. Klara starała się pożyczać nowe egzemplarze od Gosi, gdyż tamta miała ich całkiem sporo. Kiedy przeczytały z Zosią całą biblioteczkę, zrobiły sobie na chwilę przerwę. Musiały znaleźć więcej lektur. Esterę natomiast wciąż uczyła gry na fortepianie. Od kiedy zamieszkała u Jasińskich znacznie polepszyła się w graniu. Być może dlatego, że mogła dopytywać Klary o wszystko, czego nie wiedziała, niemal natychmiast.

CZYTASZ
Mazurek
أدب تاريخيCZĘŚĆ PIERWSZA MUZYCZNEJ TRYLOGII Kiedy nuty historii ponownie wygrały wojenną melodię, ludzie musieli stanąć do walki. Klara była nieco naiwną dziewczyną, po uszy zakochaną w muzyce i starym fortepianie, stojącym w rogu pokoju. Nie przejmowała się...