Patrzył się jak zawsze wzrokiem nieodgadnionym, jakby pustym, przez który nie raz popadał w zakłopotanie. Czerwone wino moczyło pełne wargi, zostawiając po sobie krwisty odcień na dolnej wardze, a Taehyung już dłużej nie potrafił spoglądać się w jego czarne jak głębia oceanu oczy.
Czuł się jak wywieszony obiekt na wystawie, którą może podziwiać każdego minionego dnia jedynie ta sama osoba. Zresztą taka była prawda, został uwięziony w szklanym pomieszczeniu z wielką skałą, na której jego szafirowy ogon okalał, wywołując jeszcze większy podziw swą idealnością. Dlatego schował swoją twarz, przylegając nią do twardej i nierównomiernej skały, ignorując nieprzyjemne uczucie ocierania nieskazitelnej skórki o kamień.
Wiedział, że się na niego patrzył. Wiedział też, że dłużej nie będzie mógł być w tej pozycji, bowiem mężczyzna, który po kilka godzin obserwował jego najmniejszy ruch, wręcz nienawidził, kiedy zasłaniał porcelanową twarzyczkę. Taehyung nie będzie ukrywał, że czasami podobało mu się swoje nieposłuszeństwo wobec pana Jeona. Wtedy mógł poczuć się w pewnym sensie lepszy od czarnowłosego, przy okazji w ten sposób odpłacał się przez odebranie mu wolności.
- Nie chowaj się, piękny. - przemówił głęboki głos, a na bladej skórce pojawił się pewien dreszcz ekscytacji, pomieszany ze strachem.
Było to niesprawiedliwe. Pan Jeon Jungkook mówił do niego głosem przyjemnym z ciepłą barwą, która wywoływała u niego duszności. Głosem zwyczajnie niestosownym do sytuacji, gdzie przetrzymywał małą syrenkę, pragnącą znów poczuć się wolną.
Mężczyzna o czarnych włosach odebrał jego wolność już miesiąc temu i Taehyung może zażec, że nigdy nie poczuł się tak upokorzony jak tamtego dnia, gdy trafił do wielkiego akwarium. Teraz jedynie pozostało mu wyglądać jak najlepiej w oceanicznych oczach pana Jeona, który jakby zahipnotyzowany patrzył się na niego, podziwiając nawet najmniejszy skrawek jego bladej skóry, mieniących się łusek, czy niebieskich włosów. Być może nawet błękitnych oczu, choć zetknięcie ze sobą ich wzroku było niespotykanym zjawiskiem.
Taehyung za każdym razem bał się spojrzeć w głębie oczu pana Jeona, bojąc się, że utonie. Było to nienormalne i paradoksalne, bo przecież on potrafił pływać, w końcu żyje w wodzie. Bez wody umarły w najgorszych męczarniach, lecz ciemność jaką skrywał w sobie czarnowłosy była zbyt niebezpieczna. Była przerażająca i Taehyung miał wrażenie, że pan Jeon powoli spychał go w dół, by utonąć.
Westchnął cicho, delikatnie unosząc swą głowę w górę, lecz wzrok swój miał nadal wlepiony w skałę.
- Zaszczyć mnie swym melodyjnym głosem, piękny.
- Wypuść mnie. - wymruczał.
Do jego uszu doszedł cichy chichot. Był to pierwszy raz, kiedy mógł usłyszeć śmiejącego się Pana Jeona. I doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinien nawet myśleć o tym iż śmiejący głos mężczyzny był najpiękniejszą melodią jaką mógł usłyszeć w swym całym życiu. Piękniejszą nawet od wszystkich syrenek z jego wielkiego oceanu.
CZYTASZ
ocean eyes | vkook (one shot)
Fanfiction[zakończone] 'Uwielbiał podziwiać nierealne piękno, popijając przy tym lampkę czerwonego wina' Taehyung to uwięziona syrenka w wielkim akwarium, a Jungkook został oczarowany nieskazitelną istotą, którą mają tylko nieliczni. Sceny erotyczne, wu...