Prolog

24 2 1
                                    

Mam na imię Levi. Urodziłem się w Wieży. Czym jest Wieża? To ostatni bezpieczny budynek w naszym zapomnianym, oddzielonym od świata mieście - w Harranie. Co tak właściwie się tu stało? Historia jest długa. Powiem w skrócie. W Harranie wybuchła epidemia. Nikt nie wie, jak to się zaczęło. Ludzie zaczęli zmieniać się w krwiożercze potwory żywiące się ludzkim mięsem. Jeśli dasz się ugryźć, to po pewnym czasie zmienisz się w jednego z nich, chyba, że dostaniesz lek, który zatrzymuje przemianę na jakiś czas. Niestety, mojej matce nie udało się przeżyć. Wyciągnęli mnie z niej w momencie przemiany, a ją musieli zabić. Od tamtego czasu byłem szkolony na Biegacza. Człowieka, wyszkolonego w walce i parkourze, który codziennie rano wychodzi z Wieży. Zasada jest jedna - Im więcej przyniesiesz, tym bardziej będziesz lubiany. Zapasy w całym mieście jednak powoli się kończyły. Byliśmy skazani na śmierć... Jednakże pewien czas temu odebraliśmy przekaz z zewnątrz. Już wkrótce w tutejszym porcie mają pojawić się łodzie podwodne i mają one przetransportować wszystkich zdrowych ludzi z Wieży, aby mogli rozpocząć nowe życie. Jednak od pewnego czasu przestaliśmy dostawać wiadomości z zewnątrz...

Do Wieży tuż przed zmrokiem wpadli Biegacze, natychmiast ruszyli do Kapitana. Pobiegłem za nimi, aby podsłuchać co nieco.
- Szefie... Mamy złe wieści. W jaskini obok anteny Mutanci założyli gniazdo. W dzień roi się od Zombie, a w nocy nie można tam nawet podejść. - Powiedział jeden z Biegaczy. Byłem zaniepokojony. Od kilku dni nie podawali nam żadnych szczegółów. Szef podniósł się z krzesła, wyszedł na balkon i wyrzucił puszkę po napoju, po czym wrócił i uderzył pięścią w stół.
- Musimy wysadzić gniazdo, a przede wszystkim przywrócić łączność antenie. Jacyś chętni? - Biegacze popatrzyli się na siebie. Ich wyraz twarzy wskazywał na to, że byli okropnie przerażeni.
- Ja pójdę! - Wychyliłem się zza drzwi. Wszyscy skierowali swój wzrok na mnie.
- Jestem mniejszy, młodszy, a tym samym sprawniejszy od was. - Powiedziałem, po czym Szef usiadł. Mnie wtedy już w pomieszczeniu nie było. Wychodziłem na zewnątrz, gdy nagle moja krótkofalówka zaczęła dzwonić. Wiedziałem, że to Szef. Nie miałem zamiaru odebrać. I tak po powrocie będzie czekał na mnie niezły opieprz. No, chyba, że nie przeżyje.

Po kilkunastu minutach spokojnego biegu natknąłem się na bandę Biegaczy z Wieży. Byli otoczeni przez mutantów i świecili w nich latarkami UV - Mutanci są wrażliwi na UV, dlatego wychodzą tylko w nocy. Wziąłem flarę, która emituje to światło i rzuciłem pod nogi Mutantom, którzy uciekli. Dostałem kilka drobniaków od Biegaczy i każdy odszedł w swoją stronę.
Niedługo po tym byłem już na miejscu. Był to tunel, który prowadzi na drugą stronę miasta, gdzie na wzgórzu znajdowała się antena. Jedyną trudnością było gniazdo Mutantów znajdujące się w samym środku tunelu, bo powiedzmy sobie szczerze - Przy nich, Zombie to worek treningowy. Gniazda tych pokrak wyglądają obrzydliwie. Zbudowane są z wnętrzności, rąk, nóg - Z wszystkiego co było zgniłym, ludzkim mięsem. Na wypadek zapaliłem moją ostatnią flarę UV i spokojnie ruszyłem przed siebie. W połowie drogi usłyszałem głośny, nieprzyjemny, a co najdziwniejsze ludzki jęk. Moja ciekawość wzięła górę i skierowałem się w stronę krzyków. To co zobaczyłem... Był to widok, którego nie da się zapomnieć - Człowiek przemieniający się w Mutanta. Postanowiłem skrócić jego cierpienia i po prostu go zabić. Szybko wyszedłem z tamtego miejsca i już po krótkim czasie znalazłem się po drugiej stronie miasta. Spojrzałem na zegarek - 4:57, wschód słońca. Jeśli tu zostanę to wkrótce nie będzie czego zbierać. Po prostu zostanę rozszarpany i zjedzony przez Mutantów wracających do legowisk. Ta część miasta była o wiele mniejsza od tej, w której znajduje się Wieża, dlatego nawigacja nie sprawiała tutaj większego problemu. Poza tym, ta część miasta była totalnym Slumsem. Przeskakiwanie z dachu na dach nie sprawiało tutaj większych problemów, a każdy napotkany przeze mnie Zombie po prostu z tego dachu spadał.

Pod anteną znajdowała się armia trupów oraz jeden odmieniec. Czym jest odmieniec? Jest to zarażony człowiek, który wcześniej brał sterydy na mięśnie. Potwory które z takich ludzi powstawały były duże, umięśnione i wytrzymałe. Musiałem wykonać akcję po cichu. Jeśli odmieniec zacznie szarżować na antenę - ta prawdopodobnie się zawali. Wyciągnąłem swoją kotwiczkę i rzuciłem w stronę anteny.  Przyciągnąłem się do kotwiczki i tutaj czekała mnie niemiła niespodzianka. Metalowa część do której przyczepiona była kotwiczka po prostu się oderwała.
- Cholera! - Krzyczałem spadając prosto w objęcia Zombie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WieżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz