Spojrzałam jeszcze raz w lustro, aby upewnić się, że wyglądam tak jak powinnam. Zdjęłam kilka włosów z mojego czarnego swetra i poprawiłam czerwone spodnie, ponieważ jedna z nogawek była podwinięta. Chciałam już wyjść z łazienki, kiedy dotarło do mnie, że powinnam jeszcze związać włosy. Poszukałam w kieszeni gumki do włosów, aby związać je w kucyk i wyjść w końcu z łazienki w której nie lubiłam przebywać. To pomieszczenie w domu kojarzyło mi się głównie ze zmywaniem krwi z ubrań i wywoływało często uczucie strachu, którego nie mogłam kontrolować.
Cicho wróciłam do swojego pokoju, aby po raz kolejny sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu. Wiedziałam, że wszystko musiało być idealnie, w razie gdyby goście chcieli zobaczyć pokoje w domu. Nie chciałam oberwać za coś tak głupiego, jak bałagan, więc panicznie upewniałam się, czy wszystko jest dobrze. Wiedziałam, że ojciec nie zrobi mi nic, kiedy w domu jest ktoś obcy, jednak prędzej czy później zostanie tylko najbliższa rodzina, a wtedy nie będzie miał żadnych wątpliwości, aby ukarać mnie za wszystko co zrobię wcześniej źle. Starałam się sprawić, aby wszystko było w nienagannym stanie, jednak mimo wszystko bałam się finalnego osądu ze strony taty.
Po moich plecach przeszedł dreszcz, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, aby po chwili dotarł do mnie krzyk mamy, która kazała mi zejść na dół. Wzięłam najgłębszy oddech jaki tylko mogłam, aż zaczęło mnie piec w płucach i wyszłam ze swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zaczełam schodzić powoli po schodach i już w połowie zdążyłam cztery razy pomyśleć o tym, aby zawrócić. Niestety doskonale wiedziałam, że to tylko mogłoby pogorszyć moją sytuację. Z każdym krokiem moje ręce zaczynały coraz mocniej drżeć i robiło mi się strasznie niedobrze. Jednak sama myśl, aby zawrócić sprawiała, że w mojej głowie widziałam co wtedy by się ze mną stało i to skutecznie pchało mnie dalej.
- Lea, jak ty wyrosłaś!- usłyszałam znajomy głos, który w tamtej chwili wydawał się zdecydowanie za głośny.
Uśmiechnęłam się lekko, jednak nawet nie podniosłam głowy, aby spojrzeć na gości. Mój wzrok cały czas był utkwiony w podłodze tuż przed moimi butami. Przywitałam się cicho, jednak upewniłam się, ukradkowym spojrzeniem na tatę, że wszyscy mnie słyszeli i podeszłam do rodziców. Stanęłam kawałek przed mamą z nadzieją, że ominie mnie to całe sztuczne witanie się, jednak nie mogłam mylić się jeszcze bardziej. Kobieta, od której było czuć za mocne, kwiatowe perfumy, przyciągnęła mnie do siebie i uścisnęła tak mocno, że ledwo mogłam oddychać. Słyszałam jak nad moją głową mówiła, że urosłam oraz, że teraz jestem piękna, młodą damą. Podziękowałam jej grzecznie, jednak zapewne bez moich rodziców zaczęłabym się śmiać z jej słów. Czego ona oczekiwała, jeśli ostatni raz widziała mnie jakieś pięć lat wcześniej? Myślała, że nadal będę chodziła w za dużych ciuchach mojego starszego brata i kłóciła się z nim o kolor kredki, której użyjemy, aby narysować naszą rodzinę na ścianie w jego pokoju?
W końcu kobieta odsunęła się lekko ode mnie, jednak jej miejsce zajął równie wesoły i pełny entuzjazmu meżczyzna. On również mnie uścisnął, jednak zrobił to znacznie delikatniej i trwało to krócej. Wydawało mi się, że w końcu przywitałam się ze wszystkimi, kiedy mój wzrok padł na chłopaka, który stał może dwa kroki ode mnie. Był wyższy, a jego ciemne oczy były wpatrzone we mnie. Czułam się, jakby mnie upominał, że z nim również powinnam się przywitać. Chciałam wyciągnął do niego rękę, jednak on wyprzedził mnie z jakimkolwiek ruchem. Zrobił krok w moją stronę i, jako pierwszy, wysunął rękę, jednocześnie lekko się uśmiechając.
- Pewnie mnie nie pamiętasz- zaśmiał się lekko. Chciał już się przedstawić, jednak udało mi się go wyprzedzić.
- Przyjaciół z dzieciństwa nie można tak łatwo zapomnieć, Roger- lekko się uśmiechnęłam.
Widziałam, że chłopak chciał mi coś odpowiedzieć, jednak w tamtej chwili zostałam zawołana przez moją mamę do kuchni. Bez słowa opuściłam chłopaka i poszłam pomóc. Oczywiście wszystko mogły zrobić skrzaty, jednak w domu byłam na podobnym poziomie w hierarchii co one. Bez marudzenia zaczęłam nosić wszystko z kuchni, na stół do salonu, jednak zaskoczył mnie fakt, że tym razem moja mama również mi pomagała. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że właśnie pracowała nad dobrym pierwszym wrażeniem, po tylu latach, kiedy nie spotykała się z tymi gośćmi.
W końcu wszystko zostało przeniesione na stół i każdy zajął przy nim swoje miejsce. Siedziałam obok swojej siostry i Rogera, co było dla mnie chyba najlepszą z możliwych opcji. Nie mogłabym wytrzymać całej nocy obok Luke'a i udawać, że jesteśmy najlepszym rodzeństwem, jakie chodzi po tym świecie. Nawet nie potrafiłam do końca udawać, że dobrze się czułam w tamtej sytuacji. Przez cały czas musiałam się pilnować, aby wszystko co mówię i robię, było perfekcyjne. Wiedziałam, że tamtego dnia będę musiała kłamać, jak jeszcze nigdy w całym swoim życiu, jednak nie miałam żadnego wyjścia. Chciałam odegrać swoją rolę najlepiej jak tylko się dało, jednak wciąż bałam się każdej rzeczy, którą mówiłam i robiłam. Mój ojciec bywał wyjątkowo surowy, a czasem nawet nieobliczalny. Potrafił wściec się na mnie o coś, co dla normalnego rodzica nie byłoby nawet powodem do kłótni. Dlatego musiałam uważać na każdy swój ruch.
Robiło się coraz później, więc powoli zaczęłam sprzątać ze stołu, aby zamienić zwykłe dania na jakieś przekąski. Luke zaproponował mi swoją pomoc, jednak grzecznie odmówiłam, twierdząc, że sama dam sobie ze wszystkim radę. Gdzieś w głębi duszy nawet się cieszyłam, że przynajmniej na chwilę mogę odejść od stołu i zniknąć przed czujnym wzrokiem ojca. Wiedziałam, że pewnie wszyscy przy stole zaczną rozmawiać o mnie, kiedy będę nakładała różne słodycze na talerze, jednak nawet mi to nie przeszkadzało. W końcu moi rodzice uwielbiali pokazywać, że jesteśmy idealną rodziną, dlatego nie mogli mówić o mnie nic złego.
W końcu zaniosłam wszystkie rzeczy do salony i usiadłam ponownie na swoim miejscu. Starałam się zrozumieć, czego dotyczyła rozmowa, jednak nie potrafiłam się skupić, czując na sobie co jakiś czas wzrok ojca lub brata. Obaj strasznie mnie rozpraszali i stresowali jednocześnie, jednak starałam się zrobić wszystko, aby przynajmniej wyglądało, jakbym słuchała. Miałam nadzieję, że rozmowa nie będzie wymagała mojego udziału i uda mi się po prostu udawać. Niestety, jak zazwyczaj w takich chwilach, ktoś uznał, że jestem ważną częścią rozmowy i zapytał mnie o moje zdanie. Bez namysłu przyznałam, że się zamyśliłam i poprosiłam o powtórzenie pytania.
- Mój mąż zapytał, czy Slytherin naprawdę jest tak dobry, jak słyszeliśmy?- powiedziała kobieta i uśmiechnęła się miło w moją stronę.
Spojrzałam na nią szczerze zaskoczona tym co powiedziała. Dlaczego pytała mnie o coś takiego, jeśli nawet nie byłam w Slytherinie? To chyba oczywiste, że Gryffindor zawsze będzie dla mnie lepszy, zwłaszcza, że ze Ślizgonami mam raczej złe wspomnienia. Nie mogłam tego powiedzieć w domu, więc zaczęłam szybko wymyślać, co innego może być moją odpowiedzią. W końcu udało mi się rozwiązać tę sytuację i nawet nie minęło tak dużo czasu jak myślałam.
- Wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśli to mój brat odpowie na to pytanie.
Kobieta spojrzała zaskoczona na swojego męża, tak jakby nie rozumiała o co mi chodzi. Jej wzrok ponownie zatrzymał się na mnie. Wyglądała, jakby czekała, aż powiem, że tylko sobie żartowałam i zacznę mówić, że Slytherin jest cudowny.
- Chyba nie do końca rozumiem.
- Przecież to Luke uczy się w Slytherinie, a nie ja- powiedziałam bez zastanowienia.
Usłyszałam cichy głos mojego ojca tuż za moimi plecami, który wypowiadał moje imię ostrzegawczym tonem. Dopiero wtedy zrozumiałam co tak naprawdę zrobiłam. Moi rodzice pewnie skłamali, że ja również uczę się w domu węża, jednak nic mi o tym nie powiedzieli. Nie miałam pojęcia, że powinnam kłamać, więc zupełnie nieświadomie wydałam ich. Tata nachylił się bliżej mnie i szepnął, że mam już nic nie mówić. Najgorszy był jednak moment, kiedy powiedział, że porozmawiamy o tym później. Doskonale wiedziałam, że wcale nie czeka mnie żadna rozmowa, a całe moje starania tego dnia pójdą na marne. Byłam tak przerażona, że nawet nie słuchałam, jak mój tata wyjaśnił całą tę sytuację.
W głowie wciąż miałam wizje tego co stanie się ze mną, kiedy tylko goście opuszczą nasz dom.
YOU ARE READING
Kłopoty przychodzą same
FanficHuncwoci są już na piątym roku swojej nauki w Hogwarcie i wygląda na to, że nie mają zamiaru wydorośleć. Jest to druga część książki "Huncwoci". Nie jest wymagana znajomość pierwszej części.